wtorek, 31 lipca 1990

Skauci całego świata, łączcie się

To była pierwsza zagraniczna eskapada „Szarpi”. W dodatku na Zachód, a nie do Bułgarii czy dogorywającego NRD.


Owszem, znałem warszawskie środowiska, które za czasów Jaruzelskiego jeździły na zagraniczne obozy do Anglii lub Norwegii, ale umówmy się, że spotkalibyśmy w nich raczej Dudusia niż Cegiełkę… Harcerzom z Olsztyna musiało wystarczyć, że jakiś nomenklaturowy komendant (wiadomo, o kim myślę) poleci do Korei Północnej na XIII. Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Phenianie w dniach 1-8 lipca 1989 r. (a dla porządku tylko przypomnę, że nasze olsztyńskie „Swobodne Elektrony” starały się w 1985 r. o wyjazd na XII. edycję tego festiwalu do Moskwy, kończąc rywalizację na drugiej pozycji).

Wspomniany 1989 rok wszystko zmienił. Już nie Światowa Federacja Młodzieży Demokratycznej, organizacja pozostająca w oczywisty sposób w mackach Związku Radzieckiego) a Światowa Organizacja Ruchu Skautowego oraz Światowe Stowarzyszenie Przewodniczek i Skautek stały się naszym punktem odniesienia. O przyjęciu do WOSM i WAGGGS jeszcze nie było mowy, ale pojawiły się wizyty. Stąd właśnie udział naszej reprezentacji w Zlocie Skautów Świata w austriackim Döbriach.

Czy nazwa Zlot Skautów Świata jest poprawna, trudno mi powiedzieć. Ale byli skauci z Cypru, gotowi, by zawsze walczyć o pokój, wolność, demokrację i postęp:


Skautki z Danii:

Skauci z Francji:

Przedstawicielka gospodarzy:

O ile dobrze rozumiem tę tablicę, odbył się turniej siatkówki, który wygrała Polen!

Nasza polska gazetka ścienna zwraca uwagę takimi szczegółami, jak:
- popularna w tamtych latach plakietka samochodowa RP, która miała być lepsza niż oficjalna i rozumiana poprawnie za granicą PL (czyli Poland, a nie Polska Ludowa, jak niektórzy sądzili) i oczywiście jeszcze lepsza niż chwilę wcześniej zakończony PRL,
- wielonarodowy napis (francuski, angielski, niemiecki, rosyjski, czeski i oczywiście polski),
- ulotka reklamująca Polską Partię Socjalistyczną (to jakiś happening?).

To wszystko przebija jednak pokaz slajdów na świeżym powietrzu:

Cichym bohaterem wyprawy, w której wzięło udział pięć osób, był należący do drużyny pojazd Muscel M 460. Więcej się nie zmieściło.

Dwa obrazki z trasy. Po pierwsze przejazd autostradą przez środek Wiednia (bohaterem zdjęcia miało być Porsche, ale wzrok przykuwa również nieco abstrakcyjna w tych okolicach Nysa, o ile to ona):

I druga stolica CK, czyli Budapeszt, a w nim Most Elżbiety:

25-31.07.1990
Zlot Skautów Świata
Döbriach – Austria
(nie byłem, ale się wypowiem)

poniedziałek, 23 lipca 1990

Niemcy na swych wysłużonych karimatach

Co łączy Ogólnopolskie Spotkania Zamkowe „Śpiewajmy Poezję”, Rogera Watersa oraz skautów? Na przykład kilka lipcowych dni w 1990 roku.

W lipcu 1990 roku, gdy istniały jeszcze dwa państwa niemieckie, przeżyłem w Olsztynie spotkanie ze skautami z Republiki Federalnej Niemiec. Wszystko zaczęło się 21 lipca o godz. 23.00 na ulicy Dąbrowszczaków. Wracałem właśnie ze wspólnego oglądania w hufcu transmisji koncertu „The Wall”, jaki Roger Waters dawał na Potsdamer Platz w Berlinie. W pobliżu banku (oczywiście zamkniętego o tej porze) spotkałem dwójkę młodych Niemców płci obojga, którzy bezradnie i z lekkim przerażeniem w oczach pytali, gdzie mogą wymienić swe silne, dumne niemieckie marki na nasze piękne, wyzwolone spod komunizmu polskie złotówki. O ile dobrze zrozumiałem, w hotelu nie chcieli ich przyjąć, bo nie mieli złotówek.
Spotkani Niemcy mieli szczęście, że trafili na mnie, a nie na przykład na cinkciarza (no, ale co by cinkciarz robił o północy pod bankiem). Od słowa do słowa wyjaśnili mi, że są grupą niemieckich skautów, którzy właśnie przyjechali pociągiem, by pozwiedzać Ostpreußen (porównanie będzie zupełnie od czapy, ale pewnie czuli się, jak my jadąc na Litwę). Jak się potem okazało, mieli nawet cokolwiek rewizjonistyczną mapę Warmii i Mazur. Nie, nie byli rewizjonistami, po prostu innej mapy nie zdobyli...
Szczęście der Pfadfinder und die Pfadfinderinnen polegało też na na tym, że w tym czasie prowadziłem przy Domu Harcerza znajdującym się przy ul. Niepodległości hotelik pod namiotami dla tłumnie nawiedzających nasze miasto miłośników poezji śpiewanej. Poszedłem z dwójką zwiadowców na dworzec PKP, gdzie smętnie zalegała reszta ich drużyny. Wzbudzili od razu mój szacunek. Pochodzili z bogatego kraju, a leżeli na brudnym olsztyńskim dworcu na swoich naprawdę wysłużonych karimatach (moja była w dużo lepszym stanie). Od razu oceniłem, że nasz hotelik pod namiotami, czyli harcerska dycha, kanadyjka, materac wojskowy i zatęchły koc, to nie są warunki, które ich zniechęcą. Hotelik był odpłatny, w przeliczeniu marka za dobę. Honorowi Niemcy wybłagali mnie, bym przyjął od nich po zwei Deutsche Mark. Nasz klient, nasz pan.
Na następny nocleg zaprosiłem ich jednak (już zupełnie gratis) do naszej harcówki przy ul. Skłodowskiej. Bardzo im się spodobał mój mundur z poczwórnie plecionym sznurem komendanta szczepu i od tej pory zwracali się do mnie per Gruppenführer.

Ranek, gdy przyjaźń polsko-niemiecka kwitła w najlepsze, spędziliśmy w domu na polskim śniadaniu (kiełbasa i te sprawy), a w tle towarzyszył nam nagrany dzień wcześniej na wideo koncert z Berlina. Fritz, ich szef, jakoś nie podzielał mojego entuzjazmu, że Roger Waters dał w Berlinie koncert „The Wall” z okazji zburzenia kilka miesięcy wcześniej Muru Berlińskiego… Może mu się to zjednoczenie Niemiec nie podobało? Może się czegoś bał? Chętnie bym z nim o tym dziś porozmawiał, ale nie udało się utrzymać kontaktu przez te prawie 30 lat.
Niemieckich skautów z Verband Christlicher Pfadfinderinnen und Pfadfinder (organizacja zrzesza ewangelików) pożegnałem na olsztyńskim dworcu, gdy odjeżdżali w kierunku Pisza. Na zakończenie Fritz wyjął gitarę, zagrał każdemu członkowi drużyny jego ton, a następnie na głosy zaśpiewali „Summertime”. Przed oczami stanęli mi Bach (po obozie z 1984 roku korespondowałem nawet z pewną Niemką z Eisenach, która w każdym liście podkreślała, że „Bach in Eisenach geboren”), Beethoven, Mozart…
A w naszej kronice pozostał dowód na to, że potrafią nie tylko ładnie śpiewać.

21-23.07.1990
przypadkowi goście z Verband Christlicher Pfadfinderinnen und Pfadfinder
Olsztyn

niedziela, 15 lipca 1990

Ostatnia Wykapka

W Polsce, jak wiadomo, umacniamy się przez podział. Dotyczy to też rzecz jasna harcerstwa.

Skutkiem tego zaplanowany cykl siedmiu rajdów Wykapka odbył się w latach 1986-1990, ale:
- pierwsza i druga odsłona normalnie jako rajd 2 Olsztyńskiej Męskiej Drużyny Harcerskiej „Szarpie”,
- trzecia też normalnie, choć już w częściowo rozbitej drużynie,
- czwarta, piąta i szósta odbyły podwójnie, to znaczy swoje imprezy robiła 2 OMDH „Szarpie”, a swoje 2 Krąg Starszoharcerski „Szarpie”,
- siódmą i ostatnią Wykapkę zorganizowała już tylko 2 OMDH.

Nie było mnie przy tym, podobnie jak nikogo z naszej części środowiska „Szarpie” (moja część naszej części była wtedy pod Grunwaldem). Więc tylko z pogłosek zanotuję, że ostatnia Wykapka odbyła się w czasie obozu wędrownego 2 Olsztyńskiej Męskiej Drużyny Harcerskiej „Szarpie”, który odbywał się w okolicy Wigier.

13-15.07.1990
VII Wykapka
Wigry (?)
(nie byłem, ale się wypowiem)

Na Grunwaldzie znak Pogoni

Mój ambiwalentny stosunek do harcerskiego Grunwaldu ukształtował się zapewne w 1986 roku, gdy z bardzo bliska zobaczyłem działaczy w akcji. Pod 1989 roku działacze usunęli się na z góry upatrzone pozycje (chociaż nie do końca), a ambiwalencja została…

Co nie przeszkadzało mi od czasu do czasu wpadać na Pola Grunwaldu. Na przykład na pierwszy Zlot Grunwaldzki w Rzeczpospolitej Polskiej, czyli w lipcu 1990 roku.
To był wyjątkowy czas nie tylko w Polsce, więc z entuzjazmem witaliśmy Litwinów, którzy kilka miesięcy wcześniej ogłosili niepodległość (czego ZSRR nie uznał chyba aż do swego rozpadu).

Druh Zeus oprowadza po harcerskim zlocie prezydenta Jaruzelskiego. Na obchody 580. rocznicy bitwy przybyli też przewodniczący Rady Najwyższej Republiki Litewskiej Vytautas Landsbergis (czyli głowa litewskiego państwa), którego jako gospodarze podejmowali marszałek Sejmu Mikołaj Kozakiewicz oraz marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski, czego nie uwieczniłem niestety na zdjęciu.

Naczelnik ZHP hm. Krzysztof Grzebyk wręcza pod pomnikiem listy pochwalne wyróżniającym się drużynowym.

Myśmy, jeszcze, nie dostali…

12-15.07.1990
Zlot Grunwaldzki
Pola Grunwaldzkie