Najlepszą piosenkę o festiwalu Woodstock napisała osoba, która na nim nie była. A najlepszą jej wersję nagrali ci, którzy dali tam jeden z najciekawszych koncertów.
Pani, która nieszczęśliwie nie trafiła na farmę Yasgura, to oczywiście Joni Mitchell. Kolejny przykład nieogarniętego menedżera, który sądził, że ważniejszy od jakiegoś „kolejnego koncertu” będzie dla Mitchell występ w telewizji (menedżerowie The Keef Hartley Band oraz Blood, Sweat & Tears zachowali się głupio na inny sposób – nie pozwolili filmować ich występów na festiwalu, przez co nie mają swego udziału w legendarnym filmie…). Joni Mitchell została zaproszona do występu na festiwalu (który miał trwać 15-17 sierpnia 1969 r., a zakończył się, jak wiadomo, 18 sierpnia przed południem), ale jakieś wątpliwości logistyczne związane z planowanym na 19 sierpnia nagraniem do programu The Dick Cavett Show w nowojorskim studio telewizji ABC, skłoniły jej impresario do wyboru telewizji. W efekcie Mitchell śledziła relacje z festiwalu w telewizorze w hotelowym pokoju, a następnie poznała je z pierwszej ręki od Grahama Nasha, z którym była wówczas związana.Paradoks jest taki, że na nagraniu u Dicka Cavetta stawiła się nie tylko, dzięki głupiej zapobiegliwości menedżera, Joni Mitchell, ale równie kilkoro uczestników zakończonego dzień wcześniej festiwalu – cały zespół Jefferson Airplane oraz David Crosby i Stephen Stills, czyli połowa składu Crosby, Still, Nash and Young. Stills (niechluj jeden) pokazał nawet, że ma ciągle na nogawce błoto z Woodstock.
Piosenka „Woodstock” powstała mniej więcej w tych dniach. Joni zaśpiewała ją już miesiąc później podczas szóstej edycji Big Sur Folk Festival (13-14.09.1969). Potem utwór oczywiście trafił na płytę („Ladies of the Canyon” z marca 1970 r.).
Także w marcu tę piosenkę wydali Crosby, Stills, Nash and Young (przypomnijmy – Nash był wówczas facetem Mitchell). I tę wersję lubię najbardziej.
Najwięcej dla popularyzacji utworu zrobili Matthews Southern Comfort, którzy swoją wersję wydali latem tego samego roku. Trzeba przyznać – jest najbardziej przystępna.
Właśnie na tej przystępności Matthews Southern Comfort oparłem swoją wersję (choć z hendriksowską niespodzianką w środku):
Spotkałem Boże Dziecię, co
W dal przed siebie drogą szło
I spytałem „Dokąd tak idziesz?”
Usłyszałem:
„Idę do Yasgura farmy bram
Idę tam, gdzie rock and roll gra
Idę, by pod gołym niebem spać
Uwolnić duszę swą”
Jak pył gwiezdny, my jak złoto
Więc musimy wrócić tam
Gdzie był nasz ogród
Więc czy mogą ruszyć z tobą?
Przybywam tu, by oczyścić myśl
Czuję się częścią tego
Co się zmienia
Więc to może pora roku jest
A może to człowieka czas
I kim jestem nie wiem sam
Lecz życie nas uczy
Jak pył gwiezdny, my jak złoto
Więc musimy wrócić tam
Gdzie był nasz ogród
Gdy przybyliśmy na Woodstock
Było pół miliona nas
Wszędzie było słychać śpiew
I świętowanie
I ujrzałem w śnie bombowce
Poprzez niebo rajd ich trwał
I zmieniały się w motyle
Ponad nami
Jak pył gwiezdny, my jak złoto
Więc musimy wrócić tam
Gdzie był nasz ogród
Olsztyn, 23-25.01, 12-14.04.2022
Sensacja! Na festiwalu w Opolu w 1971 roku polską wersję wykonał zespół Andrzej i Eliza. Nie znam autora tamtego tłumaczenia.
Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz