Dziś Międzynarodowy Dzień Pizzy. Nie wiadomo czemu akurat 9 lutego, ale nie będę się nad tym zagadnieniem rozczulał.
Pierwsza pizza? Chyba na studiach w Krakowie. Potem oczywiście w Olsztynie u Lipki (jak się miało kasę) lub koło Polonii (jak było biedniej). A potem pojawił się pizzowy fast food i świat się zmienił...W czasie pierwszej wizyty we Włoszech musiała być oczywiście pizza. Wenecja z różnych przyczyn nie może być miarodajna dla reszty kraju, ale spróbować trzeba było. W jakimś podłym zakątku śmierdzącego miasta zjedliśmy po 10-centymetrowej pulchnej imitacji za jedyne 3500 lirów sztuka. Cola była chyba po 2000 lirów.
Historyczna pizza spożywana w dniu zesłania do druku pierwszego numeru czwartkowego „Naszego Olsztyniaka” w 2005 roku.
Globalizacja nie wybiera ofiar. Jak boisz się w jakimś kraju coś wybrać, wybierz pizzę. Hiszpański wariant z młotkiem? Nie, to oryginalne narzędzie do przecinania pizzy.
Wersja azjatycka. Wątpię, by ten lokal w Katmandu miał coś wspólnego z Pizzą Hut, ale wielkość pizzy można ustalać spoglądając na ścianę.
Największe zamówienie? W olsztyńskim fast foodzie zamówiłem w 1999 roku 30 sztuk pełnowymiarowej dużej pizzy. Czekało 120 zgłodniałych harcerzy, co miałem robić? Ale większe zamieszanie spowodowałem w 2003 roku w małym ukraińskim mieście, gdy zamówiłem 15 pizz. Dużych. Uprzejma kelnerka nie widziała siedzących za rogiem harcerzy i spoglądała na mnie z powątpiewaniem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz