piątek, 26 lutego 2010

Silnje wanjajet wanilją

W podstawówce byłem pilnym uczniem, więc na koniec roku dostawałem zawsze jakąś książkę. W szóstej chyba klasie dostałem zbiór felietonów Michała Radgowskiego „Zając transferowy”. Co kierowało wychowawczynią przy wyborze książki, trudno mi powiedzieć... Ale wiele sformułowań z tej książki zapadło mi na pamięć do końca życia, np. „nie jestem w ciąży kurczaczku”.

Dziś wypada mi przypomnieć sobie felieton, którego bohater, znajomy Radgowskiego, zakupił sobie nowy samochód. Samochód to może za dużo powiedziane, bo to była syrena, ale akurat mercedesów nie dowieźli czy coś. Więc ten szczęśliwy nabywca opisuje swoje pierwsze chwile mniej więcej tak: światła nie działają, wycieraczki nie działają, biegi nie wchodzą, ale ogólne wrażenie jest pozytywne – j e d z i e  s i ę.
No więc „jedzie się” odpowiedziałem żonie przez telefon, gdy zapytała o pierwsze wrażenia...


Tylko czemu tak pachnie wanilią?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz