Do czego klasie robotniczej potrzebny jest ten Penderecki? – zapytał w latach 70. czy 80. jakiś działacz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. – Jak to do czego? Pendereckiego słucha Osiecka, która potem pisze klasie robotniczej trafiające w robotniczy gust piosenki – odpowiedział ktoś błyskotliwie.
Nie wiem czy Agnieszka Osiecka słuchała muzyki Krzysztofa Pendereckiego, ale coś musi być w tej anegdocie. Kultura ma różne poziomy i nawet jeśli jej najwyższa warstwa jest nieosiągalna dla wszystkich, to nie znaczy, że inni nie korzystają z niej pośrednio.
Penderecki na pewno wielkim kompozytorem jest, ale nie ma obowiązku podchodzenia do jego twórczości na klęczkach. Stefan Kisielewski określił jego późniejsze, łatwiejsze w odbiorze dzieła mianem „socrealizmu liturgicznego”. Kisiel sam był również kompozytorem, ale podejrzenie, że zazdrościł uznania na tym polu młodszemu koledze byłoby chyba złośliwością...
Byłem na dzisiejszym olsztyńskim koncercie Krzysztofa Pendereckiego. Wytrzymałem i „socrealizm liturgiczny”, i „muzykę moralnego szantażu”, i „sacro polo” (czegoż to krytycy muzyczni nie wymyślą, żeby ogrzać się w sławie mistrza).
Koncert odbył się w kościele pod wezwaniem Chrystusa Odkupiciela Człowieka. Szczerze mówiąc byłem pierwszy raz w górnej sali tej budowanej już chyba ćwierć wieku świątyni. Mam większy problem ze zrozumiem współczesnej sztuki sakralnej, niż z oswojeniem się ze współczesną muzyką...
Janusz B. Lewandowski, jak zawsze ze słowem o muzyce.
Chór, jak zawsze zaangażowany.
Lekko licząc setka wykonawców.
Żeby zapanować nad tym wszystkim, trzeba być geniuszem... Patrzę z podziwem.
Wykonawcy:
- Krzysztof Penderecki – dyrygent,
- Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej przygotowana przez Macieja Tworka,
- Chór Polskiego Radia w Krakowie przygotowany przez Artura Sędzielarza,
- Chór Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej przygotowany przez Benedykta Błońskiego,
- Izabela Kłosińska – sopran,
- Agnieszka Rehlis – mezzosopran,
- Rafał Bartmiński – tenor,
- Piotr Nowacki – bas.
Program:
- Henryk Mikołaj Górecki – Amen op. 35 na chór mieszany a cappella
- Krzysztof Penderecki – Polskie Requiem.
Byłem na dzisiejszym olsztyńskim koncercie Krzysztofa Pendereckiego. Wytrzymałem i „socrealizm liturgiczny”, i „muzykę moralnego szantażu”, i „sacro polo” (czegoż to krytycy muzyczni nie wymyślą, żeby ogrzać się w sławie mistrza).
Koncert odbył się w kościele pod wezwaniem Chrystusa Odkupiciela Człowieka. Szczerze mówiąc byłem pierwszy raz w górnej sali tej budowanej już chyba ćwierć wieku świątyni. Mam większy problem ze zrozumiem współczesnej sztuki sakralnej, niż z oswojeniem się ze współczesną muzyką...
Janusz B. Lewandowski, jak zawsze ze słowem o muzyce.
Chór, jak zawsze zaangażowany.
Lekko licząc setka wykonawców.
Żeby zapanować nad tym wszystkim, trzeba być geniuszem... Patrzę z podziwem.
Wykonawcy:
- Krzysztof Penderecki – dyrygent,
- Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej przygotowana przez Macieja Tworka,
- Chór Polskiego Radia w Krakowie przygotowany przez Artura Sędzielarza,
- Chór Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej przygotowany przez Benedykta Błońskiego,
- Izabela Kłosińska – sopran,
- Agnieszka Rehlis – mezzosopran,
- Rafał Bartmiński – tenor,
- Piotr Nowacki – bas.
Program:
- Henryk Mikołaj Górecki – Amen op. 35 na chór mieszany a cappella
- Krzysztof Penderecki – Polskie Requiem.
Kącik ksiegowego, czyli 50 zł za największego polskiego kompozytora od czasów Chopina, to jak za darmo:
Kącik „Świata Młodych”, czyli tak to widziałem 9 sierpnia 1980 roku (serio, ci wredni komuniści kazali dzieciom czytać o Pendereckim):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz