wtorek, 7 listopada 2017

Saudade comunismo

Odnoszę mało odkrywcze wrażenie, że im dalej na zachód, przynajmniej do ujścia Tagu do Atlantyku, tym marksizm jest bardziej popularny.



A może nawet leninizm...


...lub, o zgrozo, stalinizm...


...albo niedoceniany, bo niesprawdzony w praktyce, trockizm.


Los i kalendarz sprawiły, że setna rocznica Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, która nie była ani taka wielka, ani socjalistyczna, ani rewolucyjna, ani nawet październikowa, zastała mnie w Portugalii.


Nie mogłem przegapić okazji do zobaczenia prawdziwych komunistów. W Polsce jakoś się pochowali... Okolicznościowych imprez było sporo, a kulminacja nastąpiła na wielkim zjeździe, jaki w Coliseu dos Recreios (sala koncertowa w Lizbonie przy Rua das Portas de Santo Antão w dzielnicy Baixa) zorganizowała Komunistyczna Partia Portugalii.


Umówmy się, że Portugalczycy, mistrzowie świata w nostalgii, są szczególnie predestynowani do saudade comunismo...


„Byliśmy, jesteśmy i będziemy komunistami” – takie wyznanie wiary na uroczystej akademii ku czci rewolucji wygłosił Jerónimo de Sousa, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Portugalii.


Zajrzałem też do portugalskiego internetu. António Barreto (kiedyś w Partii Komunistycznej, potem w Partii Socjalistycznej, potem w Ruchu Reformatorów, teraz chyba znów w Partii Socjalistycznej) postawił z okazji zbliżającej się setnej rocznicy bolszewickiej rewolucji kilka publicystycznych tez.
1. Przypadkowo rocznicę uczcił strajk generalny pracowników sfery publicznej zorganizowany przez związek zawodowy CGTP (Główna Konfederacja Portugalskich Pracowników) pomiędzy juliańską i gregoriańską datą rewolucji.
2. Portugalski sposób celebrowania Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej polega na istnieniu socjalistycznego rządu wspieranego przez Komunistyczną Partię Portugalii i Blok Lewicy. To chyba jedyny na świecie przykład współpracy na tym szczeblu (za pośrednictwem portugalskiej Partii Socjalistycznej) trzech najstarszych odmian komunistów – trockistów, stalinistów oraz maoistów. W historii skrajnej lewicy te trzy frakcje zazwyczaj się normalnie wycinały i mordowały. A tutaj, proszę, współpracują z socjalistami, czyli, wedle opinii radykałów, zdrajcami robotniczej sprawy.
3. Ogromna popularność skrajnej lewicy w Portugalii (w wyborach 2015 roku różne partie głęboko na lewo od socjaldemokracji i ludowców dostały łącznie 20 proc. głosów i wspólnie z socjalistami utworzyły rząd) to, jak twierdzi António Barreto, dziwoląg, skoro na świecie komunizm wymarł niczym ptak dodo. Trwający w Portugalii od dwóch lat eksperyment (jakieś skojarzenia?) albo przekona świat, że komuniści mogą przyjąć demokratyczne reguły, które przećwiczą poprzez udział w normalnym (a nie rewolucyjnym) rządzie, albo wpędzi socjalistów w ultralewicowe odmęty...


W całej Lizbonie wiszą banery reklamujące planowaną na 18 listopada, czyli dzień po naszym wyjeździe, manifestację antyrządową organizowaną przez CGTP. Wśród postulatów płaca minimalna w wysokości 600 euro. Czyli mamy robotników protestujących przeciwko rządom socjalistyczno-komunistycznym... Nadbudowa oderwała się od bazy czy baza nie nadąża za nadbudową?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz