niedziela, 13 kwietnia 2014

Przez zasiedzenie

Już w 1996 roku Olsztyn stał się miastem, w którym mieszkałem najdłużej. Przez zasiedzenie mogę zatem to miasto nazywać swoim. Wszyscy tu jesteśmy „skądś”, nawet tu urodzeni. Tego syndromu przyjezdnych pozbędziemy się może dopiero wtedy, gdy umrą wnuki tych, którzy na ziemię nazwaną potem Warmią i Mazurami przyjechali, dajmy na to, z Wilna.

Do obejrzenia wystawy „Ikony i ślady. Nasz Olsztyn” zachęcał mnie kilkakrotnie Marek Barański, jej współtwórca, ale naprawdę nie musiał. Znalazłem na niej swe osobiste dowody na to, że jestem już stąd.


Jedno z moich pierwszych zleceń dziennikarskich, wiosna 1993 roku, Biuro Wystaw Artystycznych. Pamięć mnie zawodzi, ale chyba chodziło o wernisaż wystawy Stasysa Eidrigevičiusa. Dobrze natomiast pamiętam, że dopadł mnie dr Bagiński i przedstawił Hieronimowi Skurpskiemu. Nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji...
Obraz „Konik na biegunach” Hieronima Skurpskiego z 1945 roku jest własnością Marka Barańskiego, z którym dekadę później dzieliłem kilka lat pokój przy ul. Trackiej.


Przepraszam za bezczelność, ale to zdjęcie mistrza Mieczysława Wieliczko z 1988 roku zatytułowane „Dachy Olsztyna”...


...kojarzy mi się z moim zdjęciem z czerwca 1992 roku. To było w czasie zajęć z nauk pomocniczych historii, gdy weszliśmy na poddasze zamku.


Maria Zientara-Malewska uwieczniona w rzeźbie przez Balbinę Świtycz-Widacką. Codziennie jeżdżę do pracy ulicą, której warmińska poetka jest patronem i już przyzwyczaiłem się, choć nie pogodziłem, że na jednym z bloków z jej nazwiska zrobiono imię (Maria Zientara Malewska). Gdy Maria Zientara-Malewska zmarła jesienią 1984 roku, powstał pomysł, by nazwać jej imieniem nową szkołę w Olsztynie. Ogłoszono nawet zbiórkę na budowę tej placówki. W maju 1985 roku drużyna harcerska w Reszlu, której byłem drużynowym, zorganizowała w tej intencji loterię fantową. Na konto budowy wpłaciliśmy chyba 1700 zł, mam w piwnicznym archiwum potwierdzenie przelewu. Nie mogłem przypuszczać, że jesienią 1988 roku w tej szkole, już istniejącej, zakładać będę szczep harcerski.


Plac pod „szubienicami” w styczniu 1989 roku wyznaczyliśmy sobie na alarmową zbiórkę tego świeżo powstałego szczepu harcerskiego. Chcieliśmy w ten sposób coś sprawdzić, już nie pamiętam, co – czy naszą sprawność organizacyjną, czy stan liczebny.
To miejsce kojarzy mi się też z tekstem, jaki w sierpniu 1993 roku napisałem na temat bitwy pod Tannenbergiem. Plac przed pomnikiem był wyłożony płytami z ruin mauzoleum Hindenburga, zwycięzcy z sierpnia 1914 roku.
Fot. Zbigniewa Grabowskiego z początku lat 50., z czasów budowy Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej według projektu Xawerego Dunikowskiego. Po przełomie 1989 roku zmieniono nazwę na mniej drażniącą – Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej. Nazwa mniej drażni, pomnik nadal.


Nie byłoby pod koniec XIX wieku gwałtownego rozwoju Olsztyna, gdyby nie linia kolejowa. Ciekawe, jak wyglądałby dziś Olsztyn, gdyby w połowie lat 60. XX wieku nie zapadła decyzja o budowie Olsztyńskich Zakładów Opon Samochodowych. W grudniu 1995 roku dane mi było obserwować, jak Francois Michelin obejmuje w posiadanie sprywatyzowaną fabrykę. W ogromnej zakładowej sali zgromadziło się prawie tysiąc osób, przedstawicieli załogi. Przywitał się osobiście z każdym, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Projekty sgraffiti, jakie na potrzeby OZOS-u wykonał Mirosław Smerek (choć są tu też nazwiska Artura Nichthausera i Tadeusza Wójcika).


Rekordu świata na Stadionie Leśnym nie widziałem choćby z tego powodu, że nie było mnie jeszcze na świecie. Gdy w 1984 roku pierwszy raz pojawiłem się na harcerskiej imprezie w Lesie Miejskim, stadion był już wspomnieniem. Bardzo wdzięczne miejsce do podchodów, biegów harcerskich, przyrzeczeń, zobowiązań instruktorskich.


Cokolwiek by w telewizji nie leciało, zawsze znajdę kanał, na którym leci „Stawka większa, niż życie”. Olsztyńskie odcinki oglądam ze zdwojoną uwagą.
Autorem tego zdjęcia, wykonanego na olsztyńskim Starym Mieście w czasie kręcenia jednego z odcinków „Stawki...”, jest Ryszard Czerniewski.


Niedaleko klubu „Start” stanął w czerwcu 1991 roku ołtarz papieski zaprojektowany przez wspomnianych już Artura Nichthausera, Tadeusza Wójcika i Mirosława Smerka. Harcerze pełnili tam Białą Służbę, a ja byłem szefem noclegu, który mieścił się w pobliskiej szkole. Z ołtarza pozostał krzyż, potem powstał kościół, w którym 13 lat później powiedziałem „tak”.


Nie zdążyłem być w kilku miejscach, choćby w restauracji „Pod Żaglami”. Byłem tam w maju 1994 roku, w dniu, gdy Caritas otwierał Dom Dziennego Pobytu. I kilka lat później, obserwować, jak przebiegają prace przy wykańczaniu nowej siedziby Kurii Metropolitalnej.
Starsi wiekiem smakosze życia pamiętają zapewne wizyty Zbigniewa Cybulskiego, tu na zdjęciu z Wacławem Kapusto w 1962 roku.


W maju 1989 roku wieszałem w Olsztynie inne plakaty. Prawdę mówiąc nie pamiętam, z jakiej listy startował hm. PL Paweł Szawłowski, instruktor harcerski, architekt. Zwycięstwo dawało tylko zdjęcie z Lechem, ale pokażcie mi mądrego, który to wiedział przed 4 czerwca. Druh Szawłowski uzyskał 10 412 głosów, czyli 6,38 proc. Mandat poselski nr 259 zdobył Zenon Złakowski. Natomiast Erwin Kruk zdobył 142 315 głosów i mandat senatora.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz