Do Danii wybierałem się już w 1990 roku, ale byłem tylko raz, w 2002 roku. Ma to swoje dobre strony – miło będzie kiedyś poznać dokładniej ten kraj. A na razie mogę wspominać tylko wycieczkę na Bornholm, czyli duńską wyspę na Bałtyku.
Wyspa nie jest duża, ale można tu spotkać różne formy ukształtowania terenu, np. leśne wąwozy.
Rotundowy kościół Ny Kirke z ok. 1200 roku jest najstarszym zabytkiem na wyspie.
Kościół spełniał m.in. rolę obronną (stąd rotundowy kształt średniowiecznych kościołów). Dziś przed rowerzystami się nie obroni.
Przepraszam, ale się zmęczyłem. Kilkadziesiąt kilometrów w nogach.
Z późniejszej wizyty w Holandii wiem, że mamy do czynienia z wiatrakiem typu holenderskiego (czyli z obrotową wieżyczką na górze).
Kolejna chwila odpoczynku w parku z oryginalnymi rzeźbami na kamieniach.
Największe miasto na Bornholmie, jego stolica, to Rønne. Największe czyli liczące 15 tys. mieszkańców.
Długi powrót z Rønne do Gudhjem po drugiej stronie wyspy.
Drugi dzień rowerowych eskapad zaczynamy od chwili postoju w Gudhjem.
Ja tylko poprawiam okulary...
Na północno-zachodnim cyplu wyspy stoi Hammershus, potężny zamek z XIII wieku. Rozłożyliśmy się obozem.
Zdobycie zamku zapewnia zarówno malownicze widoki na całą okolicę, jak i kontrolę tej części Bałtyku.
No i można bezkarnie chodzić po murach.
Ostatni dzień pobytu na Bornholmie. Widok na nasz kamping pod Gudhjem.
Poranne pożegnanie z Gudhjem.
Pożegnania ciąg dalszy.
Aż z tego żalu, że musimy wyjeżdżać, położyłem się na skałach. Niestety, blokada nieudana.
Widziałem Makarona cieeeeeeeeeń...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz