Tej nocy Holendrzy nie zapomną nigdy. Od strony Morza Północnego szła ogromna cofka, od strony lądu rzeki z Francji i Niemiec toczyły masy wody po obfitych deszczach. Te dwa żywioły spotkały się 1 lutego 1953 roku w Zelandii. Morska woda wdarła się 70 kilometrów w głąb lądu. 1835 osób straciło życie. To była największa tragedia w historii kraju.
Wszystko zdarzyło się w jasną, księżycową noc. Holendrzy mówią o piekle przy pełni Księżyca. Ewakuowano 100 tys. ludzi. Zginęło 34 tys. zwierząt gospodarskich. Woda zniszczyła 47 tys. domów, 500 kilometrów wałów przeciwpowodziowych, 200 tys. ha pól uprawnych, drogi i tory kolejowe.Jeszcze jesienią tego roku dzielni i pracowici Holendrzy rozpoczęli trwającą 40 lat inwestycję pod nazwą projekt Delta. Wydatki sięgnęły kilkunastu miliardów dolarów. Wybudowano między innymi dwie sztuczne wyspy.
Jeden z najbardziej efektownych fragmentów inwestycji to Oosterscheldedam czyli tama na rzece Oosterschelde.
Sposób działania tamy to efekt gwałtownych protestów Królewskiego Towarzystwa Naukowego Zelandii w 1968 roku. Zamknięta na stałe tama zniszczyłaby słonowodny ekosystem, zastępując go od strony lądu słodkowodnym.
Żeby umożliwić stały przepływ wody, zamontowano na tamie 60 gigantycznych zasuw o wadze ok. 2 tys. ton każda. Osiem razy więcej waży każdy z 65 pylonów, na których zainstalowano zasuwy.
Gdy morze jest spokojne, zasuwy są podniesione, a woda przepływa spokojnie dołem. W razie potrzeby zasuwy wędrują w dół, odcinając ląd od wzburzonego morza.
Zasadniczą część planu Delta zakończono w 1986 roku. Słowa, jakie wypowiedziała 4 października tego roku królowa Beatrix, otwierając tamę, zna na pamięć każdy Holender: „De stormvloedkering is gesloten. De Deltawerken zijn voltooid. Zeeland is veilig.” (Tama przeciwpowodziowa jest zamknięta. Plan Delta jest zakończony. Zelandia jest bezpieczna.)
Żywotność tamy przewidziano na co najmniej 200 lat. W dodatku nikt nie wywiesił tabliczki z zakazem wstępu. Wręcz przeciwnie. Spacery mile widziane.
Na koniec kilka filmów z tamą Oosterscheldedam w roli głównej (lub drugoplanowej).
Pierwsze zetknięcie z tamą. Wieje. I pada. 2.09.2008.
Ciągle wieje. Siłownie wiatrowe mają czym się pożywić. 4.09.2008.
Ciągle wieje. Urządzeniom hydrotechnicznym to w sumie powiewa. 4.09.2008.
Ciągle wieje. Nawet jak się patrzy na Oosterscheldedam z plaży Breezand. 4.09.2008.
Przejazd przez tamę. Po prawej stronie wystają zasuwy. Pewnie nadaj wieje. 10.09.2008.
Plompe Torenweg czyli dawny kościół z XV wieku. Jakimś cudem się ostał w pobliżu tamy. 10.09.2008.
Znów Plompe Torenweg. Skąd ci Breakouci w tle? Znawcy wiedzą. Prawdziwy Breakout nie powstałby, gdyby nie długi pobyt grupy w Holandii. No, ale w 1968 roku nie było jeszcze Oosterscheldedam. 10.09.2008 już była.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz