Kupowanie w dzisiejszych czasach płyt CD to pewien rodzaj heroizmu. Ja, który w zasadzie całą muzykę uważam już za kupioną, muszę polegać na Żonie, trzymającą rękę na pulsie. Z dzisiejszej okazji trafiła w moje ręce płyta „Młodzi” zespół Dr Misio. Muzyka trudna, ciężka i nieprzyjemna, czyli to, co misie lubią najbardziej.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy słuchacie tej płyty.
Dr Misio to męska odpowiedź na Marię Peszek. Takie męskie rozmowy o życiu i śmierci.
Liczę, że zespół zobaczę na tegorocznym festiwal Bez Lipy. A jak się wkurzę, to 10 maja Dr Misio gra we Wrocławiu. Będę przejeżdżał w pobliżu z tragarzami, to wezmę tego Kossaka, tego Kossaka i tego Buddę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz