Pierwsza była z NRD. Druga z Hiszpanii. Trzecia jest z Chin.
Przechodziliśmy w pobliżu sklepu muzycznego z tragarzami. Patrzymy, a tu leży Stratocaster...
Nie czarny, nie w panterkę, nie żółty. Czerwony, liczy się tylko czerwony. Metallic Red.
Gitara jest ze stajni Fendera (firma Squier):
- seria Affinity
- korpus z olchy
- gryf z klonu
- podstrunnica z palisandru
- trzy przetworniki Single-Coil
- pięciopozycyjny przełącznik
- dwa pokrętła tone
- jedno pokrętło volume
- mostek tremolo
- 21 progów.
Skoro już się powiedziało „NRD”, skoro już padło słowo „Chiny”... Co to jest socjalizm? Władza ludu plus elektryfikacja wsi. Ja młockarni podłączać nie będę, ale dwuwatowy wzmacniacz Roland MicroCube powinien skutecznie przepędzić sąsiadów:
- wbudowane efekty: chorus, flanger, phaser, tremolo, delay/reverb
- symuluje siedem rodzajów wzmacniaczy
- wejścia: AUX
- wyjścia: recording/headphone
- zasilanie: zasilacz lub baterie (czyli można stanąć z tym na ulicy, jakby co...).
Pierwsze dźwięki dzisiejszego wieczora:
Dziękuję Żono :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz