Tegoroczny Olsztyn Green Festival nawiedziłem króciutko.
Wpadliśmy zobaczyć w końcu Kaśkę Sochacką (to dla Żony). Szykuje się godna następczyni Beaty Kozidrak. Na tę śmiałą tezę pozwalam sobie po obserwacji fanek spijających tęskne słowa zawiedzionej miłości z ust artystki.
Oraz Rapha Kamińskiego (to dla mnie). Kogo następcą będzie Rafał, trudno mi jeszcze powiedzieć, ale celuję gdzieś pomiędzy Niemenem a Ciechowskim. Serio.
Frytki i szarpana wołowina w strefie gastro dla obojga. Jak co roku…
Aha, świetne nagłośnienie. Co ciekawe, zupełnie niesłyszalne wczoraj i przedwczoraj z mego balkonu. Jak widać, można nagłośnić imprezę tak, by nie uczestniczyło w niej pół miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz