niedziela, 3 listopada 2024

1453. Pamiętamy!

Przez 916 lat świątynia chrześcijańska, przez 481 meczet, przez 86 lat muzeum i ponowie przez ostatnie cztery lata meczet. Czyli lekko licząc jestem w miejscu, które ma półtora tysiąca lat.



Bywało się w starszych miejscach, ale zaszczepione na lekcjach historii znaczenie upadku Konstantynopola nie pozwala stać tu bezrefleksyjnie. Tu, czyli w meczecie (od rzeczywistości nie uciekniemy) Hagia Sophia.

Prawdę mówiąc nieco mnie rozczarował urbanistycznie ten widok po kilkudziesięciu latach oczekiwania na zobaczenie go na żywo. Przyjmijmy, że człowiek jest zblazowany po zobaczeniu setek innych wspaniałych dzieł, że przywołam chociażby Taj Mahal ze zbliżonego obecnie religijnie kręgu kulturowego (bo przecież architektonicznie to różnica tysiąca lat i paru tysięcy kilometrów).

Środek jednak zapiera dech w piersiach. Patrząc dół:

Zadzierając głowę:

Rozglądając się po ścianach:

I podziwiając zachowane (ale tylko w przedsionkach, poza główną salą świątyni) mozaiki chrześcijańskie, np. tę z X wieku (wcześniejsze mogły paść ofiarą walki z kultem obrazów i wizerunków). Z lewej strony cesarz Justynian I Wielki z modelem świątyni, którą właśnie on przecież wybudował. W środku Matka Boska i Dzieciątko Jezus. Z prawej strony cesarz Konstantyn I Wielki prezentuje model miasta, które zawdzięcza mu swoją nazwę.

Co do Konstantyna, to napis przy tej mozaice głosi, że założył on… Stambuł („Emperor Constantine who established Istanbul”). No więc oczywiście ani nie założył, bo miasto Bizancjum w 330 r. n.e., gdy przenosił tu stolicę Cesarstwa Rzymskiego, miało już za sobą jakiś tysiąc lat historii, ani nie Stambuł, bo tę nazwę miasto otrzymało wiele wieków później, po podboju tureckim.
Owszem, miasta czasem zmieniają swe nazwy (albo raczej: miastom czasem zmieniają nazwy). Rok temu byłem na przykład w mieście, które kiedyś znane było jako Nowy Amsterdam. Dziś jestem w mieście istniejącym tak długo, że miało jakieś dziesięć nazw. Najważniejsze z nich to oczywiście Bizancjum, Konstantynopol oraz Stambuł.
Był rok 1953, pięćsetna rocznica upadku Konstantynopola. Kanadyjski zespół The Four Lads nagrał piosenkę „Istanbul (Not Constantinople)”, którą napisali Jimmy Kennedy (Irlandczyk) i Nat Simon (Amerykanin). Umówmy się, że ta lekka, łatwa i przyjemna piosenka nie dotyka istoty rzeczy:

Dlaczego to zmienili?
Nie potrafię powiedzieć
Ludzie uznali po prostu, że to lepsze
To jest niczyja sprawa, tylko Turków



Miejmy do tej piosenki ambiwalentny stosunek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz