sobota, 14 marca 2009

Pytanie za dwa miliony rupii

Z filmem „Slumdog. Milioner z ulicy” mam problem. Nie jest to przecież wybitne dzieło na miarę „Łowcy jeleni” czy „Ojca chrzestnego”. Wiem jednak, że będę do niego zawsze wracał z dwóch powodów.

Po pierwsze Indie, a szczególnie Bombaj. Bombajskie slumsy widziałem jedynie z okna samochodu, który podrzucał nas na łebka z Goa. To tylko pozornie wygodna perspektywa. Nie czułem się na siłach, by zrobić jakieś zdjęcie. Być może Kryśka wyciągnęła kamerę, ale tydzień później ukradli ją nam wraz ze wszystkimi kasetami. Ze „Slumdoga” więc i taka korzyść, że mogę oglądać po latach to, co kiedyś jedynie powierzchownie liznąłem. Chcieliśmy spędzić w Bombaju kilka dni, ale przez strajk komunikacji na Goa ledwie zdążyliśmy na pociąg do Agry, na który od dwóch tygodni mieliśmy kupiony bilet (indyjskie realia kupowania biletów na trasy długodystansowe).
Bombajski dworzec kolejowy od 1996 roku nazywa się oficjalnie Chhatrapati Shivaji Terminus, ale w 1997 roku wszyscy i tak mówili o nim po staremu czyli Victoria Terminus albo w skrócie VT. W „Slumdogu” Jamal Malik też umawia się z Latiką na VT. Każdego dnia o 17.00.
Nasz pociąg odjeżdżał o godz. 14.00. Gdy staliśmy na peronie tego zacnego dworca zbudowanego przez Anglików w 1888 roku, na naszych oczach rozegrała się zupełnie nieistotna dla historii świata, ale porażająca nas w tamtej chwili taka oto scena. Na torowisku zabrudzonym obficie przez kogoś, kto nie przyjął do wiadomości, że wa wriemja ostanowki połzowatsja toaljetom waspraszczajetsja, baraszkowały szczury. Baraszkowały to mało powiedziane. One po prostu ucztowały w odchodach... Niesmaczne? W „Slamdogu” jest scena, w której mały Jamal wskakuje do latryny.
Bardzo łatwo jest pokazać brzydką stronę Indii. Nie szukaliśmy tej strony i nie podniecaliśmy się nią. Bieda, brud, apatia są często, ale nie zawsze, środowiskiem naturalnym mieszkańców tego kraju. To się na pewno zmienia. Demokracja i wolny rynek zawsze podnoszą dobrobyt. Ciekawe, że wielu Hindusów oburza pokazana w filmie bieda, a nie słyszałem o protestach przeciwko pokazaniu brutalnej i działającej nielegalnie indyjskiej policji.
Żebrak w Delhi. Prawie na pewno jego deformacja jest wywołana świadomie. W „Slamdogu” młodzi chłopcy są oślepiani, by mieć lepsze przychody z żebrania...


Chłopak zarabia grosze w pobliżu India Gate w Delhi pokazując sztuczki z małpką.


Mała dziewczynka żebrze pod meczetem Dżami Masdżid w Delhi. Na ręku jeszcze mniejsza dziewczynka...


Psom też nie jest lekko...


U wejścia do każdego zabytku są przygodni przewodnicy, sprzedawcy wszystkiego i oczywiście żebracy. I bądź tu mądry – czy to autentyczni nędzarze, czy może najemnicy mafii żebraczej?


Bezdomność nie jest udawana. Kładący się każdej nocy na chodnikach, trawnikach, skwerach to nie statyści z „Truman show”, ale żywi ludzie z krwi i kości.


Bieda poza miastem jest może bardziej malownicza, ale to nadal po prostu bieda. Ludzie i ich bieda.


Chłopcy sprzedający w pobliżu hotelu Taj Mahal w Bombaju dziwne balony. Kupiłem dwa. Lepiej płacić za coś, niż dawać pieniądze za darmo.


Drugi powód mej słabości do „Slumdoga”? Telefon do przyjaciela...
W którym roku rozpoczęła działalność Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie? Gdybym nie wiedział, że w 1991 roku, być może Rafał nie wygrałby 32 tys. zł, które w 2000 roku były drugim gwarantowanym progiem w Milionerach. E, pewnie by sobie i tak poradził...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz