niedziela, 27 maja 1984

Bąble większe od plecaka, czyli dygot na ceracie

Na ten rajd pojechałem totalnie nieprzygotowany. To był eufemizm. Prawdę mówiąc pojechałem na krzywy ryj.

W efekcie spałem gościnnie na gołej ceracie namiotu drużyny z Bartoszyc, przykrywając się koszulą, co w chłodne, żeby nie powiedzieć mroźne, majowe noce było ciekawym efektem poznawczym.


Informacji w marcowym „Na Tropie” oczywiście nie czytałem, nie pamiętam skąd dowiedziałem się o rajdzie.

Reporterski skrót wydarzeń:
* środa, 23 maja
- przyjazd do „Perkoza” tradycyjną metodą (autobus Reszel-Olsztyn, pociąg Olszyn-Olsztynek z kowbojskimi wagonami i niezapomnianym widokiem na szosę biegnącą na ostatnim odcinku równolegle do torów, a następnie słynne siedem kilometrów per pedes Olsztynek-Waszeta),
- na miejscu dowiaduję się, że rajd owszem jest, czyli trzeba gdzieś iść, a nie siedzieć w ośrodku, zaś najbliższa trasa zaczyna się rano w Olsztynku,
- jednym z perkozowych transportów (czyli na pace żuka) zostaję podrzucony ma olsztynecki dworzec, gdzie koczują już rajdowcy,
- noc spędzamy zatem na dworcu PKP Olsztynek, niczym, nie przymierzając, 27 lat wcześniej Karol Wojtyła, który przerwał wyprawę kajakową z młodzieżą po Warmii i Mazurach, by odebrać sakrę biskupią i czekał tu na pociąg do Warszawy, nawet ucinając sobie drzemkę na którejś z ławeczek, kto wie - może tej samej, na której siedzieliśmy leżąc i leżeliśmy siedząc,
* czwartek, 24 maja
- ruszamy przez Sudwę (wizyta w Królikowie w stalagu 1B Hohenstein), Elgnówko, Smolanek - po jakichś 20 km nocujemy nad jezioreczkiem w Parwółkach
* piątek, 25 maja
- dalsza ciekawa krajobrazowo trasa wiedzie przez Jadaminy, Guzowy Piec, Unieszewo, Sząbruk
- za nami kolejne 20 km - nocleg na jeziorem Naterskim (Naterki)
- mocząc nogi w jeziorze ze zdziwieniem stwierdzam, że mam bąble większe od plecaka,
* sobota, 26 maja
- końcowe kilkanaście kilometrów doprowadza nas do Olsztyna,
- nocujemy na kempingu na Dajtkach,
* niedziela, 27 maja
- podsumowanie rajdu, nagrody etc., etc. (wręcza osobiście hm. Zbigniew Gajewski),
- triumfalny przemarsz kolumny przez całe miasto,
- pożegnanie na dworcu, umawianie się na kolejne rajdy, biwaki…

Wchodzących na camping w Olsztynie złapał nas w obiektyw reporter tygodnika „Motywy” Janusz Nalewajski. Idę dumnie prosto z prawej strony.


Cały materiał, który ukazał się 13 czerwca 1984 roku, zawiera dużo informacji:



W czerwcowym numerze miesięcznika „Na Tropie” podsumowania rajdu dokonał sam Adam Czetwertyński („wędrowcy w tenisówkach” to niemalże o mnie):

No i relacja w „Gazecie Olsztyńskiej”, którą przygotował Henryk Leśniowski, „etatowy” redaktor od spraw harcerskich (dekadę wcześniej był przecież komendantem chorągwi).

Z druhem Henrykiem minąłem się w „GO” o jakieś 10 lat, natomiast nie minąłem się z Gienkiem Rudzkim, który zrobił zdjęcia do tego tekstu (współpracowaliśmy 15-20 lat później).

Dyplom podpisany przez komendanta SHS „Perkoz” i komendanta rajdu w jednej osobie.

Ku pamięci – cały informator:




























23-27.05.1984
Rajd Absolwentów Szkoły Harcerstwa Starszego „Perkoz”
Olsztynek-Sudwa-Królikowo-Elgnówko-Smolanek-Parwółki-Jadaminy-Guzowy Piec-Unieszewo-Sząbruk-Naterki-Olsztyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz