Najgłośniejszą (dosłownie!) imprezą Dni Olsztyna był koncert nad Łyną zorganizowany przez Wojtka Froma. Zagrała rockowa czołówka Olsztyna. Przeważała muzyka industrialna, choć były też akcenty lżejsze.
Nad Łyną za akademikiem WSP zgromadziło się w piątkowy wieczór kilka tysięcy nie tylko młodych ludzi. Mimo że koncert rozpoczął się z ponaddwugodzinnym opóźnieniem, ludziom to chyba nie przeszkadzało. Całą ich uwagę pochłonęło piwo, ognisko, kiełbaski. Piwo nie wpłynęło na szczęście negatywnie na zachowanie widzów - było spokojnie. Agresywna muzyka też raczej łagodziła, niż brutalizowała obyczaje. Imprezę zaczęła (dwukrotnie z powodu awarii zasilania) Zaraza. Występ dobry, choć nie udało się zespołowi osiągnąć swojego brzmienia. Screen zagrał lepiej (wyraźniej!) niż na „Stage of Power”, w końcu można było usłyszeć wiolonczelę, a basista nie spadł ze sceny.Prawie świtało, gdy zagrał Vader. Gwiazdy powinny występować na takich koncertach jednak wcześniej. Przerzedzona mocno publiczność nie przystoi grupie międzynarodowej sławy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz