sobota, 16 lipca 1994

Mistrz z cudzym wiosłem

Na zamkowym międzymurzu odbyła się dziś przygrywka III. Olsztyńskich Nocy Bluesowych. Wznowiona po dziesięciu latach impreza zapowiada się interesująco pod względem artystycznym. Oby również organizacyjnym...

Bilety na przygrywkę kosztowały 100 tys. zł, większość osób przyszła z pewnością zwabiona nazwiskiem Tadeusza Nalepy. Poznańska grupa Hot Water miała, w mniemaniu sporej części publiczności, przygrywać mistrzowi.
Hot Water zaczął spokojnie, momentami w stylu J.J. Cale'a. - To jazz? - zapytała cicho jedna z mniej zorientowanych słuchaczek sobotniego koncertu. - Blues to jedna z form jazzowych - wyjaśnił z miną znawcy jej towarzysz.
Blues to przede wszystkim standardy. Tych na przygrywce do nocy bluesowych nie zabrakło. Było „All Along the Watchtower” Boba Dylana, „Who Do You Love?” Bo Diddleya, „Gloria” Vana Morrisona, „I'm Going Home” Ten Years After i wiele innych.
Hot Water pokazał się z jak najlepszej strony, długim kilkugodzinnym koncertem dał przedsmak tego, co czeka nas podczas Nocy Bluesowych, a zwłaszcza podczas nocnych jamów.
W czasie jednej z przerw odbyła się konferencja prasowa z Tadeuszem Nalepą. Kontrowersję wzbudziła kwestia występu Nalepy na przygrywce. Mistrz nie wiedział, że ma zagrać tego wieczora. Co więcej - stanowczo odmawiał wzięcia gitary do ręki. Ostatecznie z Hot Water zagrał i Tadeusz Nalepa (choć z wyraźną niechęcią i na nie swoim „wiośle”), i przybyły trochę później Krzysztof Ścierański. Nalepa wykonał trzy utwory, wśród nich najgoręcej oczekiwane przez publiczność „Kiedy byłem małym chłopcem” („Tadziu, a-moll” - ktoś życzliwie podpowiadał) i o wiele lepiej dziś brzmiące „Oni zaraz przyjdą tu”.
Po ostatecznym zejściu ze sceny Nalepy pojawił się Krzysztof Ścierański, który pierwszy utwór zagrał na gitarze... solowej, choć wiadomo, że jest mistrzem basu. Po kilkunastu minutach Ścierański powrócił do Hot Water już ze swym podstawowym instrumentem. Około północy muzycy zeszli ze sceny, a organizatorzy zakończyli przygrywkę. Okazało się jednak, że Ścierańskiemu to za mało. Już na zupełnym luzie muzycy pojamowali jeszcze przez godzinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz