Postępowa polska szkoła lat 80. obrzydzała mi barok. Do dziś, gdy słyszę, że coś jest barokowe, to zapala mi się czerwona lampka. A już wiejski barok kojarzy się mniej więcej z disco polo. Oczywiście niesłusznie.
W Holaszowicach w pobliżu Czeskich Budziejowic można zweryfikować swe przesądy. To wioska, w której zachował się średniowieczny układ urbanistyczny (domy są rozmieszczone wokół prostokątnego placu o wymiarach 210x70 metrów), ale przede wszystkim pochodząca z XVIII i XIX wieku późnobarokowa wiejska zabudowa.
Wioskę w XVI wieku wyludniła epidemia dżumy. Na miejsce wymarłej czeskiej ludności sprowadzono do wsi osadników z Austrii i Niemiec. W efekcie wieś stała się niemieckojęzyczna i w tym stanie przetrwała aż do zakończenia II wojny światowej, kiedy mówiącą po niemiecku ludność wysiedlono. Następne kilkadziesiąt lat stała opustoszała, dopiero po 1989 r. ponownie pojawili się w niej mieszkańcy.
Dziś mieszka tu ok. 150 osób. Możemy tu zobaczyć ponad dwadzieścia historycznych zabudowań, w większości z lat 70. XIX wieku.
To tzw. południowoczeski wiejski barok. Opisać jego cech nie podejmuję się, ale to chyba widać.
Wieś leży na lekkim odludziu i prawie można się tu poczuć jak w XIX wieku. Wystarczy jednak wyjść za zakręt, by zobaczyć odległą o kilkanaście kilometrów elektrownię atomową w Temelinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz