Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale do kościoła – owszem. Po dwóch latach wróciliśmy z Bożeną do kościoła ewangelicko-augsburskiego, by zaistnieć w ramach Święta Muzyki.
Są na to dowody:Oczywiście, opisana powyżej Scena Kameralna to jakieś pięć (dokładnie pięć koma trzy) procent działań związanych z tegorocznym Świętem Muzyki w Olsztynie.
Zaczęliśmy od „Let It Be” z moim tłumaczeniem.
Następnie Bożena wykonała swoją piosenkę „Mój cień blues” (znaną też jako „Blues na drugą stronę”):
Potem ja koncertowo zwaliłem „Space Oddity”, nie zważając, że dziś minęło dokładnie 55 lat od dnia, gdy David Bowie nagrał ten utwór (gdyby misje księżycowe przebiegały tak, jak moje dzisiejsze wykonanie, nikt by nie wrócił żywy):
Tym wykonaniem zauważyłem natomiast, że kilkadziesiąt metrów obok odbywają się właśnie 50. Ogólnopolskie Spotkania Zamkowe „Śpiewajmy Poezję”. Wpleciony w „Riders on the Storm” fragment „Powrotu” Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego przypomina, że w 1983 roku za tę piosenkę została pod lipą wyróżniona Krystyna Świątecka (na tych samych Spotkaniach Zamkowych nagrody zdobyli widziany dwa dni temu Piotr Bukartyk i widziany prawie 30 lat temu Radosław Ciecholewski).
I w zasadzie chciałem już sobie pójść, bo przecież na pobliskiej Scenie Staromiejskiej Czerwony Tulipan miał właśnie wyznawać miłość Olsztynowi, ale rozentuzjazmowana sześcio- a może nawet siedmioosobowa publiczność wymusiła bis. Na tę okoliczność miałem własną pieśń religijną „Via Dolorosa”:
Następnym razem dajcie nam mikrofon…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz