sobota, 13 września 2025

Lennonowie w Awangardzie

Wybierając się na film „One to One: John & Yoko” warto usiąść w pierwszym rzędzie, bo większość materiału to ujęcia z kamery 16 mm lub starej TV, wyświetlane w małym kwadracie. Obraz idealny do kina studyjnego.



Nie czekając na projekcję w sieciówce (gdzie na wszystkich oglądanych w tym roku filmach muzycznych, a było ich sporo – „Stop Making Sense”, „A Complete Unknown”, „Becoming Led Zeppelin” oraz „Pink Floyd at Pompeii – MCMLXXII” dźwięk mnie totalnie zawodził, czyli było po prostu za cicho) wybrałem się do naszej olsztyńskiej „Awangardy 2”. Jak słusznie podejrzewałem, w małej salce Arte dźwięk uderzy jak trzeba.
Gdy myślimy, że wszystko, co związane z Beatlesami, zostało już opublikowane i wyjaśnione, wchodzi kolejny materiał, cały na biało. Przeważnie już znany, ale zawsze w jakiejś nowej formule. I zawsze z pewnym niedopowiedzeniem, żeby za 5 czy 10 lat móc to niedopowiedzenie zamienić na kolejne. Wbrew pozorom nie mam wcale o to pretensji, dzięki temu mogę co kilka czy kilkanaście miesięcy przeżywać coś nowego związanego z zespołem, który nie istnieje 55 lat.
Oglądanie filmu, którego jednym z bohaterów jest Nowy Jork, robiło na mnie dodatkowe wrażenie, przez całkiem przecież jeszcze niedawną moją wizytę w tym mieście. Wprawdzie do Greenwich Village, gdzie na początku pobytu w USA mieszkali państwo Lennonowie nie dotarłem, ale pod Dakotą, która pojawia się na końcu opowieści, byłem.
Film to niesamowita mieszanka nagrań rozmów telefonicznych Johna i Yoko ze znajomymi, menedżerem, dziennikarzami, współpracownikami (np. o tym skąd załatwić muchy do happeningu w MoMie) z materiałami telewizyjnymi dotyczącymi życia politycznego (dominuje Nixon), reklam z epoki oraz nagrania z koncertu, jaki 30 sierpnia 1972 roku John Lennon zagrał w Madison Square Garden. Jaka opowieść z tego powstaje? Odczytuję to mniej więcej tak, na pewno za bardzo upraszczając:
- Lennonowie uciekają z Anglii przed beatlesowskim bagażem,
- przylatują do rozpolitykowanej Ameryki, ciągle jeszcze uwikłanej w wojnę wietnamską, ale i mającej mnóstwo problemów wewnętrznych, jak rasizm,
- chcą zmieniać świat, są radykalni,
- otaczają się ludźmi jeszcze bardziej radykalnymi,
- dostają po łapach od Systemu, który grozi im deportacją,
- wciskają hamulec i zamiast planowanej serii politycznych koncertów „Free the People” po całych Stanach, dają pełnowymiarowy koncert charytatywny „One to One” na rzecz dzieci z ośrodka w Willowbrook na Staten Island.
Mówiłem, że będę upraszczał?
W takich filmach ogromną przyjemność daje zawsze pojawiający się kalejdoskop postaci, z których każda przywodzi jakąś refleksję. Odtwarzam z pamięci:
- Richard Nixon (niczym odwrotna strona medalu)
- Phil Spector (siedzi i nic mówi)
- May Pang (szuka much)
- Allen Klein (przytakuje)
- Allen Ginsberg (prowokuje)
- David Peel (frikuje)
- Andy Warhol (mignął tylko)
- Bob Dylan (w kółko o nim gadają).
Są też postaci, których wcześniej nie kojarzyłem, czyli Jerry Rubin (pełną gębą anarchista, chociaż potem mu nieco przeszło) oraz George Wallace (pełną gębą rasista, chociaż potem mu całkiem przeszło).
Pewnie coś źle doczytałem, bo sądziłem, że koncert z Madison Square Garden będzie po pierwsze w całości, a po drugie będzie zamykał film. Otóż ani w całości (czyli jest okazja wydać kolejną wersję), ani nie zamykał (to przeplatanie ujęć koncertowych z innymi materiałami wyszło świetnie).
Co do koncertów, do były tego dnia dwa. John Lennon i Yoko Ono zagrali w towarzystwie Plastic Ono Elephant’s Memory Band. Łącznie pojawiły się tam następujące utwory:
- „Power to the People” (nie ma w filmie)
- „New York City”
- „It's So Hard”
- „Move on Fast” (nie ma w filmie)
- „Woman Is the Nigger of the World” (nie ma w filmie)
- „Sisters, O Sisters” (nie ma w filmie)
- „Well Well Well”
- „Instant Karma!”
- „Mother”
- „We’re All Water” (nie ma w filmie)
- „Born in a Prison” (nie ma w filmie)
- „Come Together”
- „Imagine”
- „Hirake” (nie ma w filmie)
- „Cold Turkey”
- „Don't Worry Kyoko (Mummy's Only Looking for Her Hand in the Snow)”
- „Hound Dog”
- „Give Peace a Chance”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz