środa, 11 lutego 2009

Człowiek rodzi się uzdolniony muzycznie, a potem idzie do szkoły

Dokładnej daty sobie nie przypomnę, ale to musiało być 30 lat temu, na przełomie I i II semestru pamiętnego roku szkolnego 1978/1979 (pamiętny choćby z powodu zimy stulecia). Po wyczerpującej półtorarocznej walce z osiemdziesięciobasowym klawiszowym instrumentem dętym poddałem się... A raczej zostałem poddany przez mistrza Witolda, który po trzech semestrach zmienił zdanie, co do moich predyspozycji muzycznych. No po prostu odkrył u mnie brak słuchu :)

Sprawa jest o tyle podejrzana, że 18 miesięcy wcześniej, podczas egzaminu, słuchem muzycznym jeszcze dysponowałem... Klasyczna sentencja, podważająca sens edukacji, mówi, że człowiek rodzi się mądry, a potem idzie do szkoły. Zbyt proste byłoby to jednak usprawiedliwienie. Po prostu akordeon nie był instrumentem pobudzającym wówczas wyobraźnię młodego człowieka. Powiedzmy sobie szczerze – był instrumentem obciachowym, więc zasadniczo nie przykładałem się do niego.

Nic więc dziwnego, że nie mam żadnego zdjęcia w objęciach akordeonu. Po latach patrzę na akordeonistów zawsze z szacunkiem. Jak choćby na tego dziarskiego instrumentalistę uchwyconego 23 sierpnia 2003 roku w centrum Lwowa. Czapki z głów, żałuję, że nie miałem kamery.


Trzy-cztery lata po rozstaniu się z klawiszami, sięgnąłem po jedynie słuszny instrument. Mam setki zdjęć dokumentujących jak męczę gitarę. Pisząc te słowa słucham płyty Boba Dylana z 1965 roku „Bringing It All Back Home”. Nie od rzeczy będzie więc wspomnieć tu jego wypowiedź, w której wyznał, że mógłby całą operę „Porgy and Bess” zagrać na chwytach D i G.

Czyli nic trudnego... D-dur umiem:

Zdjęcie z koncertu na pontonie w kwietniu 1990 roku podczas biwaku na wyspie Herta. Espadryl należy do Baśki J.

G-dur? Proszę bardzo. I to czterema palcami:

Sierpień 1990, Rekownica koło Szczytna.

Gdyby się okazało, że podkład akordowy to za mało, mogę pokusić się również o melodię:

Na fujarce pogrywam sobie nad rzeką Bałdą w pobliżu Fromborka. Na gitarze towarzyszy mi Joseph, ale ukrył się w gąszczu. Maj 1989 roku.

Sekcja rytmiczna? Proszę bardzo:

Ćwiczyłem 1 maja 1989 roku po zdobyciu „Uranii”. Na trąbce przeszkadza Kowal.

Przydałoby się jeszcze nad tym wszystkim zapanować:

A więc dyrygowanie sześcioosobowym combo również mam opanowane... Maj 1989 roku, Harcerski Ośrodek Wodny w Olsztynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz