piątek, 29 kwietnia 2011

Gdyby Rzeczpospolita była wyspą

Czego najbardziej zazdroszczę Anglikom? Oprócz tego oczywiście, że mogą słuchać Beatlesów w oryginale... Tradycji. Udokumentowanej, bezpiecznej, osadzonej i niepodważalnej. Ciągłości. Ot, raptem jakaś tam zmiana dynastii.


Chociaż przecież nie ma ideałów. Rodzinie królewskiej w czasie I wojny światowej tak mocno wytykano niemieckie korzenie, że zmienili sobie rodowe nazwisko z Sachsen-Coburg-Gotha (znaczy się Wettynowie) na Windsor. Jak widać troska o zakamuflowaną opcję niemiecką ma sporą tradycję...

Policzyłem sobie kolejnych przodków księcia Williama. W linii męskiej może się powołać na 35 pokoleń, aż do XI wieku. W 1000-letnim opactwie westminsterskim pewnie z połowa jego przodków brała ślub, koronowała się lub udawała na wieczny spoczynek.

35 pokoleń... Ja się cieszę, że mogę spojrzeć w oblicze mojego pradziadka ze strony babci Józefa Pocieja. Zdjęcie z 1918 roku. Rzecz dzieje się w Małych Popajach (Matieji Pupojai), obecnie część Wilna.

Gdybyśmy byli wyspą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz