poniedziałek, 31 marca 2014

My wam wszystko wyśpiewamy

Wydawało się, że w sprawie polskiego koncertu The Rolling Stones sprawa jest prosta – albo potwierdzą się przecieki o ich występie na Stadionie Narodowym 4 czerwca z okazji 25-lecia wolnych wyborów, albo nie. W Polsce jednak nic nie jest proste.

Po pierwsze okazało się, że Stonesi ten termin mają już zajęty w Tel Awiwie. Po drugie grupa polskich muzyków postanowiła nie być gorsza od pewnej młodej literatki narzekającej na niskie dochody ze sprzedaży swej pisanej wiele miesięcy książki i też ogłosiła swój manifest, w którym żąda, by państwo z okazji ćwierćwiecza wolności kupiło usługi od rodzimych gitarzystów, wokalistów, perkusistów i klawiszowców. A nie od jakichś obcych. Nie posądzałbym naszych muzyków o ksenofobię, to najzwyklejsza troska o własną kieszeń. Zresztą wcale nie wyjątkowa. Tak zachowuje się wiele grup społecznych i zawodowych. Może i są fanami wolnego rynku, ale tylko do tego momentu, do kiedy ich nie dotyczy. Wiadomo, każdy chciałby funkcjonować na liberalnym rynku, ale jako jedyny mieć państwowe dotacje i jeszcze być zwolnionym z płacenia podatków, bo przecież realizuje jakąś ważną społecznie potrzebę. Jeśli istoty wolności nie rozumieją artyści, to kto ma rozumieć... Podobno do naszych muzyków już piszą przedstawiciele polskiego przemysłu z uprzejmą, ale stanowczą prośbą, by przestali kupować zagraniczne gitary.

(mój felieton z dzisiejszej prasy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz