Wiem, to dziwne, ale jakoś nie zdarzyło mi się jeszcze być w Toruniu. Licznych przejazdów pociągiem relacji Olsztyn-Kraków i znudzonych spojrzeń na tablicę Toruń Gł. nie liczę. Widać trzeba było czekać na okazję. Okazja przyszła dziś i nazywa się Marina Abramović.
We własnej osobie.
Jej wystawa „Do czysta” w Centrum Sztuki Współczesnej jest wydarzeniem.
Skandalem.
Oprotestowanym skandalem.
Magnesem.
Silnym magnesem.
Skrobaniem sztuki do kości.
Miejscem konfrontacji Erosa z Tanatosem.
Spojrzeniem na danse macabre (a raczej na mртвачки плес, żeby posłużyć się językiem ojczystym artystki).
Listą (nie)obecności.
Powtarzaniem błędów z przeszłości.
Czystą (?) ekspresją.
Czystą (?) energią.
Izolacją wewnętrzną.
Izolacją zewnętrzną.
Jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz