Ostatni koncert tego lata i kto wie, kiedy następny… Godne miejsce, czyli Sowa. Godny zespół, czyli Czarny Pies.
Na początek jednak Adam Zalewski Trio. Ja wiem, że na zdjęciu jest duet, czyli oprócz Zalewskiego (brawo za koszulkę z „Abbey Road”) widać Mariusza Wojewodę przy perkusji, ale takie są skutki siedzenia blisko sceny i braku szerokiego kąta w aparacie – Artur Głowacki, który nieźle wycinał solówki na drugiej gitarze, też akustycznej, nie załapał się w kadrze.
Już jednego Zalewskiego w tym roku widziałem, ale ta bajka jest zupełnie inna. Bluesowa.
Czarnego Psa widziałem już cztery lata temu. Nic się nie zmieniło, poza składem, który siłą rzeczy, jak to w supergrupie, bywa zmienny. Nic się zmieniło, czyli to samo miejsce, praktycznie ten sam repertuar i to samo wrażenie.
„Kattowitz”
„Wit”
Tym razem zagrali:
- Leszek Winder – gitara,
- Krzysztof Ścierański – bas,
- Jan Gałach – skrzypce,
- Michał Kielak – harmonijka,
- Krzysztof Głuch – klawisze (niestety, praktycznie nie usłyszałem żadnego dźwięku),
- Max Ziobro – perkusja
Za chwilę jesień, nadciąga czwarta fala, wyją wszystkie psy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz