Słyszałem sporo dobrego o zespole J.J. Band, ale nie było okazji zobaczyć na żywo, mimo że przecież już w Olsztynie grywał. Choćby na Olsztyńskich Nocach Bluesowych w 2002 roku, gdy zdobył nagrodę w konkursie „Nadzieja bluesa”.
Wtedy to ja byłem jednak komendantem obozu harcerskiego, co od bluesa nie jest tak odległe, bo muzycznie rzecz też polega na trzech akordach. A że będziemy dziś wieczorem świadkami grania trzyakordowego, zapowiedział na wstępie Jacek Jaguś, lider zespołu. Dodajmy – tytułowy lider zespołu. Swoją drogą nazwa J.J. Band w oczywisty sposób kojarzy się z J.J. Calem, ale muzycznie to są jednak dwie różne bluesowe bajki. Olsztyńskich Nocy Bluesowych już nie ma, ale jest niezawodna Sowa. W niej właśnie J.J. Band zagrał dziś jeden ze swych koncertów z okazji 20-lecia działalności.Na scenie oczywiście Jacek Jaguś – gitara, śpiew. Dla mnie rewelacja.
Bartosz Łęczycki – harmonijka ustna (korzystam incydentalnie z jego lekcji na YT):
Piotr Michalak – instrumenty klawiszowe:
Andrzej Stagraczyński – gitara basowa:
Bartosz Niebielecki – perkusja:
J.J. Band nie widziałem, ale jego sekcję rytmiczną miałem okazję zobaczyć na Olsztyńskich Nocach Bluesowych w 2012 roku w ramach HooDoo Band.
Oraz dwoje wspaniałych gości. Po pierwsze Marek Raduli, który z gitarą robi, co chce (parę razy widziałem z Budką Suflera w latach 90.):
I Karolina Cygonek – adekwatny bluesowy śpiew (w 2009 roku słuchałem jej na Olsztyńskich Nocach Bluesowych z ToMi Blues Kapela):
Repertuar? Wiele własnych, naprawdę stylowych bluesów. Oraz kilka coverów.
„Rzeka dzieciństwa” (Breakout)
„Gdzie mnie wiodą” (Breakout)
„W co mam wierzyć” (Breakout)
„Crossroads” (Robert Johnson)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz