Gdy 15 lat temu byłem na koncercie Indialucia, miałem już za sobą wyprawę do Indii, a dopiero szykowałem się na wyjazd do Hiszpanii. Dzisiaj sytuacja odwrotna – w ostatnich latach byłem kilka razy w Hiszpanii, a o eskapadzie do Indii ponownie myślę…
Przemieszczaliśmy się więc dziś wieczorem między Indiami i miastami Andaluzji, zupełnie niczym Romowie, którzy po opuszczeniu kilkanaście wieków temu Półwyspu Indyjskiego trafili po tysiącletniej wędrówce aż na Półwysep Iberyjski, gdzie wtopili się w tamtą mieszankę chrześcijańsko-muzułmańsko-żydowską i po kolejnych kilku wiekach dali światu flamenco.
Łączy te dwa odległe geograficznie i zarazem tak spokrewnione kulturowo światy Słowianin. Michał Czachowski nie miał wyjścia – skoro jako lider Indialucia opanował gitarę flamenco, musiał też przysiąść do sitaru. Czystość formy kontroluje Giridhar Udupa, świetnie obsługujący indyjskie instrumenty perkusyjne.
Flamenco to oczywiście nie tylko gitara, ale i mający swoje korzenie w Indiach taniec. Dziś zaprezentowała go Anna „Samira” Mendak.
A na finał także Magdalena Faszcza, współorganizatorka dzisiejszego koncertu.
Kilka fragmentów ku pamięci:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz