sobota, 24 października 1987

Wycieczka na żywca

Opiekun naszej grupy na I roku matematyki na pierwszym spotkaniu oznajmił, że jest taka tradycja, by jechać w Beskid Żywiecki. Męskiej części grupy zaświeciły się oczy na wieść, że Halę Boraczą będziemy atakować z Żywca.


No i ruszyliśmy z Węgierskiej Górki, a panowie uprzednio wypełnili swe plecaki żywieckimi produktami. Droga ciemną nocą nie przyniosła żadnych wrażeń widokowych. Po dotarciu do schroniska PTTK na Hali Boraczej okazało się, że niektórzy są już pod wpływem żywieckich produktów, a niektórzy nie raczyli zabrać dowodu osobistego, co w 1987 roku w strefie nadgranicznej było ekstrawagancko-głupie. Recepcjonista nie zadzwonił po WOP, poprzestał na opierdzieleniu kilku nonszalanckich studentów (no przecież nie mnie, ja zawsze przygotowany).
Nad nocnymi wybrykami spuśćmy zasłonę miłosierdzia, zwłaszcza że młode organizmy były rano gotowe do powrotu. O, teraz można było podziwiać Beskid Żywiecki.

Dogrywka w pociągu relacji Sucha Beskidzka-Kraków. Na tej gitarze za kilka dni napiszę kilka piosenek.

23-24.10.1987
wycieczka I roku matematyki
Hala Boracza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz