niedziela, 16 maja 2010

Stare, ale jare

Ten wieczór mnie zaskoczył. Byłem wprawdzie pewien, że Stare Dobre Małżeństwo nie będzie odcinać kuponów swej kultowej popularności z lat 80., ale nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. No to mnie Krzysztof Myszkowski z kolegami zaskoczył po 20 latach.

Muzycznie, bo czasami brzmieli jak Led Zeppelin na pierwszej płycie!
I tekstowo, bo w pewnym momencie poczułem się jak na wiecu Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście poezja bywa przewrotna, a słuchacz łatwo daje sprowadzić się na manowce (cudne manowce...) i może źle zrozumieć, co poeta chciał powiedzieć. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli wziąć pod uwagę, że poeta, którego dziś było najwięcej, czyli Jan Rybowicz, zmarł w 1990 roku...
I jeszcze jedno tekstowe zaskoczenie czyli współpraca Krzysztofa Myszkowskiego z Bogdanem Loeblem. Wygląda to tak, jak gdyby Myszkowski przejął pałeczkę po Tadeuszu Nalepie. Momentami nawet to tak brzmiało...
Zaskoczyła też publiczność. Koncert trwał ponad dwie godziny, zabrzmiały 22 piosenki i tylko pięć z nich należy do klasycznego repertuaru SDM. Ale nie było żadnego zniecierpliwienia, żadnego marudzenia o stare kawałki. Czapki z głów przed zespołem, który potrafił utrzymać w napięciu publiczność przez 1,5 godziny do pierwszego hita (pozycja 16.).



01. Samokontrola # Młyny boże
02. Rozdwojenie prawdy
03. Zgodliwość
04. Tryumf sprawiedliwości
05. Do przyjaciela
06. Dobra wiadomość
07. Odwet pozorów
08. Nie bój się kobiet
09. Akt miłosny albo życie
10. Dzień kapitulacji
11. Martwa natura
12. Już nigdy nie będziemy kochać jak wtedy
13. Piotr Warszawski: Narkotyki, narkomani, narkomanie
14. Maszeruj z chamem
15. Blues nocy bieszczadzkiej
16. Nie brookliński most
17. Jak
18. Gloria
19. Wolność jest więzieniem
20. Sprostowanie
21. Wszystko jest okej!
22. Srebrny pociąg
23. Czarny blues o czwartej nad ranem
24. Bieszczadzkie anioły



Kącik księgowego, czyli bilety (cudem zdobyte) po cztery dychy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz