Dużo przestrzeni, średnio eksponatów, mało kontrowersji. Nie na to liczyłem wchodząc do Narodowego Muzeum Sztuki Współczesnej w Atenach.
Oczywiście jestem takim samym znawcą, jak komentatorzy właśnie otwartego Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Sztuka współczesna to nie fiu-bździu, tu nie odpoczniesz, tu się nie zachwycisz „Boże, jak pięknie!”. W EMST mało co było piękne w ludowym tego słowa znaczeniu, ale jakoś nic mnie nie oburzyło, nic nie zniesmaczyło, nic nie wytrąciło z równowagi. Na czymś jednak mózg musiał popracować… A propos - Eva Stefani, „Świetlna jaskinia”, 2024.
Tala Madani, „Gówniane disco”, 2024 (w sensie, że straszny kał tu grają?). Artystka z LA, ale pochodzenia irańskiego. Jak to jest nie być częścią zniewolonego świata i narzekać na świat wolny?
Penny Siopis pochodzi z RPA i w latach 80. XX wieku stworzyła cykl „Historia malarstwa”. Tutaj „Melancholia” z 1986 r.
„Beztroskie życie” z 1998-1999, czyli późniejszy okres twórczości Penny Siopis. Rozbuchaną konsumpcję gdzie pani oglądała?
„Atlas”, czyli seria 220 obrazków malowanych przez Siopis w latach 2020-2023, taka reakcja na izolację covidową.
Siopis najwyraźniej lubuje się w seriach, bo z lat 2002-2005 pochodzi seria „Wstyd”. 182 obrazy powstałe m.in. w reakcji na działania Komisji Prawdy i Pojednania, mającej rozliczyć okres apartheidu (co oczywiście nigdy i nigdzie nie idzie tak, jak się wszystkim wydaje, że powinno).
Jeden ze 182…
Klasyka sztuki współczesnej, czyli ready-made. Penny Siopis wystawiła szereg przedmiotów ze swojego kręgu kulturowego. Zawieszam oko na karcie wyborczej z pierwszych wolnych wyborów w RPA, które odbyły się w 1994 roku. Zwracają uwagę:
- SOCCER, czyli sportowcy (futboliści?) na rzecz równości (de facto chodziło im o marihuanę),
- KISS, z adekwatnym logo, czyli The Keep it Straight and Simple Party, liberałowie środkowej drogi i nieskomplikowanego państwa? (po polsku też byłoby nieźle, np. Polska Partia Prosto i Prosto, czyli PPPiP),
- WRPP, czyli Partia Pokoju Praw Kobiet z lamparcim logo (zdaje się, że współzałożona przez artystkę).
A wygrał Afrykański Kongres Narodowy pod wodzą Nelsona Mandeli (ponad 60 proc. głosów).
Wracajmy z południa Afryki na południe Europy. W ciemnej i pustej salce trafiliśmy na film „The Rape of Europa”, autorstwa Mary Reid Kelley i Patricka Kelley. W nawiązaniu do greckiego mitu o porwaniu Europy (chodzi oczywiście o królewnę Europę porwaną z Tyru na Kretę przez Zeusa pod postacią byka) i do obrazu Tycjana „Porwanie Europy” (a może do dzieła Rembrandta o tym samym tytule?), autorzy snują tragikomiczne rozważania o różnych problemach społecznych. Dają głos Europie, czyli wychodzi z męskiego cienia, by stać się podmiotem, a nie przedmiotem. Pani w kadrze to właśnie Mary: „W zasadzie pochodzę z Turcji – powiedziała poważnie Europa.”
W innej sali film „Dwie minuty do północy” z 2021 r., za którym stoi Yael Bartana.
To jest filmowa wersja jej happeningu z 2017 r. „Co by było, gdyby kobiety rządziły światem?”. Od razu wyjaśnijmy, że zdaniem izraelskiej artystki (mieszkającej w Berlinie i w Amsterdamie) nie byłoby wojen. Finał filmu, a w nim piosenka „We’ll Meet Again” Very Lynn, która zainspirowała jeden z utworów na „The Wall”:
Może w końcu coś greckiego? Dimitris Alithinos, „Happening” z 1973 r., czyli z przedostatniego roku rządów junty czarnych pułkowników.
„RIG: bez tytułu, bloki” z 2011 r., autorstwa zmarłej w zeszłym roku Phyllidy Barlow. Interpretujta, jak chceta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz