środa, 23 października 2024

W środę na plaży po sezonie

Już kilkanaście minut po przylocie na Naksos próbowaliśmy plażować, ale opuściłem leżak w obawie przed podzieleniem losu egipskich świątyń w Karnaku zasypanych na wiele stuleci piaskiem…


Druga połowa października to koniec sezonu na greckich wyspach, przynajmniej na tej. Słońce dawało z siebie wszystko, było całkiem skądinąd przyjemne 20-22 stopni Celsjusza, ale jak wiadomo, najgorszy jest wiatr, bo nawet jak jest ciepło, to jest zimno. Więc na naszej plaży Agios Georgios wiał nie tylko Boreasz, ale i wiało pustką.


Co samo w sobie jest przecież marzeniem każdego plażowicza.

Jeśli dodać, że mieszkaliśmy de facto na samej plaży, to sytuacja wyglądała na idealną. Tylko ten wiatr…

Tzn. byli tacy, którym wiatr nie przeszkadzał…

Odbywały się tu właśnie europejskie zawody windsurfingu freestyle.

Zajrzyjmy na inne plaże. Grota Beach, czyli jeszcze bardziej wystawiona na północny wiatr plaża na szczycie chory (czyli stolicy wyspy).

Tuż obok grobla na portarę, tu się rozgrywa prawdziwy dramat...


Korzystając z zalet wypożyczonego samochodu (najważniejsza: jeździł), dotarliśmy na kilka dalszych plaż. Np. Plaka Beach, którą podjąłem w ludowym stroju mieszkańców okolic wsi Zimne Wody w powiecie Lodowy Wiatr.

Tuż obok Orkos Beach przy Mikri Vigla, którą opanowali kitesurferzy.

Kilkanaście kilometrów dalej bardzo dzika plaża Mikrolimano przy miejscowości Alyko, w tle ruina po dawnym gigantycznym hotelu. Miejsce odsłonięte od wiatru, więc dało się poleżeć godzinkę w pełnym słońcu.

O, tak tu pięknie i dziko.

To nieprawda, że wywiało wszystkich ludzi z plaż. Na nieodległej, dobrze umiejscowionej względem wiatrów, Agios Prokopios Beach plażowanie jak w sierpniu.

Co do mnie, to wlazłem parę razy do lodowatej wody na naszej wietrznej plaży Agios Georgios. Chyba się zapiszę do morsów.

Ale podnosząc sobie poprzeczkę będę morsował nocą, kiedy wiatry smagają niczym spojrzenie Hadesa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz