Jest taka świecka tradycja w naszym małżeństwie, że upominki imieninowe i urodzinowe wręcza się już o północy. Do rana nie wytrzymałby ani obdarowywany, ani obdarowujący…
Nieusuwalną częścią tej tradycji jest to, że ja dostaję upominki muzyczne. Więc oczywiście trzeba je od razu wypróbować, nie zważając na środek nocy (do czegoś te grube pruskie mury się przydają). W takich sytuacjach sprawdza się psychodeliczny Pink Floyd.Tym razem upominek przyleciał z Kalifornii. No, prawie, bo wprawdzie nowa gitara należy do California Series, ale „crafted in China”.
Nie będzie przecież jednak entuzjasta globalizacji narzekał, że kalifornijska firma produkuje w Państwie Środka dla nabywcy z Warmii.
Przedstawiam zatem moją nową przyjaciółkę, czyli Fender Malibu Classic PF HRM. Piękna jest. Na przykład tutaj. Charakterystyczna fenderowska główka, niespotykana w gitarach akustycznych.
Albo tutaj w makijażu Hot Rod Red Metallic.
Albo tutaj. Idealna talia.
No i od tyłu też bez zarzutu. Lity.
Nie zważając na RODO, przedstawiam jej dane osobowe:
- imię i nazwisko: Fender Malibu Classic PF HRM
- rodzice: California Series
- kształt: Malibu
- płyta wierzchnia: lity świerk
- tył i boki: lity mahoń
- gryf: mahoń
- podstrunnica: pau ferro (jakiś nowy wynalazek, który kilka lat temu zastąpił zagrożony wyginięciem palisander)
- skala: 650 mm (czyli paluszki muszą schudnąć)
- progi: 20
- mostek: Modern Viking
- elektronika: dedykowany Fishman
- tuner: wbudowany
- kontrola: volume, bass, treble, phase
- kolor: Hot Rod Red Metallic.
W wianie wniosła też pokrowiec FAS-620 Deluxe Gig Bag.
PS 1
Gdyby nie pandemia, pewnie w tym roku mielibyśmy już kupione bilety do Los Angeles na jesienny urlop. Jak się ma co się lubi, to się lubi (bardzo!) gitarę inspirowaną Kalifornią.
PS 2
10 lat temu.
PS 3
4 lata temu.
PS 4
Rok temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz