Różne były w naszym hufcu instruktorskie spotkania wigilijne – małe i duże, wesołe i smutne, dobrze i źle zorganizowane. Dzisiejsze było mega wyjątkowe i niech w tej swej wyjątkowości przejdzie do historii raz na zawsze. Niech online będzie pierwszy i ostatni raz. Niech frekwencja… Dobra, będę udawał, że nic się nie stało.
Więc wpadłem na Teamsy, przeczytałem przepis i… nie zabrałem się za robienie pierniczków, bo musiałbym je potem zjeść.Poprzyglądałem się poczynaniom kulinarnym Druhny Wiktorii, która stała za organizacją dzisiejszego spotkania.
Przełykałem też ślinkę przy finalnym produkcie Druhny Ani.
Z braku lepszego zajęcia zająłem się śpiewaniem kolęd. Nie jestem pewien czy wyłączyłem mikrofon, więc może pierniczki nie wyszły. Po pierwsze „Gdy śliczna Panna”.
Po drugie „Pójdźmy wszyscy do stajenki”.
Po trzecie do zobaczenia za rok. Dramatyczniej już nie będzie. O ile będzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz