wtorek, 30 marca 2010

Tam w lesie nad jeziorem

Dziś na Komendzie Hufca przyjęliśmy założenia obozu harcerskiego naszego hufca.



Obóz w Przerwankach koło Węgorzewa, a jeszcze bardziej koło Pozezdrza. W Przerwankach byłem dwa razy. W 1983 roku na biwaku naszej klasy. Po co był ten biwak do końca nie wiem. Chyba po to, by sprawdzić tęgość głów technikowych pierwszoklasistów.
Drugi raz byłem tam pięć lat później, Gosia Arendt zaprosiła nas do Przerwanek na Biwak Harcerstwa Akademickiego.

sobota, 27 marca 2010

Druh prezydent

Czyżby harcerz miał zostać głową państwa? Agitować nie będę, ale wszystko na to wskazuje. Precyzyjnie rzecz biorąc byłby Bronisław Komorowski trzecim polskim prezydentem, który ma osobiste związki z harcerstwem.


Pierwszym był Kazimierz Sabbat, prezydent RP na uchodźstwie, który sprawował swój urząd od 8 kwietnia 1986 do 19 lipca 1989 roku. Należał do ZHP od 1926 roku, a po wojnie działał w ZHP poza Granicami Kraju, prawdopodobnie do 1967 roku, gdy wszedł w kręgi emigracyjnej władzy. W 1976 został premierem londyńskiego rządu, a w 1986 prezydentem.
19 lipca 1989 roku, gdy zmarł, mieliśmy trzech prezydentów, bo w Polsce tego dnia wybrano na ten urząd Wojciecha Jaruzelskiego, a w Londynie Ryszarda Kaczorowskiego. Pamiętam dobrze ten dzień, spędzałem go w Poznaniu na obozie wędrownym naszego szczepu.


Ryszard Kaczorowski był naczelnikiem harcerzy w latach 1955-1967 oraz przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego poza Granicami Kraju od 1967 do 1988 roku. Był ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie od 19 lipca 1989 do 22 grudnia 1990 roku.

Dziś w TVN mieli jakiś dzień dobroci dla harcerstwa. Zapewne jakiś redaktor zobaczył wczoraj tłumy harcerzy przybyłe do stolicy na 40. Rajd Arsenał. Najpierw Tomasz Karolak opowiadał o uczestnictwie w IV Polowej Zbiórce Harcerstwa Starszego na Polach Grunwaldu, gdzie był koniem. Na Naszej Klasie można znaleźć zdjęcie z epoki, ale trudno mi powiedzieć, czy jest tam Karolak.


A potem Szymon Majewski w swoim starym mundurze harcerskim opowiadał o obozie z 1982 roku. Pełen szacunek dla druha Szymona.

Więcej druhów? Proszę bardzo: Andrzej Celiński, Ludwik Dorn, Zygmunt Hübner, Kazimierz Koźniewski, Michał Klesza, Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, Adam Michnik, Piotr Naimski, Jacek Piechota, Ireneusz Sekuła. Ale prezydenta jakoś tu nie widzę...

piątek, 26 marca 2010

Trzaskać!

Dziś 67 rocznica akcji pod Arsenałem. A w Warszawie właśnie startuje 40. Rajd Arsenał. Jak co roku ktoś jedzie z naszego hufca, w tym roku też pojechała jedna żeńska drużyna. Ja byłem dwa razy: w 1988 roku z 2 Olsztyńską Męska Drużyną Harcerską „Szarpie” i w 1990 roku z 2 Kręgiem Starszoharcerskim „Szarpie”.

Odnoszę wrażenie, że 20 lat temu miałem nieco za duże okulary. Aby lepiej widzieć...


Film Jana Łomnickiego z 1978 roku. Pamiętam, jak w 1977 roku czytałem w tygodniku „Perspektywy” (zacna to była gazeta) reportaż z planu filmu.

środa, 24 marca 2010

Syrenka i piosenka

Krystyna Krahelska zrobiła z pewnością w swoim życiu wiele pięknych rzeczy. Ma jednak swoje miejsce w historii dzięki jednej rzeźbie i jednej piosence. Do rzeźby pozowała. Piosenkę napisała. Dziś 96. rocznica jej urodzin.


Jako 22-latka pozowała do rzeźby warszawskiej syrenki.


Jako 29-latka napisała piosenkę „Hej, chłopcy, bagnet na broń”.


Umarła młodo, jako 30-latka. Zginęła drugiego dnia Powstania Warszawskiego.

W 2000 roku 2 Olsztyńska Integracyjna Drużyna Harcerek „Hidias” przeprowadziła kampanię bohater poświęconą Krystynie Krahelskiej, której finał odbył się na olsztyńskim zamku 14 października. Byłem przy tym :)

wtorek, 23 marca 2010

Kryzys wieku średniego

Na dzisiejszym spotkaniu w harcerskim gronie podwajałem średnią wieku, ale już mnie niektóre druhny gonią, więc nie przyjmuję do wiadomości kryzysu wieku średniego, bo podobno coś takiego nie istnieje. 

Jak trzeba to prześpię się w namiocie, a jak można to 5-gwiazdkowym hotelu. Jak jestem w pracy, to siedzę grzecznie za biurkiem, a jak pójdę na zbiórkę harcerską, to nie narzekam, że trzeba siedzieć na podłodze i gnieść spodnie.
Czasem tylko spoglądam wstecz i widzę tam kolejne harcerskie pokolenia, które rotują coraz szybciej. Co dwa lata nowi ludzie. 19-latek to już wypalony emocjonalnie weteran. Ludzie za szybko żyją, czy jak...

niedziela, 14 marca 2010

Jak wieść gminna niesie...

Planując kwietniowy wyjazd na Podkarpacie, pomyślałem, że z przyjemnością odwiedzę te miejsca w Bieszczadach, w których stawałem już dwie-trzy dekady temu. Ze szczególną nostalgią myślę o tych lokalizacjach, w których odbyły się Polowe Zbiórki Harcerstwa Starszego.

Czym były PZHS-y, trudno wyjaśnić po latach komuś, kto tego nie widział. Niby zwykły harcerski zlot, jakich wiele. Ale wiek uczestników (15-20 lat, wówczas pion starszoharcerski to była młodzież ze szkół ponadpodstawowych) i ich liczba (nawet 15 tys.) tworzyły wybuchową mieszankę społeczno-socjologiczno-polityczno-obyczajową. Niektórzy mówili, że to harcerski Jarocin.
„Jak wieść gminna niesie, najłatwiej na PZHS-ie” napisał pewien nastoletni poeta, czyli ja.

1982, Tuczno (okolice Wałcza)
Pierwsza, więc najbardziej obrośnięta mitami. Nie byłem, nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest. W tym czasie wchodziłem dopiero w wiek starszoharcerski i kilkaset kilometrów na południowy wschód składałem przyrzeczenie harcerskie na wierność socjalizmowi. Może by mnie tak ktoś, do cholery, zwolnił z tego przyrzeczenia?
Jednym z organizatorów była 155 Olsztyńska Starszoharcerska Drużyna Turystyczna „Swobodne Elektrony”. Skądś znam tę drużynę... Nie tylko z powodu (minionych) koligacji małżeńskich. Były także służbowe (również przebrzmiałe).
Zdjęcie z epoki zaczerpnięte z NK. Naczelnik ZHP hm. Ryszard Wosiński wizytuje uczestników zbiórki.


1983, Węgorzewo (jez. Święcajty)
Byłem bliski pojechania do Węgorzewa. Coś poczytałem w „Na przełaj”, coś w „Świecie Młodych”.

Powstrzymała mnie poważna angina, jakiej nabawiłem się na szkolnym obozie w sierpniu w Ustroniu. Codzienna dwukilometrowa droga w 30-stopniowym upale i kąpiel z lodowatej Wiśle musiała się tak zakończyć.
Wycinek prasowy chyba z harcerskich „Motywów”.


I jeszcze relacja w „Świecie Młodych”, jak to w tej gazecie mocno spóźniona (numer z 22 września 1983 r.).

1984, Olchowiec (Bieszczady)
Moja pierwsza Polowa. Na zakończenie obozu Starszoharcerskiej Akcji Szkoleniowej w Baranówce koło Fromborka ruszyliśmy przez Gdynię w Bieszczady. Duża polana z Soliną w tle, las namiotów. Chyba 3,5 tys. uczestników. Byłem pod wrażeniem. Gościem był m.in. Marek Kotański.
Zdjęcie z epoki. Ja skromnie po prawej stronie.


1985, Pola Grunwaldzkie
Zorganizowanie IV PZHS przez naszą własną chorągiew było dla mnie dużą radością, bo mogłem włączyć się do pracy. Pracowaliśmy przez dwa tygodnie kopiąc, stawiając namioty, przygotowując program. Nie wiem jak to się stało, ale zostałem mianowany komendantem jednego z biwaków. Ot, 1000 osób na jednego 17-letniego Harcerza Orlego. Więc patrzcie, jak dumnie prowadzę swój biwak I Zawisza Czarny na apel inaugurujący PZHS.


No i jeszcze Floriana Siwickiego mi tam na wizytację przysłali...
Zdjęcie ze Sztabu. Od lewej Dorota, Sabina, Jola, Jola, kuca Iwona. Imion chłopaków nie zapamiętywałem z zasady :)


1986, Gdynia
Polanka Redłowska bardzo się zdziwiła, gdy pod koniec sierpnia zwaliło się na nią kilkanaście tysięcy harcerzy z namiotami.
Nasza drużyna pojawiła się jako pierwsza, dwa tygodnie przed imprezą. Aż się milicja zainteresowała. Włączyliśmy się w przygotowania, czyli pracę fizyczną. Każdy robi, co umie najlepiej.
Kolejne zdjęcie z NK. Przemarsz przy falochronie po apelu inauguracyjnym.


I cudownie odnalezione po latach zdjęcie z przemarszu 2 OMDH „Szarpie” na apel (a za nami 32 LDH „Takselki”). Kulę się z deszczu drugi z lewej.


1987, Frombork
To był chyba rekord frekwencyjny, jakieś 15 tys. uczestników, czyli z pięć razy tyle, ile mieszkańców miasta. Moje najciekawsze wspomnienie (autocenzura). Drugie osobiste wspomnienie to skonfiskowany komiks, jaki poczyniłem z archiwalnych zdjęć instruktorów z lat 60. No, laurka to nie była.


W 1988 roku PZHS nie było, bo mieliśmy Zlot Grunwaldzki z okazji 70-lecia ZHP. Tak, byłem 3 dni.

1989, Przemyśl
O roku ów... Właśnie wtedy w Przemyślu z radia w sklepie spożywczych dowiedziałem się, że premierem będzie Tadeusz Mazowiecki. A młodzież była bardzo zbuntowana. Naczelnik ZHP hm. Krzysztof Grzebyk łatwo nie miał w dyskusjach.
Zdjęcie cokolwiek sfatygowane:


Zdjęcie mniej sfatygowane, ale kolory na enerdowskich slajdach ORWO szału nie robią.


1990, Stebnik (Bieszczady)
Drugi bieszczadzki PZHS, czyli Stebnik. Tej wsi już wówczas nie było, ciekawe czy uda mi się trafić.
Mało pamiętam, bo wyjazd na ten PZHS był tylko elementem obozu, który zatarł wspomnienia. Ale jedną rzecz na pewno pamiętam. Wiele osób bulwersowała świeża wiadomość, że do szkół wprowadzona zostanie religia. Mnie to już nie dotyczyło...
Kolejne sfatygowane zdjęcie z własnego archiwum.


1991, Zubeńsko (Bieszczady)
Po roku znów w Bieszczadach. Jakoś nie mogę zlokalizować Zubeńska, ale Radek P. na pewno mi pomoże.
W wysokiej trawie przedstawiciele naszego hufca stanęli obok zbiórkowego establishmentu.


1992, Pająk (pod Częstochową)


Rok wcześniej byliśmy w Pająku na Zlocie 80-lecia Harcerstwa Polskiego, więc to miejsce było nam dobrze znane. Na przykład strzelnica sprawdzająca się w roli muszli koncertowej.


1993, Strączno (okolice Wałcza)


Powrót do miejsca narodzin imprezy. Bardzo różnorodny program, szukanie różnych inspiracji. Zbiórka przeszła do historii z tego powodu, że prezydent Lech Wałęsa objął protektorat nad ZHP. Stara, przedwojenna tradycja.
W ramach różnorodności harcerze uczestniczą w obrzędzie religijnym z zupełnie innego kręgu kulturowego. Nie mam nic przeciwko, byle świadomie.

1994, Małecz (okolice Łodzi)
Mój przedostatni PZHS. Pojechaliśmy jakimś polonezem chyba. Druhowie z „Szarpii” wprowadzają w harcerstwie kapitalizm.


Znów rok przerwy, bo w 1995 roku mieliśmy Światowy Zlot w Zegrzu. Owszem, byłem.

1996, Wetlina (Bieszczady)
Nie byłem, od dwóch miesięcy miałem poważne obowiązki dyrektorskie. W samochody wówczas jeszcze nie wierzyłem, więc nie miałem czasu, by się tłuc na drugi koniec Polski.
Znów musiałem pożyczyć fotkę z NK.


1997, Perkoz (pod Olsztynkiem)
Mój ostatni PZHS. Blisko było, grzech było nie wpaść. Szykowałem się akurat do wyjazdu do Indii i szpanowałem biorąc do każdego posiłku arechin (branie trzeba zacząć tydzień przed wyjazdem).
To już nie były czasy masowych PZHS-ów, więc te 2 tysiące uczestników spokojnie się zmieściło wokół ośrodka. I nie wypili jeziora.


1998, Jeżów Sudecki (okolice Jeleniej Góry)
Na finał też się nie załapałem. Wiadomo, kierat w pracy. Nie, żebym w ogóle nie jeździł nigdzie. Akurat tego lata spędziłem przecież dwa tygodnie na obozie w Marksobach. Ale to zupełnie inna historia.
Siłą rzeczy zdjęcie zapożyczone z nieocenionej NK. Chyba widać, że mamy tam harcerskie lotnisko.


Czemu impreza nie była kontynuowana? Bo reforma oświatowa Buzka wywróciła pośrednio do góry nogami podział na piony.

piątek, 12 marca 2010

Bieszczady rock and roll

Wyjazd na Podkarpacie nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Wybraliśmy już nocleg. Metoda jest taka – wybieramy kilka potencjalnych miejsc pasujących nam lokalizacją, warunkami i ceną, a następnie wysyłamy maile z konkretnymi pytaniami. Kto pierwszy przyśle maila ze wszystkimi odpowiedziami, wygrywa :)

Wygrała fajna chatka między Ustrzykami Dolnymi a Ustrzykami Górnymi. Normalnie już widzę jak wychodzę na łąkę z gitarą i śpiewam „Bieszczady rock and roll”. Jak kiedyś na Mazurach…

środa, 3 marca 2010

Też na „h”, chociaż nie całkiem

No i jak mu dać na imię? Mu czyli temu samochodu. Hipolit, Harold, Henryk, Hun, Huron? Długo odpowiedzią było „Nie wiem”.



No więc stanęło na Chudeju. W sumie prawie na „h”. Tym bardziej mi miło, że Czecha Chudeja zagrał w polskim filmie Węgier Róbert Koltai.