Zanim zarysuję sobie plany na rozpoczęty kilkanaście godzin temu rok 2018, muszę rozliczyć się z planów na minione 12 miesięcy.
1. Wrześniowy urlop zagraniczny. Waham się między kierunkiem południowym a północnym oraz między jakimś zagranicznym zadupiem a wielkim światem.
TAK
Stawiam sobie TAK, chociaż ani wrześniowy, ani południowy, ani północny. I ani wielki świat, ani zadupie. Listopadowy powrót do Lizbony po trzech latach był z założenia próbą przeżycia leniwego urlopu, pełnego wrażeń estetycznych. I było leniwie. I paśliśmy zmysły.
Wzroku (nową) architekturą:
Słuchu (starą) muzyką:
Smaku (wykwintną) kuchnią:
2. Kilka wypadów weekendowych w Polsce.
TAK
Miały być trzy, wyszły trzy, ale nie te.
Do Poznania niespodziewanie z powodu sukcesu na aukcji WOŚP:
Do Łodzi niespodziewanie z powodu ostatniej (podobno...) wizyty Deep Purple w Polsce.
Do Krakowa niespodziewanie służbowo:
3. Kontynuowanie publicznych występów.
TAK
W minionym roku wdarłem się na scenę trzy razy.
Na benefisie Bożeny Kraczkowskiej:
Na Koncercie Galowym podczas Zlotu Dla Tych, Co Zostali. I to nawet po bośniacku:
I oczywiście na własnym koncercie z wiadomej okazji:
4. Zlot 2017.
TAK
Odbył się, a jakże... Cóż z tego, że nie taki, jak zaplanowaliśmy. Jak ktoś ma tandetnie blindowaną droselklapę i kajlę na iberlaufie, to mu nawet zakrypowanie lochbajtela w celu udychtowania pufra nie pomoże.
5. Przetłumaczenie 35 piosenek.
NIE
W tym roku cała para (no, pół) poszła w aspekt wykonawczy. Plan zrealizowany w 51,43 procentach. Zaledwie.
6. Kontynuowanie projektu z okazji 1050-lecia państwowości, co najmniej dwie piosenki.
NIE
Projekt leży i kwiczy.
7. Zmiany lokalowe, cokolwiek by to znaczyło.
TAK
Mogło skończyć się różnie, np. totalnym (o ile to słowo jest jeszcze dozwolone) remontem na starym mieszkaniu. Skończyło się przeprowadzką nad Jezioro Długie.
8. Koncert Deep Purple w Łodzi i co najmniej jeszcze jeden koncert światowej gwiazdy, może ponownie wizyta w Dolinie Charlotty?
TAK
Na Purplach oczywiście byłem, a oferta Doliny Charlotty nie rzuciła mnie na kolana (no, może Patti Smith, ale termin mi nie pasował).
9. Opanowanie wah-wah.
NIE
Sytuacja jak pod 6.
10. Rozpoczęcie nowego projektu literackiego.
NIE
Nawet nie pamiętam, co miałem na myśli :)
Realizacja na poziomie 60 procent, czyli jak mniej więcej co roku. I tak nieźle, jak na tak szalony sezon.
A czym sobie planuję ubarwić żywot 50-latka w 2018 roku?
1. Urlop zagraniczny w listopadzie. Album z najpiękniejszymi miejscami na świecie, jaki dostałem na urodziny otworzył mi się na Tajlandii. Natomiast Żona użyła słowa na Z.
2. Pojechanie do takiego miasta w Polsce, w którym jeszcze nie byłem.
3. Jakaś forma występów publicznych.
4. Koncert The Rolling Stones.
5. Przetłumaczenie 25 piosenek.
6. Dokończenie projektu z okazji 1050-lecia państwowości przed 11 listopada.
7. Udział w ambitnym projekcie floydowskim.
8. Koncert Rogera Watersa w Krakowie.
9. Zapanowanie nad wszelkim sprzętem muzycznym zgromadzonym w domu.
10. Coś dla zdrowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz