Niektóre groby na cmentarzu Père-Lachaise sygnalizowane są flaszkami po winie, rozrzuconymi biletami czy na wzór żydowski postawionymi kamykami. Ba, są nawet nagrobki na śmierć, nomen omen, wycałowane, jak choćby miejsce spoczynku Oscara Wilde’a. Polski grób poznaliśmy od razu. Zatknięta przez patriotę melomana biało-czerwona flaga, bandera właściwie, wskazywała miejsce pochówku Fryderyka Chopina.
Nagrobek Chopina odsłonięto 17 października 1850 roku, w jego pierwszą rocznicę śmierci. Pomnik wykonał Jean-Baptiste Auguste Clésinger, który miał wobec Chopina chociażby to zobowiązanie, że również on był kochankiem George Sand, a potem mężem jej córki Solange. Małżeństwo Clésingerów nie miało przychylności George Sand, za to wspierał je Chopin. Ta rozbieżność doprowadziła w 1847 roku do zakończenia romansu Sand i Chopina, co ponoć przyczyniło się do kolejnego pogorszenia stanu zdrowia naszego kompozytora i śmierci dwa lata później.
Rzeźba na cokole to Euterpe, grecka muza poezji lirycznej i gry na aulosie (powiedzmy takie podwójne piszczałki). W ręku trzyma jednak nie aulos, tylko złamaną lirę.
Na cokole wyrzeźbiony profil Chopina. I napis „A Fred Chopin”. Dla kogo Fred, dla kogo Frederic...
Nagrobek ufundowała Jane Stirling, uczennica i wielka wielbicielka Chopina, a w ostatnich latach życia kompozytora jego sponsorka, a być może również kochanka, na co zdaje się nie ma żadnego potwierdzenia. Ale skoro sama mówiła o sobie „wdowa po Chopinie”, to kto wie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz