Pierwszy dzień na dolnośląskim urlopie. Niby nic tego dnia się nie zdarzyło, ale na brak atrakcji nie można narzekać. Rano rozładowany za przyczyną pewnego popularnego kleju akumulator (nie pytajcie jak to możliwe). Widmo niepojechania na urlop zajrzało nam w oczy na długie 15 sekund. Ale od czego klemy...
Po południu korek na prostej drodze. Wypadek. Nie nasz. Czemu ludzie tak się lubią gapić?
Wieczorem przywitanie z rustykalną willą. Rustykalna to eufemizm. To, co 40 lat temu intrygowało jako tajemnice dzieciństwa, dziś jest ciężko opłacaną nostalgią dorosłości. Nie wiem, co przez ten kicz chciałem wyrazić, zmęczony jestem. Dobranoc. Od jutra peregrynuję po Dolnym Śląsku i okolicach.
A to są te rustykalizmy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz