czwartek, 12 września 2013

Mostar 1993

Wchodzisz na cmentarz, widzisz pełno nagrobków z jednego rocznika i już wiesz, że tu stało się coś złego. Chodzi o rok 1993, a cmentarz znajduje się w Mostarze przy meczecie Karadjoz-bega (Karađozbegova džamija).



Jeśli są w ogóle możliwe jakieś wojny, podczas których przynajmniej jedna ze stron konfliktu nie ma niewinnej krwi na rękach, to na pewno nie była to wojna w Bośni i Hercegowinie w latach 1992-1995. Ginęli Boszniacy (czyli słowiańscy muzułmanie, w 1971 roku uznani w Jugosławii przez Titę za naród jako Muzułmanie), ginęli bośniaccy Serbowie i ginęli bośniaccy Chorwaci. Ginęli żołnierze, ginęli cywile. Zabijali też wszyscy. W Mostarze Chorwaci i Boszniacy rzucili się sobie do gardeł w październiku 1992 roku, a w maju 1993 roku Chorwaci (którzy już w 1991 roku proklamowali Chorwacką Republikę Herceg-Bośni ze stolicą w zachodnim Mostarze) oblegali wschodnią część miasta zajmowaną przez wojska bośniackie.


Na cmentarzu przy meczecie Karadjoz-bega nagrobki należą do osób w różnym wieku. Łączy je rok śmierci, czas wojny domowej.


7 lat...


11 lat...


18 lat...


23 lata...


43 lata...


Oczywiście nie wszystkie groby pochodzą z 1993 roku. Cmentarz jest równie stary jak meczet Karadjoz-bega z 1557 roku, przy którym się znajduje.


Na cmentarzu pochowany jest Osman Djikić (Đikić), bośniacki poeta romantyczny i dramaturg, żyjący w Mostarze w latach 1879-1912. Nad klasycznym muzułmańskim nagrobkiem w formie nišana znajduje kopuła z 1937 roku (zburzona w czasie wojny domowej, ale odbudowana po 1995 roku).


Djikić pisał m.in. teksty sevdalinek, czyli tęsknych pieśni bośniackich, będących muzycznym symbolem tej części Bałkanów. Fascynujące, że sevdalinka to styl muzyczny powstały na styku kultur – słowiańskiej i islamskiej oraz żydowskiej (chodzi o Żydów sefardyjskich, którzy po wygnaniu w 1492 roku z Półwyspu Iberyjskiego osiedlili się m.in. na Bałkanach). Zupełnie jak fado powstałe na styku kultur Półwyspu Iberyjskiego, w tym przecież również islamu. W dodatku sevdalinka ma prawdopodobnie ten sam źródłosłów, co portugalskie saudade.
I tak to jest, że czasem w tyglu kulturowym się zabijają, a czasem tworzą coś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz