Chciałem tylko, żeby gdzieś przekroczyć granicę, wszystko jedno którą, bo ważny dla mnie był nie cel, nie kres, nie meta, ale sam niemal mistyczny i transcendentny akt przekroczenia granicy.
(Ryszard KAPUŚCIŃSKI, „Podróże z Herodotem”)
Miałem w tym roku jechać do Maroka. Innym wariantem urlopowym było Los Angeles (pojawiło się bezpośrednie połączenie z Warszawy). I chciałem wrócić do Indii. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie ani Maroka, ani Los Angeles, ani Indii. Może będą Chełchy koło Ełku (to metafora znana tylko mnie i żonie).
Napisać mogę wszystko, nikt mnie nie sprawdzi, ale na dowód, że szykowałem się na Maroko, mam pewną piosenkę, którą zacząłem tłumaczyć cztery dni po powrocie z Bolonii, jeszcze bez wizji świata spętanego koronawirusem. Z „Marrakesh Express” Crosby, Stills and Nash poznałem się bliżej i mocno polubiłem w 1994 roku, z okazji powtórzonego wówczas Woodstocku. CSN wystąpili na jubileuszowym festiwalu jako jedna z kilku oryginalnych gwiazd z epoki. I w 1969, i w 1994 roku zagrali m.in. właśnie „Marrakesh Express”. Z tą tylko różnicą, że w 1969 roku było to pierwsze publiczne wykonanie. No, ile piosenek może się pochwalić, że miało premierę na Woodstocku?
Graham Nash napisał ten utwór jeszcze w czasach, gdy był członkiem The Hollies, ale coś nie wyszło zespołowi z nagraniem, istnieje tylko wersja demo z 1968 roku. Gdy Nash przeniósł się do świeżo powstałej supergrupy, miał co zaproponować nowym kolegom.
Nash był na wakacjach w Maroku w 1966 roku (szczęśliwiec). Ruszył pociągiem z Casablanki do Marrakeszu, oczywiście pierwszą klasą. Szybko zrozumiał, że nie po to przyjechał do Maroka, by podróżować z klasą średnią z Ameryki i przeniósł się do tańszych wagonów, w których podróżowali lokalsi (ale czy na pewno zobaczył tam świnie? wątpliwe w kraju muzułmańskim...). Reszta jest historią (muzyki).
Zachód w oczach twych, przez nie patrzę na nasz świat Marokańskie niebo, pod nim pociąg z nami gna Kaczek, świń, kurczaków głos Wagony zwierząt pełne są Jankeski niskie błękit czczą, i już Pajęczynę zgarniam, którą w myślach mam I zabieram się stąd, co znajdziemy tam? Przyszłe dni, spodziewam się Wrócą nas do tamtych miejsc I nie słuchaj tego, co gadają znów Popatrz czym jedziemy, to jest Marrakesh Express Popatrz czym jedziemy, to jest Marrakesh Express Czeka na nas Marrakesz! Pociąg z nami mknie Pociąg z nami mknie Oszczędzałem długo forsę, by tu zabrać cię Jak ogród pachną włosy twe! Z Casablanki pociąg, na południe kurs Puszczam kółka dymu bokiem moich ust Bawełny barwnej pełno jest Na placach kobry wdzięczą się Dżelab w paski w domu dobrze mieć Cóż, niech usłyszę cię! Popatrz czym jedziemy, to jest Marrakesh Express Popatrz czym jedziemy, to jest Marrakesh Express Czeka na nas Marrakesz! Popatrz czym jedziemy, to jest Marrakesh Express Popatrz czym jedziemy, to jest Marrakesh Express Czeka na nas Marrakesz! Pociąg z nami mknie Pociąg z nami mknie Pociąg mknie Olsztyn, 23.02-31.03.2020
*** No i dotarliśmy w 2022 roku do Marrakeszu. Nagrałem tam wersję z widokiem na Meczet Księgarzy:
A w 2025 roku zaprezentowałem piosenkę w mojej jednorazowej audycji Radio Babel:
Dawno, a może nigdy, żadna piosenka nie poruszyła mnie tak przy pierwszym przesłuchaniu. Może czas taki… Bob Dylan w piątek niespodziewanie wydał pierwszy od ośmiu lat własny premierowy utwór. Co więcej, Boski Bob pokazał ludzkie oblicze, dołączając do umieszczonej na YT piosenki komentarz z pozdrowieniami dla fanów, w których nie zabrakło słów o bezpieczeństwie (wiadomo z jakiej dramatycznej okazji) i odwołania do Boga. Jak na papieża introwertyków, bardzo ciepłe przesłanie. Może czas taki…
Nie wiadomo, kiedy „Murder Most Foul” zostało nagrane, jest informacja, że „jakiś czas temu”. Najwięksi fani może rozpoznają po niuansach wykonawczych czy to było w lutym tego roku, czy z pięć lat temu, ja się nie podejmuję. Podjąłem się za to tłumaczenia. To jedna z tych premierowych piosenek, które postanowiłem przetłumaczyć już przy pierwszym przesłuchanym wersecie. Tak było na przykład z „Almost Like the Blues” Leonarda Cohena.
Wracając do Dylana… To najdłuższa piosenka, jaką kiedykolwiek nagrał. Prawie 17 minut. Było co tłumaczyć, było nad czym łamać głowę. Dylan bardzo często (z wiekiem zwłaszcza) nie przejmuje się akademicką wersyfikacją, co przy tłumaczeniach bywa katorgą. W tym przypadku jednak ta swobodna melorecytacja, w której ani liczba sylab w wersie, ani liczba wersetów w zwrotce nie trzyma jednego wzorca, była zbawienna. Po złapaniu mniej więcej rytmu poszło jak z płatka, co mnie trochę martwi. Boję się, czy to aby nie złudna wiktoria.
To był ciemny dzień w Dallas, listopad '63 To dzień, który będzie w niesławie żył Prezydent Kennedy na topie trzymał się Dobry dzień na życie i dobry dzień na śmierć Niczym ofiarny baranek prowadzony na rzeź Powiedział: „Chwilę, chłopcy, czy wiecie kim jam jest?” „Oczywiście, że wiemy, dobrze wiemy to!” A potem zdmuchnęli mu głowę, gdy w samochodzie był z nią Zastrzelony niczym pies w biały dzień To była kwestia czasu, a czas był właśnie ten „Masz niespłacone długi, przyszliśmy odebrać je Zabijemy cię z nienawiścią, bez szacunku wręcz Szokujemy cię i kpimy z ciebie prosto w twarz Mamy już kogoś, kto się na twe miejsce zda” Więc rozwalili w ten dzień mózg króla i Tysiące patrzyły, nikt nie widział nic To stało się tak szybko, nagle, zaskoczyli nas Na oczach wszystkich, ktokolwiek tam stał Największy pod słońcem magiczny trik Perfekcyjnie zrobiony, wprost geniuszu błysk Wolfman, och Wolfman, skowytu głos Rub-a-dub-dub, to jest ohydny mord Cisza, dzieciaki, będziecie stać Beatlesi nadchodzą, za ręce chcą trzymać was Zjedź w dół po poręczy, idź wziąć swój płaszcz Płynie prom przez Mersey, do gardła rzuca się nam Idzie trzech włóczęgów, każdy łach ma swój Pozbieraj kawałki mózgu i flagi w dół Wyruszam do Woodstock, Era Wodnika jest Potem do Altamont, blisko sceny siedź Wystaw głowę przez okno, czasy dobre są Za trawiastym pagórkiem szykuje się show Kładź cegłę na cegle, cement lej Nie mów, Panie Prezydencie, że Dallas nie kocha cię Połóż stopę na baku i naciskaj gaz Potrójne przejście podziemne, drogę znasz Z czarną twarzą śpiewak, z białą twarzą klaun Lepiej nie pokazuj swej twarzy, kiedy dzień już zgasł Dzielnica czerwonych latarni, gliny mają cynk Życie jak w koszmarze na Elm Street Kiedy wdepniesz na Deep Ellum, pieniądze do buta włóż Nie pytaj, co dla ciebie kraj może zrobić twój Forsa na stół, pieniądze na stos Dealey Plaza, skręć w lewo stąd Schodzę na skrzyżowanie, by postawić znak Miejsce, w którym wiara, nadzieja i miłość umarły nam Zastrzel go, póki biegnie, chłopcze, zastrzel go, póki czas Sprawdź, czy niewidzialnego trafić ci się da Żegnaj, Charlie! Żegnaj, wujku Sam! Szczerze, panno Scarlett, całkiem gdzieś to mam Jaka jest prawda i co właściwie z nią? Pytaj Oswalda i Ruby’ego, pewnie wiedzą to „Zamknij się”, mądra stara sowa dała głos Biznes to biznes, a to jest ohydny mord Jestem Królową Kwasu, Tommy, czy słyszysz mnie? Jeżdżę czarną limuzyną Lincolna, długa jest Na tylnym siedzeniu moja żona i ja Wybraliśmy się prosto na tamten świat Przechylam się w lewo, głowa na kolanach jej Trzymaj się, ktoś w jakąś pułapkę wpuścić mnie chce Nie prosimy o litość i nie dostanie jej nikt Jesteśmy właśnie na ulicy, na której przyszło mieszkać ci Okaleczyli jego ciało, potem wyjęli mózg Co jeszcze mogli zrobić? Jak się mogli czuć? Lecz jego dusza nie była tam, gdzie powinna trwać Przez ostatnie pięćdziesiąt lat szukali, bez szans Wolność, och wolność, wolność mi się śni Niechętnie to panu powiem, lecz tylko martwi mogą wolni być Daj mi swą miłość, mów mi bez kłamstw Wrzuć pistolet do rynny i ruszaj sam Budź się, mała Susie, ruszmy w drogę dziś Przez Trinity River, daj nadziei żyć Radio teraz włącz i nie ruszaj go Szpital w Parkland, tylko sześć mil stąd Durzę się w tobie, panno Lizzy, wypełniasz ołowiem mnie Ta magiczna kula od ciebie trafiła w mój łeb Jestem jak patyk, jak Patsy Cline Nie strzelaj do nikogo z przodu i z tyłu też żal Krew mam w oku swym i w uchu mam krew Do Nowej Granicy nigdy nie zbliżę się Film Zaprudera oglądałem w poprzednią noc Trzydzieści trzy razy, może sto To jest podłe, podstępne, okrutne, wredne wręcz Najbrzydsza, jaką kiedykolwiek widziałeś, rzecz Zabili go raz, zabili go razy dwa Jak ludzką ofiarę zabili go tak W dniu, w którym go zabili, ktoś do mnie rzekł: „Synu, epoka Antychrysta dopiero zaczyna się” Air Force One czeka już na start Johnson przysięgę o 14:38 ma Daj mi znać, kiedy ręcznik zechcesz rzucić, bo Jest tak jak jest, a to jest ohydny mord Co nowego, kotku? Co żem rzekł? Powiedziałem, że dusza narodu uleciała gdzieś I że zaczyna właśnie powoli się psuć I że minęło trzydzieści sześć godzin po Sądnym Dniu Wolfman Jack ma językowy dar Wyciąga wszystkie tony, które w płucach ma Zagraj mi coś, panie Wolfman Jack Graj dla mnie, gdy w moim długim Cadillacu gnam Graj mi, że „Tylko bogowie młodo mrą” Weź mnie tam, gdzie Toma Dooleya powiesił sąd Graj „Szpital Świętego Jakuba” i króla Jakuba dwór Jeśli chcesz zapamiętać, lepiej zapisz imiona już Graj też Ettę James, graj „Wolę ślepą być” Graj to dla człowieka, co ma telepatyczny zmysł Graj Johna Lee Hookera, graj „Plecy mi drap” Graj to dla szefa striptizklubu o imieniu Jack Guitar Slim wchodzi w wolny ton Graj dla mnie i dla Marilyn Monroe graj to Graj „Proszę, bym nie był zrozumiany źle” Graj dla Pierwszej Damy, nie czuje się dobrze też Graj Dona Henleya, niech gra Glenn Frey Podprowadź to pod granicę i odejść daj Graj dla Carla Wilsona, znów Patrząc daleko w Gower Avenue dół Graj tragedię, graj „Zmierzchu czas” Zabierz mnie do Tulsy, tam, gdzie była zbrodnia ta Graj kolejny numer „Kolejny gość gryzie piach” Graj „Stary szorstki krzyż” i „Bogu ufamy tak” Różowym koniem w długą, samotną drogę jedź Stań tam i poczekaj, aż eksploduje mu łeb Graj „Tajemniczy pociąg”, prosi Tajemniczy Pan Człowiek, jak drzewo bez korzeni, już martwy padł Graj dla wielebnego, dla pastora to graj Graj to dla psa, któremu pana brak Niech gra Oscar Peterson, niech gra Stan Getz Graj „Błękitne niebo”, niech gra Dickey Betts Niech gra Art Pepper i Thelonious Monk Charlie Parker i cały ten koks Cały ten koks i „Cały ten jazz” Ptasznikowi z Alcatraz coś zagraj też Niech gra Buster Keaton, gra Harold Lloyd Niech gra Bugsy Siegel, gra Pretty Boy Floyd Graj w ruletkę, obstawiaj coś Graj „Wypłacz mi rzekę”, dla Boga bogów to Graj „Numer dziewięć”, graj numer sześć dziś Graj to dla Lindseya i dla Stevie Nicks Graj „Chłopca natury”, niech gra Nat King Cole Terry Malloy czeka na „Gdzieś na odludziu” wciąż Graj „To zdarzyło się nocą” i „Jednej nocy grzech” Dusz dwanaście milionów w to wsłuchuje się Graj „Kupca weneckiego”, graj „Kupców śmierci” więc Graj „Stellę przy świetle gwiazd”, dla Lady Makbet rzecz Bez obaw, panie prezydencie, pomoc jedzie tu Twoi bracia nadchodzą, diabeł chce zapłaty już Bracia? Jacy bracia? Co do diabła jest? Mów im: „Czekamy, chodźmy dalej”, my też będziemy je mieć W Love Field przed południem jego samolot siadł Lecz nigdy już od ziemi nie oderwał się tak To było trudne do naśladowania, jak powtórzyć to Na ołtarzu wschodzącego słońca zabili go Graj mi „Zamglenie” i „Stary diabeł księżyc” już Graj „Przejdzie cokolwiek” i „Memphis w czerwcu” znów Graj „Samotny na szczycie” i „Samotni odważni są” Graj dla Houdiniego, kręcącego się wokół grobu wciąż Niech gra Jelly Roll Morton, niech „Lucille” gra Graj „Głęboko we śnie” i „Napędowy wał” Graj sonatę „Księżycową” w tonacji fis-dur I dla króla, co przy harfie, „Do autostrady klucz” Graj „Marsz przez Georgię” i „Bębny Dumbarton” graj mi Graj w ciemnościach, a śmierć przyjdzie, kiedy ma przyjść Graj „Kochaj albo rzuć” jak wielki Bud Powell grał to Graj „Zakrwawiony sztandar”, graj „To jest ohydny mord” Olsztyn, 27-29.03.2020
Odniesień, aluzji, cytatów jest w tekście tyle, że nie sposób do wszystkich się odnieść. Szukajcie i cieszcie się na własną rękę… W kilku przypadkach pomogą moje odnośniki, np. do mojej piosenki „Hamlet '88”, bo tytuł dla swojej piosenki zaczerpnął Dylan z „Hamleta” („DUCH: (...) wszelki mord ohydny, lecz ten był nadzwyczajny, niesłychany” - to z XIX-wiecznego przekładu Józefa Paszkowskiego).
Aneks popandemiczny i zaoceaniczny, czyli wizyta w Museum of Modern Art 15.10.2023. Trafiłem tam m.in. na „Government Approved Home Fallout Shelter Snack Bar 1983-2023” Michaela Smitha, czyli coś w rodzaju instalacji (schron z czasów zimnej wojny, z różnym wyposażeniem – od jedzenia, przez gry towarzyskie aż po przemówienia JFK).
Nie można mnie zamykać w domu, bo piszę piosenki. Na razie jedną. Od razu z zapowiedzią drugiej, która, mam nadzieję, zamknie ten temat. Na tematy medyczne nie będę się wypowiadał, na tematy społeczne jak najbardziej. W tej chwili najbardziej boję się scenariusza z Arras. Szczęśliwego końca zarazy!
a To jest prawdziwy efekt motyla, a Zjadł nietoperza ktoś w Kraju Środka. a Skutek jest taki, głupia to chwila, G a Witasz się w Polsce z pomocą łokcia. a Za co ta kara? Poznaj wyniki: a Skoro nie stałeś po dobrej stronie, a To i monarchie, i republiki, G a Całe narody chodzą w koronie. a Chodzą, choć raczej każdy już leży. a Wszyscy to wiedzą, jeden zaprzeczał. a Znów jest zaraza, znów dwóch papieży. G a To jakaś zima jest średniowiecza. a Chodzą, choć raczej każdy już leży. G Wszyscy to wiedzą, jeden zaprzeczał. a Znów jest zaraza, znów dwóch papieży. G a To jakaś zima jest średniowiecza. a Patrzy Franciszek ze swego okna, a Nie był tak pusty nigdy podobno, a Jak dziś, plac święty świętego Piotra. G a Jesteśmy razem, czyli osobno. a Czasem jest sacrum, czasem profanum. a Coś będzie tanieć, coś będzie drożeć. a W telewizorze jakiś mąż stanu G a Właśnie obiecał, że będzie gorzej. a Więc będzie gorzej, czyli nie lepiej. a Można by słuchać o tym bez końca. a Stoją kolejki już w każdym sklepie: G a Papier, spirytus, makaron, mąka. a Więc będzie gorzej, czyli nie lepiej. G Można by słuchać o tym bez końca. a Stoją kolejki już w każdym sklepie: G a Papier, spirytus, makaron, mąka. a Mąka, wiadomo, może być chlebem. a Spiryt, wiadomo, można się upić. a Po co ten papier, nikt chyba nie wie, G a Życie i tak jest przecież do dupy. a Wciąż nie wiadomo, gdzie jest Regina, a Tutaj nie chodzi jednak o papier. a Marzenie takie znów się zaczyna: G a Powrót Zarazy, ale na trasę. a Cukier, mydełka, baterie, chemia, a Woda, konserwy, podpaski, żele, a Świece, zapałki, maseczki (nie ma)… G a Czemu nieczynne jest wciąż w niedziele? a Cukier, mydełka, baterie, chemia, G Woda, konserwy, podpaski, żele, a Świece, zapałki, maseczki (nie ma)… G a Czemu nieczynne jest wciąż w niedziele? a Właśnie – w niedzielę! „Dzień święty święcić!” a Koniec z profanum, sacrum powraca. a Można wciąż święcić, do pięćdziesięciu, G a Reszta po domach, Pan Bóg wybacza. a Bogu niegroźna msza w internecie. a Może za chwilę (w sensie, że zaraz) a Przyjdzie ochota ludziom na więcej: G a Na nabożeństwo za miasto Arras. a Dzień święty święcić, uczyć się w szkolny. a Z trudem dociera, że to nie żarty. a Na własnej skórze lekcja historii, G a Jak na złość chce się na jakieś party. a Dzień święty święcić, uczyć się w szkolny. G Z trudem dociera, że to nie żarty. a Na własnej skórze lekcja historii, G a Jak na złość chce się na jakieś party. a Dzieci pod kluczem, w tramwajach pusto. a Życie jak w filmie katastroficznym. a Myśl taką słychać, może i słuszną, G a Że lepiej dzisiaj być negatywnym. a Patogen przegra, będą owacje. a Kto będzie drugi, nie będzie pierwszy. a Warto powtórzyć za pewnym Jackiem: G a Z woli wyborców odejdzie Churchill. a Prosta piosenka, wesołe słowa… a Póki co, w oknach wszyscy się cieszą. a Tak kwarantanna trwa narodowa. G a Sprawdźcie, jak będę śpiewał za miesiąc! a Prosta piosenka, wesołe słowa… G Póki co, w oknach wszyscy się cieszą. a Tak kwarantanna trwa narodowa. G a Sprawdźcie, czy będę płakał za miesiąc! Olsztyn, 15-17.03.2020
Wspomniany w piosence Jacek to oczywiście Jacek Kaczmarski i jego piosenka „Jałta”. Co do Churchilla, to wygrał wojnę, ale przegrał wybory i to jest dobry przykład. Natomiast w niedzielę rano, wyszedłszy na tradycyjny spacer nad Jeziorem Długim, miałem refleksję rodem innego utworu Kaczmarskiego. Utwór „Świadectwo” mówi o pierwszych tygodniach stanu wojennego. Luźno w knajpach i na trasach I w "Kasprowym" znów kultura Choć raz w życiu wczasy - klasa Jak nie w Polsce, jak nie w górach!
Aneks z 29.12.2022, czyli nagranie z koncertu urodzinowego w Sowie (wersja, w której przypominam sobie warsztat recytatorski):
Pattie Boyd powinna być chyba wprowadzona do Rock and Roll Hall of Fame. Dzięki jej wdziękowi osobistemu powstało kilka naprawdę wielkich utworów, że wymieńmy choćby „Something” czy „Laylę”. „For You Blue” może szczególnie wielka nie jest, ale urody temu 12-taktowemu bluesowi odmówić nie sposób.
Oczywiście napisał ją George Harrison, w szczęśliwych latach ich małżeństwa (zakończonego w 1977 roku). Piosenka, jak to u Beatlesów, jest prosta, ale nie prostacka. Podobno w 1969 roku Harrison zaczął już chomikować piosenki na swoją karierę solową, wiedząc, że i tak się ze wszystkim nie przebije przez Lennona i McCartneya. Wpasował się tym poniekąd w strategię Lennona i w mniejszym stopniu McCartneya, którzy na sesję „Let It Be” za dużo nie przynieśli...
W serialu telewizyjnym z lat 70. „All You Need Is Love: The Story of Popular Music” Ringo Starr opowiada o pracy w studiu nagraniowym. Rzecz sprowadza się do tego, zdaniem perkusisty The Beatles, by sprawić, że gitara brzmi jak fortepian, a fortepian jak gitara. I to chyba w tym utworze właśnie się stało – Paul McCartney nie gra prawdopodobnie na basie, lecz imituje jego dźwięki na preparowanym pianinie.
Ja spreparowałem następujące tłumaczenie:
Bo jesteś taka piękna, kocham ciebie Bo jesteś taka słodka, dobrze wiem Największa miłość, jaką znasz, czyż nie Tak pragnę cię nad ranem, kocham ciebie W tych chwilach pragnę ciebie, gdy mi źle Dla ciebie każdą chwilą żyję więc I kocham cię, od chwili gdy ujrzałem Wystarczył moment, popatrzyłaś się Wciąż czuję to, nadzieję mam, ty też Bo jesteś taka piękna, kocham ciebie Bo jesteś taka słodka, dobrze wiem Największa miłość, jaką znasz, czyż nie Olsztyn, 2-3.03.2020