Jak przetrwać jet lag? To proste. Nie spać całą noc, wykąpać się w otwartym basenie na 14. piętrze, zjeść pierwszą lokalną kolację, wziąć melatoninę, pójść spać o północy lokalnego czasu, obudzić się o szóstej, czyli o północy polskiego czasu, znów pójść na basen, zjeść śniadanie, wrócić na basen, zasnąć na nim i w południe być już fertig! A to wszystko (nieprzespanej nocy nie licząc, bo do tego służy samolot) w fajnym Eastin Grand Hotel w dzielnicy Sathorn.
Rano widoki równie atrakcyjne.
Słynny State Tower z jeszcze bardziej słynnym Lebua może następnym razem. Na razie wystarczy nam przyglądanie się z kilometra.
Nikt tu nie ma kaca (nie, nie widziałem tego filmu).
Dobry urlop należy dobrze zacząć… No to dobrze zaczęliśmy, możemy ruszać dalej.
Kącik filmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz