Czy w Wietnamie grają jazz? Po pobieżnej analizie oferty klubów muzycznych Hanoi stwierdziłem, że wyłącznie… I zanim dalsze badania terenowe zmieniły moje wrażenie, pierwszy wieczór po opanowaniu jet lagu spędziliśmy w Binh Minh Jazz Club, gdzie każdego wieczora o 21:00 zaczynają improwizować.
To klub, który w 1997 roku założył saksofonista Quyen Van Minh, przedstawiany jako pionier wietnamskiego jazzu. W latach 70. i 80. grał muzykę żołnierską, poważną i nawet rozrywkową, ale nie jazz. Trzeba było zapewne upadku ZSRR i liberalizacji w Wietnamie, by znalazło się miejsce na tę muzykę. Pierwszy jazzowy koncert zorganizował w Hanoi w 1992 roku.
Przez klub przewijają się młodzi adepci jazzu, których kształci Quyen Van Minh. Dziś na scenie widzieliśmy dwóch bardzo młodych (basista i perkusista wymiatają jak starzy, ale wyglądają na świeżo upieczonych absolwentów Konserwatorium Muzycznego w Hanoi, gdzie mistrz naucza) oraz dwóch w średnim wieku (ukryty za instrumentem pianista oraz saksofonista). Saksofonista to najwyraźniej Quyen Thien Dac, syn szefa.
Na ścianach m.in. polskie (!) plakaty jazzowe – Charles Mingus, Pat Metheny, John Coltrane. Widać, że szef ma kontakty…
Koncert miał dwie fazy. W pierwszej solistą był wspomniany Quyen Thien Dac, który dał kilka solówek na saksofonie.
Potem była część z wokalistkami. Julie Nguyen zaśpiewała m.in. „Dindi” (Astrud Gilberto)…
… oraz „Summertime” (George Gershwin).
Następnie Lưu Kim Đét (Ddets) wykonała „Girl from Ipanema” (Astrud Gilberto) – w drugiej części utworu sprawdziliśmy, jak brzmi Wietnamka śpiewająca po portugalsku (może nawet w wersji brazylijskiej).
Ponownie Julie Nguyen i „Moon River” (Audrey Hepburn)…
… oraz Julie Nguyen i „Autumn in New York” (Frank Sinatra).



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz