Po trzech dniach wróciliśmy do klubu Purple Blues, gdzieś na obrzeżach Starej Dzielnicy w Hanoi. Na scenie dwa razy więcej muzyków, trzy razy więcej hałasu, cztery razy mocniejsze drinki, pięć razy bardziej pobudzona publiczność. Na scenie tym razem Nevermind Band.
W odsłonie z męskim wokalem:…i z wokalem żeńskim.
Przypomniały mi się noce na Khaosan Road w Bangkoku. Jak widać w tej części Azji gra się to samo...
Radiohead – „Creep”
White Stripes – „Seven Nation Army”
Michael Jackson – „Billie Jean”
The Cranberries – „Zombie”
David Guetta i Sia – „Titanium”
Nirvana – „Smells Like Teen Spirit” (nazwa zespołu zobowiązuje)
Skrót:
- Queen – „I Want To Break Free”,
- chyba coś Oasis,
- Scorpions – „Rock You Like a Hurricane” (wprawdzie to nie z tej płyty, ale przypomniał mi się obóz w 1982 roku, gdy z radiowęzła leciał cały czas „Blackout”),
- Radiohead – „Creep”.
Zmiana przy mikrofonie i lecimy dalej:
- Bon Jovi – „Livin’ on a Prayer”,
- White Stripes – „Seven Nation Army”,
- Michael Jackson – „Billie Jean”,
- Police – „Every Breath You Take”,
- The Cranberries – „Zombie”,
- David Guetta i Sia – „Titanium” .
Wraca męski wokal:
- Oasis – „Wonderwall”,
- Guns N’ Roses – „Sweet Child O’ Mine”,
- Linkin Park – „In the End” - na zamówienie gościa (nie znam stawek), po wyglądzie sądząc chyba z północnej Afryki, który dołączył do wykonania, co oczywiście zarejestrowała jego dziewczyna,
- Nirvana – „Smells Like Teen Spirit”,
- AC/DC – „Highway to Hell”.
A my wychodzimy przed północą (powiedzmy, że z powodu dymu papierosowego).


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz