Takiej liczby pozowanych zdjęć nie widziałem od czasu… A nie, nigdy nie widziałem. W Hanoi dziewczyny w różnym wieku fotografują się w tutejszych plenerach t-y-s-i-ą-c-a-m-i…
Najwięcej dzieje się nad jeziorem Hoàn Kiếm, np. w pobliżu świątyni Ngọc Sơn.
To nie są przypadkowe słodkie fotki, to całe sesje. Umówmy się, nikt na spacer nie zabiera blendy.
A jak blenda, to i profesjonalna lustrzanka musi się znaleźć (chociaż widziałem też sporo cyfrówek, takich z 2009 roku, których uważają młodzi adepci fotografii, co ma zapewne podkreślać ich niemalże zawodowstwo, w przeciwieństwie do przeciętnych naciskaczy białego kółka na ekranie smartfona).

I to z lampą błyskową.
I ze statywem. To nie są przypadkowe zdjęcia ze spaceru.
Dziewczyny są przeważnie ubrane w długie szaty, klasykę Dalekiego Wschodu (nawet nie podejmę się nazwać tego kroju).
Do tego obowiązkowo kwiaty.
A jak kwiaty, to mamy już biznes. Sprzedawca fotowiązanek na ul. Phan Đình Phùng, tuż przy Bramie Północnej Cytadeli Cesarskiej.
Wiadomo, stylizowane zdjęcie przy obiekcie z listy UNESCO to dziesięć punktów więcej do prestiżu.
Dowody filmowe spod bramy:
Dobrze się też wypada przy mauzoleum Hồ Chí Minha.
Albo w Świątyni Literatury.
Pani nam nawet zapozowała…

I jeszcze jedna pani w Świątyni Literatury.
Dominują zdjęcia solo (tutaj mamy i jezioro Hoàn Kiếm, i widok na Tháp Rùa, czyli Wieżę Żółwia).
Mniej jest zdjęć par. Ale czyż może być coś romantyczniejszego niż ona, on i jezioro Hoàn Kiếm?
Zwłaszcza jeśli on służy w armii.
A takie „ona i on”, znów w Świątyni Literatury, zakrawa na sesję ślubą…
Do kompletu jeszcze „ona i ona” nad jeziorem Hoàn Kiếm.
I jeszcze „ona, ona i ona”, które opuszczają właśnie Wietnamskie Muzeum Etnograficzne po udanej sesji.


















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz