Sympatyczny Węgier sprzedający bilety do zabytkowego kościoła św. Jerzego w miejscowości Ják znał kilka słów po polsku, ale jego entuzjazm wobec polskich gości wskazywał, że Polacy nie docierają tam za często. Pogranicze austriacko-węgierskie jest fascynujące historycznie, jednak leży na uboczu głównych szlaków masowej turystyki.
Na tym uboczu ubocza, we wsi Ják, 2,5 km od granicy z Austrią, znajduje się Szent György Templom, czyli kościół św. Jerzego, należący niegdyś do opactwa benedyktynów. Fundatorem świątyni był rycerz Márton Nagy.
Kościół zbudowano w latach 1220-1256. Szybko, nawet mimo najazdu mongolskiego, który wówczas pustoszył Europę wschodnią.
Rzadko można trafić na tak dużą świątynię romańską zachowaną w tak czystym stylu.
Po zniszczeniach w 1532 roku w czasie walk z Turkami i po kolejnych katastrofach świątynię restaurowano w latach 1660-1666, oczywiście wprowadzając liczne barokowe poprawki. Dwa wieki później przywrócono romański charakter budowli. W latach 1896-1904 architekt Frigyes Schulek usunął nieromańskie poprawki z minionych wieków. Wszystkiego się nie dało, zostało m.in. XVII-wieczne sklepienie, które zastąpiło wcześniejsze drewniane.
Po tylu wiekach wiele elementów jest oczywiście nieoryginalnych. Niefachowe oko nie odróżni tego, co pochodzi z XIII a co z XIX wieku.
Lwy przy wejściu to na pewno kopie. Nie zmienia to faktu, że portal jest jednym z najciekawszych miejsc w świątyni. Intryguje mnie chociażby trzynaście postaci, z których dwie nie załapały się na tympanon.
Czy to dwunastu apostołów plus Chrystus? Chyba nie, bo postać Jezusa jest bezpośrednio nad wejściem. Jedenastu apostołów (bez Judasza) plus dwóch pomniejszych świętych? Też nie, bo czemu miałby być pominięty Maciej, wybrany po śmierci Judasza. Z kolei tego, że jeden z posągów to Judasz Iskariota, jakoś nie mogę sobie wyobrazić na średniowiecznym portalu.
Wewnątrz podziwiać można m.in. średniowieczny dwuskrzydłowy ołtarz. Przeniesiony został tu z pobliskiej kaplicy św. Jakuba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz