Owszem, można powiedzieć, że Austria również, podobnie jak Węgry, jest w budowie. Diabeł tkwi w szczegółach. Gdy pierwszy raz, prawie dokładnie 15 lat temu, stanąłem w Wiedniu, zwróciłem uwagę na maskowanie wszelkich renowacji. I nie jest to maskowanie polegające na powieszeniu zielone szmaty, ale na bezczelnie dokładnym zacieraniu śladów. Pochopnie pospieszny turysta może wziąć maskowanie za oryginał.
Dziś w wiedeńskim pałacu Schonbrunn stojąc na drugim końcu Wielkiej Galerii prawie się nabrałem. To tylko maskowanie. Pod spodem ktoś misternie renowuje.Oczywiście nie zawsze jest tak idealnie. W Pokoju Milionowym flaki renowacyjne na wierzchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz