Przecież nie mogłem w czwartym miesiącu rozstawania się z dotychczasową pracą przyjść z banalnymi cukierkami i powiedzieć trywialnie „żegnajcie!”.
Pomysł, żeby pożegnać się z Wami śpiewająco, podrzuciła mi Żona (najwyraźniej uspokojona po występie w Kulce), a mnie takich rzeczy nie trzeba dwa razy powtarzać... Od razu też zaproponowała Qźnię Muzycznych Klimatów, w której do tej pory nie dane mi było się pojawić (nie licząc wcześniejszych wcieleń tego miejsca). Łańcuszek ludzi dobrej woli, oprócz Anity, stworzyli: Witek Młynarczyk, sympatyczny właściciel Qźni, z którym od razu się dogadaliśmy, Mariusz Kwas, który zaproponował mi basistę, czyli Krzysztofa Bednarskiego, który podjął się opanowania dwudziestu utworów w kilka dni.
Miałem plan koncertu (z deadlinami, a jakże), ale został oczywiście spontanicznie zdewastowany przez niecierpliwych, którzy rzucili się od razu do przekazywania upominków, za które serdecznie dziękuję!!!
Pominę wszelkie alkohole warte łącznie z milion dolarów...
Z budynku C, czyli „Naszego Olsztyniaka” (choć nie tylko), którego redaktorem naczelnym byłem przez osiem miesięcy w 2005 roku, otrzymałem na długie zimowe wieczory grę planszową z PRL w tytule. Że niby taki stary jestem? Budynek A reprezentowali przedstawiciele chyba wszystkich działów, a na scenie z upominkami stawili się ludzie z Działu Dodatków, w którym zacząłem swoją przygodę z „Gazetą Olsztyńską” w 1999 roku, gdy dział się tworzył i którym zarządzałem w latach 2001-2014, oraz przedstawiciele łamaczy, którym szefowałem od 2012 roku. A wszystkiemu przyglądało się sporo osób z redakcji GO, w której miałem zaszczyt być zastępcą redaktora naczelnego od końca 2010 roku.
Po pierwsze oczywiście pamiątkowa jedynka GO, którą złamała Dobrochna, a tekst dostarczyła Bożena (ale nie uprzedzajmy wydarzeń).
Po drugie Złota Płyta! Moja pierwsza... A za co ją otrzymałem? Proszę bardzo, skromność to moje siódme imię: za brawurowe aranżacje planu wydawniczego, niezapomniane występy solowe i w zespole oraz wirtuozerię słowną na łamach „Gazety Olsztyńskiej”. Gdy zacząłem się mądrzyć o Czesławie Niemenie, który w 1967 roku otrzymał pierwszą w historii polskiej fonografii Złotą Płytę, Bożena zaczęła zaniepokojona robić dziwne miny (ale nie uprzedzajmy wydarzeń...).
Po pierwszym pociągnięciu za papier zrozumiałem mruganie oczami Bożeny. Niemen jak żywy na obrazie autorstwa Marioli Żylińskiej-Jestadt zapoczątkuje chyba galerię sław w naszym mieszkanku!
Pora na występ. Spóźnienie zaledwie minutowe, czyli jak nie spóźnienie (drukarnia jest tak miła, że minutowych spóźnień nie odnotowuje).
Frank Zappa – „Bobby Brown (Goes Down)”
Piosenka NIEzawierająca elementów z mojej biografii :)
The Beatles – „You've Got to Hide Your Love Away”
Mój koncert bez piosenki Beatlesów należałoby uznać za nieważny... Dylan wpływa na Beatlesów, Beatlesi wpływają na Dylana.
„Jaka to piękna pomyłka” – moja piosenka z 2.03.2013 z cyklu Horacje Peregrynacje
Kiedy wróciłem z tegorocznego urlopu w Barcelonie, wszyscy mnie pytali jak tam było...
Neil Young – „Cortez the Killer”
Co najmniej dwie osoby ta piosenka ucieszyła. Po pierwsze Rafała Strzelczyka, wielkiego fana kanadyjskiego barda, a po drugie Pawła Jarząbka, który w lipcu tego roku był na koncercie Younga i pojawił się na naszej imprezie pod koniec tego utworu.
Leonard Cohen – „Almost Like the Blues”
I drugi kanadyjski bard z gitarą... Niestety, na jego koncert już się na tym łez padole nie wybierzemy. Może na tamtym?
Pink Floyd – „Time”
A propos złowieszczego słowa „deadline”, którym straszyłem kilkaset ludzi przez kilkanaście lat...
Toto Cutugno – „L'italiano”
W tym roku byłem czwarty raz we Włoszech, ale dopiero pierwszy raz w Rzymie. Z nową ekipą zresztą...
Uriah Heep – „Lady In Black”
Zakończenie pierwszej części. Najwyższa pora, bo się zmęczyłem (a taki na przykład ponadsiedemdziesięcioletni Paul McCartney śpiewał dla mnie w 2013 roku prawie trzy godziny bez przerwy i bez szklanki wody, ale nie uprzedzajmy wydarzeń...).
Bożena Kraczkowska – „Robert Blues”
Bożena śpiewa swój tekst, który pozwoliłem sobie nazwać „Robert Blues”, a ja się czerwienię:
O Robert, Robert, co Ty masz w głowie?
Skąd taka nagła decyzja?
O Robert, Robert, ech, Ty jesteś obiekt...
i precyzja
Blues ten dla Ciebie, miałam jak w niebie
najmniejszy błąd wyłapałeś.
Kiedy odejdziesz, błędy w obłędzie
będą szalały
O Robert, Robert – przez całą dobę
czuwałeś nad wydaniami,
i też nad nami, dniami nocami
i rankami
Co mu tam rower, Zienkiewicz Robert
pędził na Tracką hyundayem
Jako Horacy pieśni tłumacył
słowo wam daję
Zienkiewicz Robert
nieziemski obiekt przemierzył Euro i Azję
harcerz-podróżnik, nie lubi próżni,
wielki talent!
Jednak zapytam – jakem kobita
jaka przyczyna jest tego,
że tak znienacka porzucasz Tracką
gadaj kolego!
Przerwa to okazja do uzupełnienia zapasów prezentów. Cztery byłe koleżanki z pracy (dwie widoczne, jedna prawie widoczna i jedna zupełnie niewidoczna) mają globusa i nie zawahają się go użyć...
Przerwa to również okazja do spotkania z facetem, który uczył mnie przez dwa semestry języka niemieckiego (a nie angielskiego, jak mi się przez kilkanaście lat wydawało, co tylko pokazuje, jak bardzo się przykładałem...).
Przerwa to okazja do pamiątkowych zdjęć.
I to wielu.
Monty Python – „Always Look On The Bright Side Of Life”
A po przerwie.... I choć sięgniesz gówna z dna, nie bądź głupi wał (na dzisiejszym koncercie strasznie kląłem, ale nie uprzedzajmy wydarzeń...)
David Bowie – „Space Oddity”
Wystarczy nałożyć perukę, żeby zwrócić ponownie uwagę publiczności.
Pink Floyd – „Set The Controls For The Heart Of The Sun”
To nie było udane wykonanie, umieszczam je w ramach pokuty. Na szczęście uwagę odwraca wyginające się w chiński paragraf pianino (zapewne z rozpaczy).
Bob Dylan – „Ballad of a Thin Man”
Tegoroczny noblista nie pisze krótkich piosenek. Ani prostych. O co chodzi w tym utworze, uświadomcie może mnie, biednego tłumacza... Z niecierpliwością czekam na wersję Filipa Łobodzińskiego (i przepraszam, że nazwałem go Dudusiem, ale dla mojego pokolenia pozostanie nim na zawsze).
John Lennon – „Working Class Hero”
O, tutaj pada brzydki wyraz. Nie pierwszy i nie ostatni raz dzisiaj.
The Eagles – „Hotel California”
Sobie przypomniałem, że Piotrek S. nie jeździł nigdy na wykopki, więc nie mógł być świadkiem sceny, jak Darek K. wyraża się do mnie brzydko w związku z moją zbyt rozległą wiedzą muzyczną. No i znów musiałem kląć, zupełnie jak niekujon...
A tymczasem przed klubem... Bożena tylko cytowała, to zbyt delikatna poetka na takie grube słowa.
Kolejna przerwa i kolejna porcja pamiątkowych zdjęć.
Z przedstawicielką Dodatków:
Z przedstawicielką Łamania:
Z przedstawicielką Redakcji:
Z przedstawicielkami Działu Sprzedaży Gazet (Adam, Ciebie też widzę):
Z przedstawicielką „Rolniczego ABC”:
I w ogóle z kim tylko się dało :)
„Trzynaście srebrników” – moja piosenka z 25-27.12.2015
Na początek trzeciej części piosenka mocno autobiograficzna. W wykonaniu przeszkadzali mi piłkarze Legii, którzy postanowili rozpocząć mecz z Borussią Dortmund od sensacyjnego prowadzenia 0:1, co zmusiło mnie do kolejnego przekleństwa, tym razem wyrażającego zdziwienie... A Siedem razy do bramki na niemieckich stadionach to o Grzegorzu Lato i jego osiągnięciu na Mundialu w 1974 roku, zbieżność z meczem Borussia-Legia (ostateczny wynik 8:4) po pierwsze przypadkowa, a po drugie liczba bramek i tak się nie zgadza.
Metallica – „Nothing Else Matters”
Utwór ten przetłumaczyłem w 2010 roku, gdy w grupie znajomych z Gazety wybraliśmy się na koncert na Bemowie.
The Rolling Stones – „Sympathy For The Devil”
Między nami erudytami, czyli Bułhakow i Jegier, Marek Barański i ja...
The Doors – „Riders On The Storm”
Krzysiek był autentycznie zdumiony, gdy dowiedział się ode mnie, że Doorsi nie mieli basisty... Nie przeszkodziło mu to czujnie zagrać kultowej linii basu z tego utworu.
The Beatles – „Hey Jude”
Wszystko złe, co się źle kończy, czyli patrzę na Ciebie, Beata...
I przyszła pora na scenę otwartą, a na niej różne sensacyjne sytuacje.
Bożena Kraczkowska – „Robert Blues”
Druga wersja piosenki z tekstem Bożeny, tym razem ubarwiona moimi, pożal się Boże, solówkami na basie.
Nieudane próby zmuszenia Marka do zagrania czegoś (dziewiętnaście lat nie miał gitary w rękach)...
Podobnie z Rafałem (dziesięć lat bez gitary).
Czerwone Gitary – „Anna Maria”
Jedyne takie trio. Piotr zaskakuje wszystkich propozycją zagrania piosenki Czerwonych Gitar, ale Bożena nie zna tekstu, a ja nie znam linii basu. Anna Maria od słuchania tej wersji ma smutną twarz...
Mariusz Gabrych – „Córka grabarza”
Kultowa piosenka naszego dzieciństwa. Pana Mariusza można znaleźć na Facebooku, z którego można wywnioskować, że pochodzi z Olsztyna! Czemu jeszcze nie zrobiliśmy z nim wywiadu?
Chcieliśmy jeszcze poprawić „Białym misiem”, ale, co za żenada, nikt nie znał słów.
Dżem – „Whisky” # „Stokrotka”
Zestaw obowiązkowy (bijemy się o Złotą Patelnię, wiadomo).
Przy mikrofonie stawał jeszcze Mateusz („Wehikuł czasu”)...
...oraz Dobrochna („Hiszpańskie dziewczyny”).
A wszystko to w oparach futbolu (wynik już podawałem).
A gdybyś komu było mało, to jeszcze raz wszystko w dziewięciominutowym skrócie:
I teraz mogę już spokojnie wypowiedzieć trywialne „żegnajcie”... Dziękuję za wszystkie wpisy w Białej Księdze :) Dziękuję za 17,5 roku. Życzę sukcesów osobistych i zbiorowych!
Miałem plan koncertu (z deadlinami, a jakże), ale został oczywiście spontanicznie zdewastowany przez niecierpliwych, którzy rzucili się od razu do przekazywania upominków, za które serdecznie dziękuję!!!
Pominę wszelkie alkohole warte łącznie z milion dolarów...
Z budynku C, czyli „Naszego Olsztyniaka” (choć nie tylko), którego redaktorem naczelnym byłem przez osiem miesięcy w 2005 roku, otrzymałem na długie zimowe wieczory grę planszową z PRL w tytule. Że niby taki stary jestem? Budynek A reprezentowali przedstawiciele chyba wszystkich działów, a na scenie z upominkami stawili się ludzie z Działu Dodatków, w którym zacząłem swoją przygodę z „Gazetą Olsztyńską” w 1999 roku, gdy dział się tworzył i którym zarządzałem w latach 2001-2014, oraz przedstawiciele łamaczy, którym szefowałem od 2012 roku. A wszystkiemu przyglądało się sporo osób z redakcji GO, w której miałem zaszczyt być zastępcą redaktora naczelnego od końca 2010 roku.
Po pierwsze oczywiście pamiątkowa jedynka GO, którą złamała Dobrochna, a tekst dostarczyła Bożena (ale nie uprzedzajmy wydarzeń).
Po drugie Złota Płyta! Moja pierwsza... A za co ją otrzymałem? Proszę bardzo, skromność to moje siódme imię: za brawurowe aranżacje planu wydawniczego, niezapomniane występy solowe i w zespole oraz wirtuozerię słowną na łamach „Gazety Olsztyńskiej”. Gdy zacząłem się mądrzyć o Czesławie Niemenie, który w 1967 roku otrzymał pierwszą w historii polskiej fonografii Złotą Płytę, Bożena zaczęła zaniepokojona robić dziwne miny (ale nie uprzedzajmy wydarzeń...).
Po pierwszym pociągnięciu za papier zrozumiałem mruganie oczami Bożeny. Niemen jak żywy na obrazie autorstwa Marioli Żylińskiej-Jestadt zapoczątkuje chyba galerię sław w naszym mieszkanku!
Pora na występ. Spóźnienie zaledwie minutowe, czyli jak nie spóźnienie (drukarnia jest tak miła, że minutowych spóźnień nie odnotowuje).
Frank Zappa – „Bobby Brown (Goes Down)”
Piosenka NIEzawierająca elementów z mojej biografii :)
The Beatles – „You've Got to Hide Your Love Away”
Mój koncert bez piosenki Beatlesów należałoby uznać za nieważny... Dylan wpływa na Beatlesów, Beatlesi wpływają na Dylana.
„Jaka to piękna pomyłka” – moja piosenka z 2.03.2013 z cyklu Horacje Peregrynacje
Kiedy wróciłem z tegorocznego urlopu w Barcelonie, wszyscy mnie pytali jak tam było...
Neil Young – „Cortez the Killer”
Co najmniej dwie osoby ta piosenka ucieszyła. Po pierwsze Rafała Strzelczyka, wielkiego fana kanadyjskiego barda, a po drugie Pawła Jarząbka, który w lipcu tego roku był na koncercie Younga i pojawił się na naszej imprezie pod koniec tego utworu.
Leonard Cohen – „Almost Like the Blues”
I drugi kanadyjski bard z gitarą... Niestety, na jego koncert już się na tym łez padole nie wybierzemy. Może na tamtym?
Pink Floyd – „Time”
A propos złowieszczego słowa „deadline”, którym straszyłem kilkaset ludzi przez kilkanaście lat...
Toto Cutugno – „L'italiano”
W tym roku byłem czwarty raz we Włoszech, ale dopiero pierwszy raz w Rzymie. Z nową ekipą zresztą...
Uriah Heep – „Lady In Black”
Zakończenie pierwszej części. Najwyższa pora, bo się zmęczyłem (a taki na przykład ponadsiedemdziesięcioletni Paul McCartney śpiewał dla mnie w 2013 roku prawie trzy godziny bez przerwy i bez szklanki wody, ale nie uprzedzajmy wydarzeń...).
Bożena Kraczkowska – „Robert Blues”
Bożena śpiewa swój tekst, który pozwoliłem sobie nazwać „Robert Blues”, a ja się czerwienię:
O Robert, Robert, co Ty masz w głowie?
Skąd taka nagła decyzja?
O Robert, Robert, ech, Ty jesteś obiekt...
i precyzja
Blues ten dla Ciebie, miałam jak w niebie
najmniejszy błąd wyłapałeś.
Kiedy odejdziesz, błędy w obłędzie
będą szalały
O Robert, Robert – przez całą dobę
czuwałeś nad wydaniami,
i też nad nami, dniami nocami
i rankami
Co mu tam rower, Zienkiewicz Robert
pędził na Tracką hyundayem
Jako Horacy pieśni tłumacył
słowo wam daję
Zienkiewicz Robert
nieziemski obiekt przemierzył Euro i Azję
harcerz-podróżnik, nie lubi próżni,
wielki talent!
Jednak zapytam – jakem kobita
jaka przyczyna jest tego,
że tak znienacka porzucasz Tracką
gadaj kolego!
Przerwa to okazja do uzupełnienia zapasów prezentów. Cztery byłe koleżanki z pracy (dwie widoczne, jedna prawie widoczna i jedna zupełnie niewidoczna) mają globusa i nie zawahają się go użyć...
Przerwa to również okazja do spotkania z facetem, który uczył mnie przez dwa semestry języka niemieckiego (a nie angielskiego, jak mi się przez kilkanaście lat wydawało, co tylko pokazuje, jak bardzo się przykładałem...).
Przerwa to okazja do pamiątkowych zdjęć.
I to wielu.
Monty Python – „Always Look On The Bright Side Of Life”
A po przerwie.... I choć sięgniesz gówna z dna, nie bądź głupi wał (na dzisiejszym koncercie strasznie kląłem, ale nie uprzedzajmy wydarzeń...)
David Bowie – „Space Oddity”
Wystarczy nałożyć perukę, żeby zwrócić ponownie uwagę publiczności.
Pink Floyd – „Set The Controls For The Heart Of The Sun”
To nie było udane wykonanie, umieszczam je w ramach pokuty. Na szczęście uwagę odwraca wyginające się w chiński paragraf pianino (zapewne z rozpaczy).
Bob Dylan – „Ballad of a Thin Man”
Tegoroczny noblista nie pisze krótkich piosenek. Ani prostych. O co chodzi w tym utworze, uświadomcie może mnie, biednego tłumacza... Z niecierpliwością czekam na wersję Filipa Łobodzińskiego (i przepraszam, że nazwałem go Dudusiem, ale dla mojego pokolenia pozostanie nim na zawsze).
John Lennon – „Working Class Hero”
O, tutaj pada brzydki wyraz. Nie pierwszy i nie ostatni raz dzisiaj.
The Eagles – „Hotel California”
Sobie przypomniałem, że Piotrek S. nie jeździł nigdy na wykopki, więc nie mógł być świadkiem sceny, jak Darek K. wyraża się do mnie brzydko w związku z moją zbyt rozległą wiedzą muzyczną. No i znów musiałem kląć, zupełnie jak niekujon...
A tymczasem przed klubem... Bożena tylko cytowała, to zbyt delikatna poetka na takie grube słowa.
Kolejna przerwa i kolejna porcja pamiątkowych zdjęć.
Z przedstawicielką Dodatków:
Z przedstawicielką Łamania:
Z przedstawicielką Redakcji:
Z przedstawicielkami Działu Sprzedaży Gazet (Adam, Ciebie też widzę):
Z przedstawicielką „Rolniczego ABC”:
I w ogóle z kim tylko się dało :)
„Trzynaście srebrników” – moja piosenka z 25-27.12.2015
Na początek trzeciej części piosenka mocno autobiograficzna. W wykonaniu przeszkadzali mi piłkarze Legii, którzy postanowili rozpocząć mecz z Borussią Dortmund od sensacyjnego prowadzenia 0:1, co zmusiło mnie do kolejnego przekleństwa, tym razem wyrażającego zdziwienie... A Siedem razy do bramki na niemieckich stadionach to o Grzegorzu Lato i jego osiągnięciu na Mundialu w 1974 roku, zbieżność z meczem Borussia-Legia (ostateczny wynik 8:4) po pierwsze przypadkowa, a po drugie liczba bramek i tak się nie zgadza.
Metallica – „Nothing Else Matters”
Utwór ten przetłumaczyłem w 2010 roku, gdy w grupie znajomych z Gazety wybraliśmy się na koncert na Bemowie.
The Rolling Stones – „Sympathy For The Devil”
Między nami erudytami, czyli Bułhakow i Jegier, Marek Barański i ja...
The Doors – „Riders On The Storm”
Krzysiek był autentycznie zdumiony, gdy dowiedział się ode mnie, że Doorsi nie mieli basisty... Nie przeszkodziło mu to czujnie zagrać kultowej linii basu z tego utworu.
The Beatles – „Hey Jude”
Wszystko złe, co się źle kończy, czyli patrzę na Ciebie, Beata...
I przyszła pora na scenę otwartą, a na niej różne sensacyjne sytuacje.
Bożena Kraczkowska – „Robert Blues”
Druga wersja piosenki z tekstem Bożeny, tym razem ubarwiona moimi, pożal się Boże, solówkami na basie.
Nieudane próby zmuszenia Marka do zagrania czegoś (dziewiętnaście lat nie miał gitary w rękach)...
Podobnie z Rafałem (dziesięć lat bez gitary).
Czerwone Gitary – „Anna Maria”
Jedyne takie trio. Piotr zaskakuje wszystkich propozycją zagrania piosenki Czerwonych Gitar, ale Bożena nie zna tekstu, a ja nie znam linii basu. Anna Maria od słuchania tej wersji ma smutną twarz...
Mariusz Gabrych – „Córka grabarza”
Kultowa piosenka naszego dzieciństwa. Pana Mariusza można znaleźć na Facebooku, z którego można wywnioskować, że pochodzi z Olsztyna! Czemu jeszcze nie zrobiliśmy z nim wywiadu?
Chcieliśmy jeszcze poprawić „Białym misiem”, ale, co za żenada, nikt nie znał słów.
Dżem – „Whisky” # „Stokrotka”
Zestaw obowiązkowy (bijemy się o Złotą Patelnię, wiadomo).
Przy mikrofonie stawał jeszcze Mateusz („Wehikuł czasu”)...
...oraz Dobrochna („Hiszpańskie dziewczyny”).
A wszystko to w oparach futbolu (wynik już podawałem).
A gdybyś komu było mało, to jeszcze raz wszystko w dziewięciominutowym skrócie:
I teraz mogę już spokojnie wypowiedzieć trywialne „żegnajcie”... Dziękuję za wszystkie wpisy w Białej Księdze :) Dziękuję za 17,5 roku. Życzę sukcesów osobistych i zbiorowych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz