Central Park odkrywaliśmy na raty. Już drugiego dnia było spojrzenie z Empire State Building. Ledwo widać, szczerze mówiąc…
Czwartego dnia stanęliśmy z nim oko w oko. Czy można lepiej zacząć wizytę w Central Parku niż od oglądania wyników wyborów? Nie można!
Dzień później spojrzenie w Metropolitan Museum of Art na Central Park oczami Wiliama Zoracha, który w 1914 roku namalował „Wiosnę w Central Parku”.
Po kolejnych trzech dniach weszliśmy już na poważnie do Parku Centralnego. Zaczęliśmy od Great Lawn, czyli Wielkiego Trawnika, który był zamknięty (z powodu dewastacji po The Global Citizen Festival, podczas którego 23 września zagrali m.in. Red Hot Chili Peppers). Na szczęście, bo dzięki temu widok był świetny!
Kolejny przystanek to The Obelisk, czyli Igła Kleopatry. Widziałem jeden w środowisku naturalnym, czyli w Luksorze, drugi (jego bliźniaka) oczywiście w Paryżu oraz dużo mniejszy obelisk Ramzesa II w Muzeum Archeologicznym w Poznaniu. Dużo tego po świecie… Z hellenistycznym Egiptem Kleopatry nic nie mają oczywiście wspólnego, ten nowojorski jest starszy o jakieś 1500 lat. Zaiwanili go z Aleksandrii pod koniec XIX wieku.
Skoro w centrum Nowego Jorku może stać obelisk ze starożytnego Egiptu, to czemu nie może stać rzeźba z Polski poświęcona średniowiecznej bitwie, rozegranej z udziałem przedstawicieli kilkunastu narodów, których potomkowie tworzą dziś współczesny naród amerykański. Przywieziony na Wystawę Światową w Nowym Jorku w 1939 roku pomnik konny Władysława Jagiełły nie wrócił do kraju z powodu wybuchu wojny i zdobi dziś okolice Turtle Pond.
Kilka chwil przy Bethesda Fountain, a tam facet śpiewający oczywiście „Imagine” (ale to jeszcze nie TO miejsce…).
Kolejne miejsce postoju (bo my tam przecież relaksować się przyszliśmy) to Frisbee Hill z widok na budynki 111 West 57th Street, Essex House oraz Central Park Tower.
I kolejna łąka z klasyczną panoramą, czyli Sheep Meadow, a przed nami widok na One Vanderbilt, 111 West 57th Street, Essex House i Central Park Tower.
Stąd już krok do Dakoty, czyli wychodzimy na dłuższą chwilę z parku. Po zobaczeniu miejsca, którego wolelibyśmy nie znać, można zjeść hot doga z budki.
A po wrzuceniu obowiązkowych kartek pocztowych do skrzynki obok Dakoty…
…można iść na Strawberry Fields, gdzie pamięć o Lennonie forever.
Po kilkudziesięciu minutach z muzyką Beatlesów, powoli kierujemy się ku jakiemuś wyjściu. Trasa wiedzie nas przez Terrace Drive…
…i The Mall.
I na finał jeszcze jedno miejsce z widokiem na drapacze chmur, czyli Central Park West Historic District.
Wieczorem jeszcze jedno spojrzenie na Central Park, tym razem z trylionowego piętra One Vanderbilt. Tak, to ta ciemna plama po lewej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz