Nie wiem, co sobie myśleli twórcy najpopularniejszego polskiego musicalu (wiecie, o którym mówię), gdy próbowali podbić nim Broadway. Przecież tam jest i nierówność społeczna, i trusty i kartele, i wszechobecna władza kapitału. Ale tam, jak ktoś wystawia „Moulin Rouge!”, to z tego młyna leci dym. Amerykański. A tu...
Wiadomo było, że pobyt w Nowym Jorku bez zajrzenia na Broadway będzie nieważny. A wybór duży… Times Square i okolice to w znacznej mierze jedna wielka reklama broadwayowskich przedstawień.
Miałem na oku „Chicago”, „Aladyna” i „A Beautiful Noise”, czyli musical z piosenkami Neila Diamonda (zdziwilibyście się, ile świetnych piosenek napisał). Ostatecznie, po sprzedaniu wszystkich nerek i zaciągnięciu serii kredytów zabezpieczonych hipoteką, kupiłem bilety na „Moulin Rouge!” w sekcji Orchestra Rear Right w rzędzie P. Czyli całkiem blisko, jak się okazało na miejscu.
Dojechaliśmy z zamkniętymi oczami, bo Al Hirschfeld Theatre mieści się praktycznie w tym samym miejscu, co odwiedzony wczoraj Birdland.
Fabuła musicalu jest prosta i stara jak świat – ona jest piękna (ale zepsuta), on jest biedny (ale szlachetny), a między nimi jest bogaty (czyli wredny). Czyli „mieć czy być?”. W czasie przedstawienia nie można oczywiście robić zdjęć, to screen z telewizjnej relacji.
Musical typu jukebox, więc przed nami mnóstwo piosenek, a w zasadzie ich fragmentów, czasem wręcz jedna linijka. Podam tylko te, które kojarzę:
- „Burning Down the House” – Talking Heads
- „Can’t Help Falling in Love” – Elvis Presley
- „Children of the Revolution” – T. Rex
- „Diamonds Are a Girl’s Best Friends” – Marilyn Monroe
- „Diamonds Are Forever” – Shirley Bassey
- „Don’t Speak” – No Doubt
- „Everlasting Love” – Love Affair
- „Every Breath You Take” – The Police
- „Gimme Shelter” – The Rolling Stones
- „Heroes” – David Bowie
- „I Wanna Dance With Somebody (Who Loves Me) ” – Whitney Houston
- „It Ain’t Me Babe” – Bob Dylan
- „Jungle Boogie” – Kool & the Gang
- „La Vie En Rose” – Édith Piaf
- „Lady Marmalade” – Labelle
(znów screen)
- „Let’s Dance” – David Bowie
- „Love Hurts” – Nazareth
- „Material Girl” – Madonna
- „Milord” – Édith Piaf
- „Money (That’s What I Want) ” – Barrett Strong (świetną wersję, wyćwiczoną w Hamburgu, mieli też oczywiście The Beatles, co zaznaczam, bo skandalicznie brak na musicalowej playliście ich utworów)
- „One More Night” – Phil Collins
- „Play the Game” – Queen
- „Pride (In the Name of Love) ” – U2
- „Roxanne” – The Police (w pamięci Jacek Koman, czyli mieszkający w Australii Polak grający Argentyńczyka kręcącego się przy francuskim burdelu w filmowej wersji „Moulin Rouge!”)
- „Seven Nation Army” – The White Stripes
- „Sweet Dreams (Are Made of This)” – Eurythmics
- „Sympathy for the Devil” – The Rolling Stones
- „Take on Me” – a-ha
- „What’s Love Got to Do With It ”– Tina Turner
- „You Can’t Always Get What You Want” – The Rolling Stones (już ten utwór słyszałem na żywo w Nowym Jorku)
- „You Spin Me Around” – Dead or Alive
- „Your Song” – Elton John.
A to zaledwie połowa, jak nie mniej, wykorzystanych utworów.
Obsada? Nie mam zastrzeżeń. Profesjonalizm przedstawienia przejawił się również w tym, że dostaliśmy w garść program (grubą książeczkę ze wszystkim szczegółami) plus insert z dzisiejszą obsadą (wiadomo, że mogą być zmiany).
Wynika z tego, że dzisiejsza główna obsada zgodna z książeczką:
Trudno kogoś wyróżnić z obsady, ale André Ward jako Henri de Toulouse-Lautrec zwraca uwagę, bo dwa dni wcześniej w Metropolitan Museum of Art trafiłem na obraz tego malarza pt. „The Englishman (William Tom Warrener 1861-1934) at the Moulin Rouge” z 1892 roku. Widoczny na obrazie Warrener to, podobnie jak Toulouse-Lautrec, malarz i jego przyjaciel, uchwycony w towarzystwie dwóch określonej kondycji moralnej w paryskim kabarecie Moulin Rouge.
Przed paryskim oryginałem byłem w 2012, nie było w planach wejścia do środka. Może następnym razem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz