niedziela, 13 lipca 2025

40 lat po Live Aid

Co robiłem w czasie festiwalu Woodstock w sierpniu 1969 roku? Pewnie byłem z ojcem na rybach gdzieś nad jeziorem Tajty (nie mylić z Tałty), ale to tylko przypuszczenia. Co robiłem w czasie nieco mniej słynnego koncertu Live Aid, który odbył się dokładnie czterdzieści lat temu, czyli 13 lipca 1985 roku? To akurat pamiętam doskonale – popędzałem druhny i druhów w marszobiegu na trasie Szeroki Ostrów-Zdory, by zdążyć na pekaes, który powiezie nas do Pisza, skąd ruszymy pociągiem do Olsztyna, skąd kolejny autobus zawiezie nas na Pola Grunwaldu. Uff!

Nic nie straciłem (a na obozie wiele zyskałem), bo i tak koncert nie był transmitowany w bloku wschodnim. U nas tego dnia wieczorem można było zobaczyć XIX Festiwal Piosenki Żołnierskiej Kołobrzeg '85 — „Z przebojem nad Bałtyk”. 55-minutowy skrót mogliśmy zobaczyć dopiero 3 listopada 1985 w programie drugim.
Po latach mogę smakować tę atmosferę. Która to atmosfera lat 80. niespecjalnie mnie kręci… Ale coś z tego bogactwa wykonawców i utworów mnie do dziś intryguje. Poszukam na liście wykonawców tych, których widziałem oraz oczywiście tłumaczeń.

Londyn, stadion Wembley

Coldstream Guards
„Royal Salute”
„God Save the Queen”
Czyli część oficjalna - na trybunie honorowej książę Karol, księżna Diana i Bob Geldof (a z tyłu Brian May i Roger Taylor).

Status Quo
„Rockin' All Over the World”
„Caroline”
„Don't Waste My Time”
Świetny początek z korzeniami w jedynie słusznych latach 60. Żałuję, że nigdy nie trafiłem na koncert grupy Francisa Rossiego.

The Style Council
„You're the Best Thing”
„Big Boss Groove”
„Internationalists”
„Walls Come Tumbling Down!”

The Boomtown Rats
„I Don't Like Mondays”
„Drag Me Down”
„Rat Trap”
Bob Geldof zszedł z trybuny, by wystąpić, ale dla mnie na zawsze będzie Pinkiem

Adam Ant
„Vive Le Rock”

Ultravox
„Reap the Wild Wind”
„Dancing with Tears in My Eyes”
„One Small Day”
„Vienna”

Spandau Ballet
„Only When You Leave”
„Virgin”
„True”
Ten zespół to nie moja bajka, ale Gary Kemp odnalazł się w Nick Mason’s Saucerful of Secrets, czego doświadczyłem w 2019 roku na Torwarze.

Elvis Costello
„All You Need Is Love”
Są i Beatlesi! Nie ostatni dziś raz.

Nik Kershaw
„Wide Boy”
„Don Quixote”
„The Riddle”
„Wouldn't It Be Good”

Sade
„Why Can't We Live Together”
„Your Love Is King”
„Is It a Crime?”

Sting, Phil Collins, Branford Marsalis
„Roxanne” (Sting)
„Driven to Tears” (Sting)
„Against All Odds (Take a Look at Me Now)” (Phil Collins)
„Message in a Bottle” (Sting)
„In the Air Tonight” (Phil Collins)
„Long Long Way to Go” (Sting i Phil Collins)
„Every Breath You Take” (Sting i Phil Collins)
Z tej trójki na żywo widziałem tylko Marsalisa. Dla pełnego szpanu dodam, że w Carnegie Hall.

Howard Jones
„Hide and Seek”

Bryan Ferry (w składzie zespołu towarzyszącego David Gilmour)
„Sensation”
„Boys and Girls”
„Slave to Love”
„Jealous Guy”
Pink Floydzi byli akurat w rozsypce, więc Gilmour u boku Ferry’ego był jedynym akcentem floydowskim (nie licząc Pinka Geldofa). Gilmoura prześwietny koncert widziałem we Wrocławiu.

Paul Young
„Do They Know It's Christmas?”
„Come Back and Stay”
„That's the Way Love Is” (+ Alison Moyet)
„Everytime You Go Away”

U2
„Sunday Bloody Sunday”
„Bad” (fragmenty „Satellite of Love”, „Ruby Tuesday”, „Sympathy for the Devil” i „Walk on the Wild Side”)
Pro Bono publico, że tak powiem.

Dire Straits
„Money for Nothing” (+ Sting)
„Sultans of Swing”

Queen
„Bohemian Rhapsody”
„Radio Ga Ga”
„Ay-Oh”
„Hammer to Fall”
„Crazy Little Thing Called Love”
„We Will Rock You”
„We Are the Champions”
Tak, to najlepszy moment koncertu.

David Bowie
„TVC 15”
„Rebel Rebel”
„Modern Love”
„Heroes”

The Who
„My Generation”
„Pinball Wizard”
„Love, Reign o'er Me”
„Won't Get Fooled Again”
Szkoda, że Townshend i Daltrey wolą zbijać szmal w kochającej ich Ameryce, niż wpaść na jakiś koncert do Polski.

Elton John
„I'm Still Standing”
„Bennie and the Jets”
„Rocket Man”
„Don't Go Breaking My Heart” (+ Kiki Dee)
„Don't Let the Sun Go Down on Me” (+ Wham!)
„Can I Get a Witness”

Freddie Mercury i Brian May
„Is This the World We Created...?”

Paul McCartney (+ David Bowie, Bob Geldof, Alison Moyet i Pete Townshend, który gilał Paula)
„Let It Be”
Kropkę nad i mógł na londyńskim koncercie postawić tylko on. Paula widziałem oczywiście w Warszawie i w Krakowie.

Band Aid
„Do They Know It's Christmas?”
Kropka nad kropką.

Filadelfia, stadion JF

Bernard Watson
„All I Really Want to Do”
„Interview”
Jakaś tajemnicza sprawa z tym otwierającym filadelfijski koncert wykonawcą. Nikt o nim nie słyszał ani wcześniej, ani później.

Joan Baez
„Amazing Grace”
„We Are the World”

The Hooters
„And We Danced”
„All You Zombies”

Four Tops
„Shake Me, Wake Me (When It's Over)”
„Bernadette”
„It's the Same Old Song”
„Reach Out I'll Be There”
„I Can't Help Myself (Sugar Pie, Honey Bunch)”

Billy Ocean
„Caribbean Queen”
„Loverboy”

Black Sabbath
„Children of the Grave”
„Iron Man”
„Paranoid”

Run–D.M.C.
„Jam Master Jay”
„King of Rock”

Rick Springfield
„Love Somebody”
„State of the Heart”
„Human Touch”

REO Speedwagon
„Can't Fight This Feeling”
„Roll with the Changes”

Crosby, Stills and Nash
„Southern Cross”
„Teach Your Children”
„Suite: Judy Blue Eyes”
Jaka szkoda, że nie widziałem żadnego z nich na żywo.

Judas Priest
„Living After Midnight”
„The Green Manalishi (With the Two-Pronged Crown)”
„You've Got Another Thing Comin'”

Bryan Adams
„Kids Wanna Rock”
„Summer of '69”
„Tears Are Not Enough”
„Cuts Like a Knife”

The Beach Boys
„California Girls”
„Help Me, Rhonda”
„Wouldn't It Be Nice”
„Good Vibrations”
„Surfin' U.S.A.”

George Thorogood and the Destroyers
„Who Do You Love?” (+ Bo Diddley)
„The Sky Is Crying”
„Madison Blues” (+ Albert Collins)
Świetne!

Simple Minds
„Ghost Dancing”
„Don't You (Forget About Me)”
„Promised You a Miracle”

Pretenders
„Time the Avenger”
„Message of Love”
„Stop Your Sobbing”
„Back on the Chain Gang”
„Middle of the Road”

Santana (+ Pat Metheny)
„Brotherhood”
„Primera Invasion”
„Open Invitation”
„By the Pool”
„Right Now”
Santanę widziałem niecałe dziesięć lat później.

Ashford & Simpson
„Solid”
„Reach Out and Touch (Somebody's Hand)” (+ Teddy Pendergrass)

Madonna
„Holiday”
„Into the Groove”
„Love Makes the World Go Round” (+ Thompson Twins i Nile Rodgers)
Owszem, byłem na koncercie Madonny, ale w pewnym sensie służbowo. Świetna zapowiedź Bette Midler!

Tom Petty and the Heartbreakers
„American Girl”
„The Waiting”
„Rebels”
„Refugee”

Kenny Loggins
„Footloose”

The Cars
„You Might Think”
„Drive”
„Just What I Needed”
„Heartbeat City”

Neil Young
„Sugar Mountain”
„The Needle and the Damage Done”
„Helpless”
„Nothing Is Perfect (In God's Perfect Plan)”
„Powderfinger”
Nie widziałem Neila, choć była pewna okazja i raczej już się to nie uda…

The Power Station
„Murderess”
„Get It On”
Gdyby Marc Bolan żył, na pewno pojawiłby się na tym koncercie. A tak musieliśmy słuchać tej wersji…

Thompson Twins
„Hold Me Now”
„Revolution” (+ Madonna, Steve Stevens i Nile Rodgers)
Zaskoczenie z tymi Beatlesami, prawda? I całkiem niegłupia wersja.

Eric Clapton + Phil Collins
„White Room”
„She's Waiting”
„Layla”
Phil skorzystał z francuskiej myśli technicznej i ponaddźwiękowo przebył Atlantyk, by wystąpić na bliźniaczym koncercie. Ciekawe, że było dwóch perkusistów – na wypadek, gdyby Concorde miał opóźnienie?

Phil Collins
„Against All Odds (Take a Look at Me Now)”
„In the Air Tonight”
Zaśpiewał to samo, co w Londynie. I tak samo.

Led Zeppelin + Phil Collins
„Rock and Roll”
„Whole Lotta Love”
„Stairway to Heaven”
Skoro Phil już tam był, to godnie zastąpił nieżyjącego perkusistę LZ. A ja wspominam, że 10 lat temu widziałem Roberta Planta w Dolinie Charlotty.

Crosby, Stills, Nash & Young
„Only Love Can Break Your Heart”
„Daylight Again/Find the Cost of Freedom”
Czasem się zbierali w czterech i to był ten moment.

Duran Duran
„A View to a Kill”
„Union of the Snake”
„Save a Prayer”
„The Reflex”

Patti LaBelle
„New Attitude”
„Imagine”
„Forever Young”
„Stir It Up”
„Over the Rainbow”
„Why Can't I Get It Over”

Hall & Oates
„Out of Touch”
„Maneater”
„Get Ready” (+ Eddie Kendricks)
„Ain't Too Proud to Beg” (+ David Ruffin)
„The Way You Do the Things You Do”
„My Girl” (+ Eddie Kendricks i David Ruffin)

Mick Jagger
„Lonely at the Top”
„Just Another Night”
„Miss You”
„State of Shock” (+ Tina Turner)
„It's Only Rock 'n Roll (But I Like It) (Reprise)” (+ Tina Turner)
Micka Jaggera widziałem dwa razy (w 1998 i w 2018), Tiny Turner za to ani razu, chociaż mogłem.

Bob Dylan, Keith Richards, Ronnie Wood
„Ballad of Hollis Brown”
„When the Ship Comes In”
„Blowin' in the Wind”
W Ameryce kropkę na i stawia Robert Z. z kolegami. Skoro widziałem Jaggera, to musiałem też i dwóch panów akompaniujących Dylanowi.

No i przecież byłem też na koncercie przyszłego noblisty.

USA for Africa
„We Are the World”

Reasumując:
- w repertuarze Live Aid odnalazłem siedemnaście utworów, które przetłumaczyłem
- widziałem na żywo jedenastu wykonawców. Nieźle.

piątek, 4 lipca 2025

Bez prądu, ale licznie

Jeśli dobrze liczę, to na scenie olsztyńskiego amfiteatru pojawiło się dzisiaj aż czternaście osób. A każda nieprzyzwoicie zdolna.

Owszem, na tym finałowym zdjęciu jest tylko dwanaście osób, ale były jeszcze dwie wokalistki, które śpiewały z godzinę wcześniej.

Wojciecha Waglewskiego widziałem już kilkakrotnie (z synami i to dwa razy, z Voo Voo, w ramach Rita Pax), ale taki koncert zdarza się raz na dekadę. Waglewski MTV Unplugged zawitał wreszcie do Olsztyna.

Warstwę instrumentalną zdominowała Karimski Orchestra, czyli band prowadzony przez Karima Martusewicza, basistę Voo Voo, który czasem dyrygował…

… a czasem grał na kontrabasie.

Mieliśmy dziś również cztery śpiewające panie. Już na wstępnie pojawiła się przy pianinie Kasai.

Potem na scenie stanęła Masha Natanson.

Niedługo potem kołobrzeska Brazylijka, czyli Sophie LaRo.

I do wspaniałego kompletu Samitra Suwannarit, która oczarowała nas syrenim sopranem.

Koncert miał wielu bohaterów, ale nie sposób przegapić Mateusza Pospieszalskiego, który zagrał na cymbałkach, kalimbie, kilku saksofonach oraz pośpiewał, i to pełną gębą, że tak powiem.

Reasumując – mieliśmy na scenie cały skład Voo Voo, Karimski Orchestra, kilka wokalistek. To się musiało udać!

piątek, 20 czerwca 2025

Trzy po trzy

Pierwszym wykonawcą tej piosenki był w 1959 roku zespół The Coasters (jeśli wierzyć internetowi, nadal istniejący, chociaż wszyscy muzycy z oryginalnego składu tej założonej w 1955 roku grupy nie żyją). Autorzy? Klasyka gatunku, czyli spółka Jerry Leiber i Mike Stoller.

Utwór „Three Cool Cats” poznaliśmy szerzej w 1995 roku, gdy nagrania z noworocznej sesji dla wytwórni Decca trafiły po 33 latach na „Antologię”.


O co chodzi w tej bezpretensjonalnej piosence? Może o to, że facet dostaje małpiego rozumu, gdy na jego drodze stanie piękna dziewczyna. A co dopiero trzy…


Gości trzech
Gości trzech
W swym aucie na rogu, to jest jakiś wrak
Dzielą baton w nim, by każdy zjadł
Jacy to są świetni, gadka trwa
Gości trzech

Laski trzy
Ulicą idą gdzieś, drżą biodra ich
Dzielą z paczki się, smaczny każdy chips
Aż gości trzech robi salta trzy (bo)
Laski trzy
Tak, laski trzy

Więc skoczył gość pierwszy tak
I rzekł „Człowieku, patrz! Czy widzisz, czy mi się śni?
Więc ja chcę tę w środku dziś!”
„Ja chcę tę małą dziś!”
„Hej, ludzie, zostawcie coś mi!”
Więc laski trzy
Laski trzy

Wyglądały jak anioły z najwyższych sfer
A gości trzech zakochało się
Lecz laski trzy robią durniów trzech
Z gości trzech
Gości trzech

Więc skoczył gość pierwszy tak
I rzekł „Człowieku, patrz! Czy widzisz, czy mi się śni?
Więc ja chcę tę w środku dziś!”
„Ja chcę tę małą dziś!”
„Hej, ludzie, zostawcie coś mi!”
Laski trzy
Laski trzy

Wyglądały jak anioły z najwyższych sfer
A gości trzech zakochało się
Lecz laski trzy robią durniów trzech
Z gości trzech
Gości trzech
Gości trzech
Gości trzech

Olsztyn, 19-20.06.2025



Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

czwartek, 5 czerwca 2025

Graj rock and rolla mi!

Kupowanie rok wcześniej biletu na koncert artysty, który kończy niedługo 75 lat, a samemu ma się niewiele mniej, jest przejawem optymizmu.

Zwłaszcza że w zasadzie nie do końca było wiadomo, kiedy i gdzie wystąpi Chris Norman. Czepiam się szczegółów? Nie chciałbym na przykład wsiadać do polskiego samochodu elektrycznego przygotowanego z taką dbałością o szczegóły.

Taksówkarz, który wiózł nas do Uranii zupełnie niepolskim samochodem, okazał się fanem Smoków, co udowodnił włączając płytę z największymi przebojami. Urania? Nie byłem tu od prawie 10 lat, więc dziś pierwszy raz miałem okazję skorzystać z odnowionej (zbudowanej de facto od nowa) hali. Z zewnątrz pięknie.

W środku nieco się rozczarowałem – oznaczenia sektorów wyglądają na przygotowane tak, jakby miały wygrać w jakimś konkursie designerskim, ale z ich funkcjonalnością bym dyskutował. Nota bene swojego sektora, czyli płyty, nie widziałem na żadnym oznaczeniu. Wszedłem na czuja.
Dobra, koniec marudzenia, jedziemy z tym rock and rollem.

Good Enough for Rock 'n' Roll
W końcu to jest wszystko jest dla niego wystarczająco dobre, jak mówi pierwsza z dzisiejszych piosenek.

Crazy
Pierwsza solówka na klawiszach.

Lay Back in the Arms of Someone
Pierwszy hit tego wieczora. I pierwszy przejaw tego, że Chris ma poczucie humoru i dystans do tego, co robi.

Run to Me
Zmiana gitary na akustyczną i kolejny utwór Smoków.

Stumblin' In
„Kto nie zna tego utworu, jest w złym miejscu” – powiedział Ringo Starr przed wykonaniem „Yellow Submarine” na warszawskim koncercie. Właśnie! Tutaj nikt nie był w złym miejscu. Siedziałem (do czasu) w czwartym rzędzie, w samym środku rozszalałego tłumu dawnych nastolatek. A duet? Jak się zamknęło oczy, to można było uwierzyć, że na scenie obok Chrisa stoi Suzi.


Fly Away
Zresztą Chris Norman Band to same zdolniachy, co pokazała solówka otwierająca kolejny utwór, zupełnie niczym (Paweł, nie czytaj!) Gilmour w „Sorrow” na wrocławskim koncercie.

It's Your Life
Kolejny hit zespołu Smokie. Znam, ale ja obok reggae przechodzę raczej obojętnie.

For a Few Dollars More
O, na takie utwory Smoków tu przyszliśmy!

In The Heat of the Night
Ale przecież nie samym Mamoniem słuchacz żyje.

If You Think You Know How to Love Me
Normalnie czuję się jak na wakacjach 1978, a w tle „Lato z Radiem”. Też byłem takim żartownisiem…


Mexican Girl
A może rzucić to wszystko i powiedzieć „hasta la vista”?


Gypsy Queen
Środkowoeuropejski moment, czyli utwór Gábora Szabó (owszem, z płyty wydanej w USA, ale przecież Szabó był Węgrem).

Living Next Door to Alice
Dobry moment, by przypomnieć sobie, że Smokie mieli mało autorskich utworów. Ten wielki przebój też wyszedł z fabryki przebojów Chinn/Chapman. W dodatku jako pierwsi nagrali go Australijczycy z zespołu New World.


Midnight Lady
Niemcy uratowali Chrisowi środkową część kariery… Polskie fanki też zachwycone.

Low Life
Jak na byłego lidera słodkich Smoków, to prawie hard rock.

I'll Meet You at Midnight
O, wczoraj to przetłumaczyłem. Chyba moja ulubiona piosenka Smoków.


Needles and Pins
Tę piosenkę współtworzył m.in. Sonny Bono, ale bynajmniej nie dla Smoków i nawet nie dla The Searchers.


Don't Play Your Rock 'n' Roll to Me
Trzeci i ostatni utwór dzisiejszego wieczora, który tłumaczyłem.


Chris podpisał to i owo (zwłaszcza „owo”, czyli chęć spania w jego koszulce) i oddalił się za kulisy.

Długo tam nie pozostał.

Wild Wild Angels
Chris mówił po polsku lepiej od trzech ostatnich papieży, a panie skandowały „Dziękujemy!”. Dobra, nam też się podobało!

Straight to My Heart
Na chwilę przed końcem, jak wiadomo, zabawa jest najlepsza. Nie tylko na koncertach…

Oh Carol
Byłoby fajnie, gdyby pani z gitarą miała na imię Carol (nie mylić z Karolem, że nawiążę do wiadomo czego), ale jest posiadaczką pięknego imienia Rachela i pochodzi z Hiszpanii.


Whisky & Water
I na koniec końców ostry rock and roll. W końcu jesteśmy wystarczająco dobrzy, by go słuchać.

Ukłonili się i poszli sobie. Od lewej do prawej (połowa składu pochodzi z Niemiec, jest nawet śląskie nazwisko):
- Axel Kowollik – gitara basowa, wokal
- Rachel Parga – gitara akustyczna, wokal
- Chris Norman – wiadomo
- Martina Walbeck – instrumenty klawiszowe, wokal
- Dorino Goldbrunner – perkusja
- Geoff Carline – gitara elektryczna

Skrót całości:


Odnoszę wrażenie, że Chris Norman prawie nie wyjeżdża z Polski, więc szczerze polecam!

środa, 4 czerwca 2025

Noc minęła nadaremnie

Państwa podejrzenia, że moja atencja dla zespołu Smokie to nostalgia za latami 70-tymi, gdy byłem nastolatkiem, są całkowicie bezpodstawne – ta muzyka przyszła tu z akustyczną gitarą Chrisa Normana i z nią wychodzi.

Czy muzyka Smokie broni się po 50 latach? Widocznie w moich uszach się broni, skoro jutro pójdę na koncert Normana, pierwszy raz do nowej Uranii (swoją drogą w tejże Uranii 6.02.1997 roku wystąpił zespół Smokie, ale już od ponad dekady bez Normana, czego nie byłem świadkiem, bo Smokie bez Normana, to jak pieniądze bez wartości, a czym są pieniądze bez wartości wyjaśnił obrazowo dziedzic Korab-Makomaski w serialu „Polskie drogi”).
Z okazji jutrzejszego koncertu tłumaczenie całkiem niebanalnej piosenki „I'll Meet You at Midnight”.


Oczywiście za niebanalnością tej piosenki stoją jej autorzy, czyli Nicky Chinn oraz Mike Chapman, dostarczyciele większości przebojowego repertuaru dla Smoków. Tłumacząc ją przywołałem naturalnie w myślach dwa tygodnie w Paryżu kilkanaście lat temu, np. w emblematycznej (jakby to powiedział Robert Makłowicz) kawiarni Les Deux Magots zajmowałem się przekładem „Yesterday”.
W tłumaczeniu piosenki o nieudanej paryskiej randce pozwoliłem sobie, wzorem angielskiego oryginału, rozkoszować się brzmieniem języka francuskiego (podobno to Anglików strasznie kręci), co spowodowało nieoczywiste akcentowanie, ale to rzecz istotna dla smakoszy…


Był letni wieczór na Champs-Élysées
Sekretne rendez-vous, to był ich plan
W krąg morze twarzy w zatłoczonej café
Odgłosy śmiechów, gdy muzyka gra

Jeanne-Claude zapisał się na Université
Louise-Marie była z daleka gdzieś
W myślach miał tę ciepłą noc i wspólny ich śmiech
Słowa jak muzyka, gdy odwróciła się

Chcę spotkać cię nocą
Gdy księżyca blask
Chcę spotkać cię nocą
Lecz Louise-Marie nie zjawi nigdy się

Każdy papieros rozświetlał tysiące twarzy
Każda godzina była jak tysiące dni
Północ zmieniła się w pustkę wrażeń
A śmiechu dźwięk na zawsze znikł

Chcę spotkać cię nocą
Gdy księżyca blask
Chcę spotkać cię nocą
Ale Louise-Marie nie zjawi nigdy się

Był letni ranek na Champs-Élysées
I pusty stolik w środku tej café
Przez drzwi otwarte wpadło pierwsze słońce
Jeanne-Claude wyszedł zmierzyć się z kolejnym dniem

Chcę spotkać cię nocą
Gdy księżyca blask
Chcę spotkać cię nocą

Chcę spotkać cię nocą
Gdy księżyca blask
Chcę spotkać cię nocą
Ale Louise-Marie nie zjawi nigdy się

Olsztyn, 27.05-4.06.2025



Aneks dnia następnego, czyli tak było na koncercie:


Kącik archiwalny - tak to wyglądało w piśmie „Radar” w 1977 roku. I po pierwsze – redaktor przy tym raczej nie stał. A po drugie – z 1977 roku nie oznacza, że widziałem to akurat wtedy. To były czasy, gdy prasę czytało się choćby po kilku latach.

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

niedziela, 1 czerwca 2025

Dolewka Portera

Był słynny rok 1980. Każdą wizytę u Mariusza zaczynaliśmy od nałożenia na gramofon płyty „Helicopters” zespołu Porter Band.

Trudno mi powiedzieć, który utwór na tej świetnej płycie podoba mi się najbardziej. Od dawna chciałem coś przetłumaczyć, bo John Porter oczywiście pisze w swoim ojczystym języku (prawie ojczystym, bo przecież jest Walijczykiem). Padło na „Refill”, dzięki czemu mogłem użyć w polskiej wersji słowa „trzask”, w sam raz na dzisiejsze, przed chwilą zakończone wybory prezydenckie.


Dosiadam życia, jak motorem gnam
Wypadki i upadki, wewnętrzny trzask
Łkałem jak Romeo, śmierć i miłość znam

Ten czas burzy i naporu już znużył mnie
Iluzje poety, przymilanie się
Gotowy i zdolny – jeśli chcą mnie

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Chcę jakiejś akcji – chcę twojej reakcji
Chcę jakiejś akcji – nie żałuj reakcji

Na karuzeli mi mija czas
Pogardliwych krytyków tu pełno mam
Jestem mechanikiem, gdyby wysiadł wał

Już minął czas, ohydny dość
Płakałem, chudłem, dostawałem w kość
Mam plaster na rany - na ciele swym całym

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Nie żałuj akcji – twej pragnę reakcji
Chcę jakiejś akcji – nie żałuj re-re-reakcji

Dosiadam życia, jak motorem gnam
Wypadki i upadki, wewnętrzny trzask
Jestem znany z uczuciowych jazd

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Czy-czy-czy
Czy chcesz znów?
Czy chcesz znów?
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy znów dolewki chcesz?

Olsztyn, 1.06.2025



Kącik plastyczny, czyli we wrocławskim klubie Liverpool widziałem grafiki autorstwa Aleksandra Mrożka, który na płycie robił świetną robotę ze swoją gitarą.

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

piątek, 30 maja 2025

Purpura w kolorze blue

Z muzyką, jak z polityką… Jedni lubią bluesa, a inni hard rocka. Są też tacy, co nie lubią ani bluesa, ani hard rocka. Za oknem ostatnie godziny walki wyborczej, a w Sowie spotkali się ci, którym pasuje i blues, i hard rock.

Free Blues Band zawiązał się jeszcze za późnego Gierka i był wielokrotnie w Olsztynie, ale jakoś nie złożyło się mi być dotąd na jego koncercie. Tym razem nie mogłem przegapić dzisiejszego wieczoru, skoro do swego i nie swego bluesa dokładają utwory Deep Purple. To ciekawe, bo wprawdzie hard rock wywodzi się w prostej linii od bluesa, ale z całej klasycznej trójki zespołów, które dały popularność hard rockowi (bo przecież go nie wymyśliły), czyli Led Zeppelin, Black Sabbath i Deep Purple, twórczość tego ostatniego z bluesem kojarzy się najmniej.

W części bluesowej utwory własne i standardy, że odnotuję nieśmiertelny „Every Day I Have the Blues”. Ale były też dwa cytaty z Hendriksa – jeden krótki („Third Stone From The Sun”) i jeden dłuższy („Purple Haze”, przed którym rozgrzany już lider zespołu zdjął kurtkę i zmienił gitarę na białego Stratocastera).


Po krótkiej przerwie część purpurowa. Repertuar ciekawie wybrany i wcale nie oczywisty (zupełnie jak na koncercie Mandrake Route, którzy zagrali na tej samej scenie w listopadzie).

Na początek, zupełnie jak na prawdziwym koncercie Deep Purple, „Highway Star”.


„Black Night”


„Strange Kind of Woman”


„Perfect Strangers”


„The Mule” (z wycieczką perkusity)


„Woman from Tokyo”


„Space Truckin'”


Kto dziś purpurowo bluesował?

Andrzej Malcherek – gitara elektryczna, śpiew

Agnieszka Malcherek – organy Hammonda

Mateusz Pawelec – gitara basowa

Dariusz Kamiński – perkusja

niedziela, 25 maja 2025

Trzecia szklanka wody dla ojczyzny

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować na Wielkim Marszu Patriotów. Z braku lepszego zajęcia, rozmyślam…


W słuchawkach The Doors. Jim Morrison pewnie miałby gdzieś emocje związane z wyborem między jakimiś dwoma facetami. Śpiewał przecież jednak również o rozstrzelanym nieznanym żołnierzu i krwi lejącej się na ulicach Chicago w 1968 roku.

Pod Grób Nieznanego Żołnierza dziś nie pójdę i mam też nadzieję, że nie będzie dzisiaj żadnej masakry, chociaż w dwóch przeciwnych kierunkach pójdą dziesiątki tysięcy ludzi, którzy są na dobrej drodze, by stać się oddzielnymi narodami. Bo różnymi plemionami już są.

Dobra, ja też przecież jestem w jednym z tych plemion... Jadę do Warszawy, bo tam bije polityczne serce Polski. Ale w porównaniach lubię konsekwencję – gdzie zatem Polska ma swoją wątrobę, gdzie płuca, gdzie mózg, a gdzie żołądek, że o końcu układu pokarmowego nie wspomnę?

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. W myślach mam podróż do Warszawy w 1985 roku. 40 lat temu jechałem na jednej nodze w przepełnionym, ale za to śmierdzącym korytarzu. Ci, którzy pójdą dziś na południe, mówią, że to nasze korzyści z niebycia na wschodzie. Ci, którzy pójdą na północ, twierdzą, że sprzedaliśmy się zachodowi za luksusowe pociągi. Bo przecież dzisiaj wszyscy znają się na geopolityce. I na zdrowiu, lotnictwie, muzyce, leśnictwie, ekonomii, marketingu, prawie.

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. W tejże klasie poseł, nawet nie wiem czy były czy obecny (nastąpiła jakaś inflacja wartości tej funkcji, nie znam swoich posłów), ale potrafię jeszcze odróżnić, czy pójdzie Marszałkowską czy Nowym Światem. Za oknem rzeka, chyba Narew. Od razu mi się kojarzy ta przypowieść o patriotyzmie – który z dwu kandydatów rzuciłby się dla dobra ojczyzny wypić ją całą, aż by pękł, a który przychodziłby codziennie przez całą kadencję, by wychylić szklaneczkę za zdrowie Polski?

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. Na stoliku leży moja przeczytana już „Polityka” z twarzami kandydatów. Wszyscy inni z nosami w komórkach, niezależnie od wieku. Może czytają coś o losach naszej ojczyzny, a może przeglądają memy o tym, jak jeden Polak zaorał drugiego Polaka. A może już tylko interesują ich obrazki z kotkami.

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. Morrison śpiewa (a raczej mówi na koniec „Celebration of the Lizard”), że jutro wejdzie do miasta, w którym się urodził i że chce być na to gotowy. Ja za chwilę wjadę do miasta, w którym się nie urodziłem, ale „gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje”... Jeszcze Warszawa Wschodnia. Wpada dziewczyna z plastikowym workiem, by posprzątać. Bez takich metafor proszę, niech mi Mickiewicz do spółki z Soplicą takich rzeczy nie podpowiadają, że tu trzeba kraj czyścić…

Wysiadam z pierwszej klasy, żeby demonstrować. Na antresoli przy peronach kamera telewizyjna stacji, której nie oglądam. Tak, mam odruch, by się przyczepić, by skomentować, by dać wyraz, ale wiem, że tylko na to czekają, a ja nie chcę być bohaterem reportażu „Nienawiść przyjechała Kolbergiem”.

Poruszam się Marszałkowską, żeby demonstrować. Na marszu entuzjazm, hasła, okrzyki. Wzajemne serdeczności. Wiadomo, jesteśmy tu we własnym gronie. Każdy to brat w liberalnej wierze, każda to siostra w demokratycznych przekonaniach. Ale odejdź parę kroków w stronę dworca i już nie poznasz swój czy nie swój, bo każdy przecież ma taką samą flagę, więc na wszelki wypadek patrzysz nieufnie.

Czasem w identyfikacji pomaga przypadek. Oto dwóch lekko wstawionych z jedną flagą. Ten z prawej ma spodnie tak nisko, że odsłaniają pół tyłka. Nie jest już w wieku hip-hopowym, ale był w latach 90., gdy pewnie oglądał w MTV młodzieńców z Kris Kross. W roli przypadku wystąpił wyrosły na przejściu dla pieszych poseł z opozycji. Byli hip-hopowcy rozpoznali w nim swojego i witają się z nim wylewnie, choć ubolewają, że ich marsz chyba mniejszy. „Pokora i praca” – odpowiada na to poseł Dobra Rada, ignorując stan psychofizyczny swego elektoratu i czym prędzej odchodzi ku świetlanej przyszłości Polski.

Zademonstrowałem, wracam pierwszą klasą…


PS
Wracając do przypowieści z piciem wody z rzeki (w oryginale była to chyba Wisła w Krakowie), zwracam uwagę, że to już moja trzecia szklanka:
- pierwsza 4.03.2023
- druga 1.10.2023.